Z biegiem lat Orszak staje się coraz bardziej profesjonalnym przedsięwzięciem. Mimo tego co roku wychodzą jakieś drobne elementy, które można będzie poprawić w przyszłym roku. - Największym wyzwaniem, jest rosnąca liczba widzów, uczestników i aktorów Orszaku. Sprawne zorganizowanie widowiska dla kilkudziesięciu tysięcy osób nie jest prostym zadaniem - mówi Maciej Marchewicz, prezes Fundacji Orszak Trzech Króli.
Nie lada trudnością jest skoordynowanie działalności aż 14 szkół, które biorą udział w przedsięwzięciu. - Początkowo na Orszaku byli uczniowie i rodzice tylko ze Sternika. Dzieci szły w towarzystwie swoich wychowawców, nauczycieli i rodziców. Wcześniej mogli wszystko razem przećwiczyć - przypomina Anna Śmigielska, koordynator wszystkich warszawskich szkół, które biorą udział w tegorocznym Orszaku. Teraz jest inaczej, bo dzieci nie znają nawet siebie na wzajem. -Trudno jest zapanować nad 600 dziećmi. Do tego nie ma żadnej generalnej próby, a więc widowisko w dużej mierze jest improwizowane - tłumaczy Śmigielska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Anioły od ks. Skargi
Reklama
W przedsięwzięcie zaangażowanych jest wiele organizacji, stowarzyszeń i wspólnot. - W straży i asyście można znaleźć zarówno harcerzy z ZHR, Skautów Europy, jak i członków Strzelca. - Pełnimy obowiązki strażników oraz zabezpieczenia medycznego. Zawsze uczestniczymy w specjalnej odprawie tuż przed Orszakiem - mówi Tomasz Podkowiński, rzecznik prasowy harcerstwa katolickiego „Zawisza” Skauci Europy.
Choć zasadnicze przesłanie święta Trzech Króli jest niezmienne prawie od 2000 lat, to jednak do ulicznych jasełek co roku dochodzą nowe elementy.- Nie możemy używać dokładnie tego samego scenariusza, bo Orszak by się znudził - mówi Marchewicz. Dlatego oprócz setek rycerzy, dam dworu i pastuszków, na trasie ustawione są sceny, pomiędzy którymi odbywa się walka dobra ze złem. Hufce diabelskie próbują kierować uczestników na manowce, a zastępy anielskie wskazują właściwą drogę do Świętej Rodziny.
- Od kilku miesięcy szykujemy się do walki po stronie dobra. W arsenale naszego chóru aniołów będziemy mieli Wiarę, Nadzieję i Miłość - mówi Agata Warda, której syn jest uczniem Zespołu Edukacyjnego im. ks. Piotra Skargi.
Z aktorami nie było żadnego problemu. Zgłosiło się więcej chętnych rodziców niż potrzeba. - To dobrze, bo przecież siły dobra musza być potężniejsze od zła - z uśmiechem mówi Agata Warda i dodaje: - Nie będziemy jakimiś lukrowanymi aniołkami. Szykujemy sobie miecze, aby utworzyć zastęp prawdziwych anielskich wojowników.
Kontener dobroci
Reklama
W warszawski Orszak Trzech Króli - w różnym stopniu - zaangażowanych jest grubo ponad 1000 osób. - Kilka lat temu zaprojektowałem sztandary i znaki graficzne orszaku. Teraz są one już jego symbolem - mówi Jarosław Kłaput, ociec dzieci ze „Sternika” oraz projektant wystroju m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Jan Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. - Obecnie moja rola ogranicza się do bycia ambasadorem promującym Orszak. Ponadto jestem strażnikiem jednej z trzech królewskich świt.
Przygotowania w szkołach ruszają pełną parą juz na przełomie października i listopada. - Chcemy, aby całe rodziny przeżyły to również w wymiarze duchowym. Dlatego w naszej szkole św. Franciszka zorganizowaliśmy dzień skupienia, który rozpoczął się Mszą św., a później odbyła konferencja ks. Piotra Pawlukiewicza. W tym czasie dzieci malowały tarcze rycerskie oraz zdobiły nałęczki dla dam dworu - tłumaczy Śmigielska.
Mnożą się także akacje towarzyszące Orszakowi. Przykładem mogą tu być szkoły stowarzyszenia „Sternik”, gdzie od kilku lat prowadzony jest program wolontariuszy, którzy kolędują w szpitalach i zakładach opieki paliatywnej. Sprytnie wykorzystano również fakt, że Trzej Królowie pochodzą z różnych stron świata. - To doskonała okazja, aby przybliżyć problemy ludzi, którzy mieszkają w Afryce i Azji - mówi Marchewicz.
W szkołach można zobaczyć wystawy ukazujące pracę misjonarzy, a nawet wspomóc ich działalność. W zeszłym roku zorganizowano „Kontener Dobroci”. Dzięki zbiórce udało się wysłać do Bangui - stolicy Republiki Środkowej Afryki - ponad 400 kg najpotrzebniejszych produktów: żywności dla niemowląt, nowej odzieży, butów, środków czystości, czy nowych przyborów szkolnych. - Największym problemem okazał się transport. Kontener musiał dotrzeć najpierw do Francji, skąd popłynął wojskowym okrętem Legii Cudzoziemskiej do Afryki - mówi Marchewicz.
Ocieplenie wizerunku Kościoła
Jednym z celów jasełkowego przedsięwzięcia jest budzenie społeczeństwa obywatelskiego. Zjednanie ludzi i stowarzyszeń, które razem będą potrafiły realizować wielkie projekty wykraczające poza organizowanie corocznego Orszaku. - Z jednej strony chodziło nam o to, aby chrześcijanie odzyskali ulice swoich miast, a z drugiej chcieliśmy wskrzesić stary obyczaj wspólnego kolędowania. Pokazać, że religijne świętowanie może być atrakcyjne dla ludzi o różnych poglądach - tłumaczy Maciej Marchewicz. - W Polsce jest wiele osób, które nie pójdą na Msze św., jednak wszyscy lubią kolędy. Orszak jest więc łagodną propozycją ewangelizacji i ociepleniem wizerunku Kościoła.