Reklama

Niedziela Kielecka

„Świat potrzebuje czytelnych postaw”

Ks. prał. Tomasz Rusiecki spełnia wiele funkcji i ról, ale wszystkie dotyczą sfery duchowości i dobrze wpisują się w ideę Roku Wiary. Ojciec duchowny kapłanów diecezji kieleckiej i wikariusz biskupi ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Dyrektor Krajowy Unii Apostolskiej Kleru, znaczącą większość kapłańskiego życia, bo 31 lat, związał z kieleckim Seminarium. Jego osobista troska o powołania i duchowość księży oraz od lat realizowana koncepcja wizji kapłańskiej posługi objęła wiele roczników młodych kapłanów, opuszczających mury Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach

Niedziela kielecka 45/2012, str. 4-5

[ TEMATY ]

ksiądz

seminarium

kapłan

sylwetka

T. D.

Ks. prał. Tomasz Rusiecki

Ks. prał. Tomasz Rusiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bez Boga ani do proga” - tak mawiała Maria Rusiecka - śp. mama przyszłego księdza, która niemal każdy dzień przeplatała modlitwą różańcową, dla której czymś oczywistym, normą - było życie wiarą.

Zawsze chciał być księdzem

Ks. Tomasz, urodzony w 1949 r., dorastał w Książnicach Wielkich w ówczesnym powiecie Kazimierza Wielka, w parafii bogatej w powołania (dziesięciu żyjących księży pochodzi z Książnic). Rodzice - Maria i Antoni, trójkę swoich dzieci: Annę, Barbarę i Tomasza wychowywali z dużą serdecznością, w duchu świadomego praktykowania wiary. - Tata, żeby nie wiem jak był zmęczony, klękał do pacierza, wsparty o łóżko, tak samo i mama. Nie tylko nigdy nie zaniedbała modlitwy, lecz nas do niej mobilizowała, a niedzielna Msza św. była bezwzględnie przestrzegana. Rodzice mieli swoje stałe miejsca w kościele - opowiada.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Odkąd pamięta, zawsze chciał być księdzem. Koledzy bawili się w wojsko - on w księdza, sprawującego liturgię. Już jako 5-latek służył do Mszy św., a w ks. Michale Leśniaku, opiekującym się ministrantami, widział wzór kapłański, autorytet.

Rodzice mieli gospodarstwo, Tomasz - jedyny syn był naturalnym spadkobiercą, niemniej państwo Rusieccy z ogromną sympatią obserwowali wzrastające powołanie syna. - Podobało im się moje coraz poważniejsze myślenie o kapłaństwie, mama modliła się w intencji mojego wytrwania, widziałem jej radość z tego powodu - wspomina ks. Tomasz.

Mówi o sobie: „zwyczajny uczeń” - i cały czas ministrant - to odniesienie do szkoły podstawowej w Książnicach Wielkich. Z estymą i szacunkiem wspomina m.in. Mariana Kukułkę - wychowawcę, wielki autorytet. W czasach LO w Kazimierzy Wielkiej nie zaprzestał służby przy ołtarzu, wracając po tygodniu nauki i mieszkania w internacie - do rodziców, do rodzinnej parafii. Był niezłym matematykiem i fizykiem (nauczyciele tych przedmiotów sugerowali mu nawet studia w tym kierunku), a niezapomniana polonistka - erudytka, wspaniały człowiek - prof. Emilia Molska zaszczepiała zainteresowania humanistyczne, wyczulała na piękno języka polskiego. Jednak ani matematyka, ani polonistyka. Po maturze w 1967 r. Tomasz Rusiecki złożył papiery do Seminarium w Kielcach.

Reklama

W Seminarium - jak w domu

Najpierw rozmowa z niezapomnianym wicerektorem ks. Mieczysławem Jaworskim (późniejszym biskupem), potem z rektorem ks. St. Włudygą. - Dobrze mi było w Seminarium, od razu poczułem się jak w domu - wspomina Ksiądz Prałat. Młodego kleryka wciągała formacja intelektualna, duchowa - tak właśnie miało być, tak sobie wymarzył swój los. Każdy miesiąc, tydzień, dzień traktował jako krok zbliżający do wymarzonego dnia święceń. Na roku stanowili zgraną grupę, a przyjaźnie przetrwały do dzisiaj (księża - koledzy z roku ks. Rusieckiego często się spotykają). - Ks. rektor Włudyga wydawał się surowy i zasadniczy, ale w bezpośrednim kontakcie stawał się ciepłym, wrażliwym człowiekiem - wspomina ks. Tomasz.

Czas dorocznych wakacji także był elementem konsekwentnie budowanej układanki - realizowanej drogi do święceń, do kapłaństwa. - Wypoczywałem w domu rodzinnym, czytałem literaturę piękną, poezję, sporo czasu spędzałem na plebani u proboszcza. To wszystko stanowiło pewną całość - wyjaśnia.

Święcenia otrzymał 3 czerwca 1973 r. przez posługę bp. Jana Gurdy w rodzinnych Książnicach Wielkich.

W dobrej kapłańskiej szkole

Blisko 3 lata pod okiem ks. prał. Bolesława Zelka w parafii w Bukownie (wówczas diecezja kielecka, obecnie sosnowiecka) było dobrą szkołą i praktyką dla debiutującego kapłana. - Rozumieliśmy się z proboszczem, miałem do niego ogromne zaufanie, choć lubił mnie wrzucać na głęboką wodę... i to było bardzo dobre.

Ledwo młody ksiądz zainstalował się w parafii, a tu wezwanie do chorego (a był to wyjątkowo drastyczny przypadek krwotoku, na chorym ciele nie było wręcz miejsca dla złożenia ostatniego namaszczenia). Na katechezę do kilku szkół jeździł rowerem, zawsze w sutannie; szczególnie jedna z tych szkół, przez pewien okres czasu nieobjęta katechizacją, wymagała solidnego przygotowania, zaangażowania. Wielką pasją - dla młodzieży i prowadzącego - stał się młodzieżowy zespół muzyczny. Już nieco inne warunki pracy, wynikające ze specyfiki parafii, były w kieleckiej katedrze - to kolejne 2 lata. A następne kilka lat młodemu księdzu upłynęło wśród studentów z Duszpasterstwa Akademickiego. - Bywało gęsto, grup utworzyło się sporo, w DA skupiała się młodzież z WSI, potem Politechniki Świętokrzyskiej, z WSP, ze szkół policealnych. Mieliśmy dużo pracy i ważkie wyzwania - ks. Łukomski, ks. Panek, ks. Olejnik i ja - opowiada ks. prał. Rusiecki. Ciepło wspomina choćby czas chodzenia po kolędzie w akademikach, strajki na uczelni, kiedy to księża sprawowali Eucharystię. - Przekonywałem się, jak bardzo w takich sytuacjach potrzebny jest kapłan niosący nadzieję - nie tę tanią, ale taką, która pochodzi od Boga - tłumaczy. I dodaje: - Ksiądz jest posłany z tym, w co został wyposażony przez Boga, przez sakrament święceń, na tym opiera się piękno i sens naszej posługi.

Reklama

W DA ks. Tomasz był do czerwca 1981 r.

Z „duchem ojcowskim”

Od 1981 r. jest prefektem alumnów, od 1982 - ojcem duchownym w Seminarium. Bycie ojcem duchowym wynika bezpośrednio z założenia, że posługa kapłańska opiera się o „ducha ojcowskiego”. Jest to więc „prowadzenie alumnów drogami Bożymi poprzez obecność wśród nich, głoszenie im Słowa Bożego, rozmowy, które z nimi się prowadzi, posługę sakramentalną, modlitwę za nich i z nimi, a wszystko po to, aby Chrystus mógł w łatwiejszy sposób do nich docierać i prowadzić ich do kapłaństwa”. Ojciec duchowny pomaga w rozeznaniu autentyzmu powołania kapłańskiego, ale nie wolno mu decydować za kogokolwiek. Każdy z młodych ludzi, wkraczając na drogę kapłaństwa, niesie ze sobą swoją całą historię - prywatne życie, wydarzenia w Polsce, na świecie - a ojciec duchowny jest po to, aby pomóc mu włączyć ten bagaż doświadczeń w kapłańską drogę.

Reklama

„Kto kocha, szuka możliwości, kto nie kocha - wymyśla trudności” - tę mądrą zasadę nie raz stosował do rozeznania powołania u powierzonych swemu kierownictwu młodych ludzi.

W kręgu spraw osób konsekrowanych

Od 1994 r. ks. Rusiecki jest wikariuszem biskupim ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. Mówi o „ubogacającym doświadczeniu” wynikającym z tej funkcji spełnianej po to, aby „życie konsekrowane trwało w diecezji, aby podtrzymywać ducha powołań dla diecezji i aby zakonnicy i siostry zakonne z różnych stron Polski czy świata żyli także duchowością diecezji kieleckiej”. A zatem: troska o duchowość posługujących w zakonach i zgromadzeniach. Bardzo przydały się w tej pracy studia w zakresie duchowości, odbyte w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Ks. Tomasz Rusiecki obejmuje kapłańską opieką i troską ponad 300 sióstr i ok. 100 zakonników w diecezji oraz 24 osoby ze Świeckiego Instytutu Chrystusa Króla. Dla nich wszystkich organizowane są dni skupienia (np. dla sióstr raz w miesiącu w seminarium), rekolekcje. Warto także zwrócić uwagę na rozwijające się prężnie od ok. 10 lat indywidualne formy życia konsekrowanego. W niedzielę 4 listopada przypada duża uroczystość dla tego środowiska - konsekracja trzech wdów w Miechowie. - W naszej diecezji są cztery dziewice konsekrowane, cztery wdowy oraz jeden wdowiec, jedyny w Europie! - podkreśla Ksiądz Prałat. Z kolei do konsekracji przygotowują się trzy wdowy i trzy dziewice, a ks. Rusiecki pełni rolę kierownika duchowego tych osób. - Ten rodzaj powołania to szczególny symptom naszych czasów i poszukiwania przez wielu ludzi radykalizmu w życiu. Trzeba widzieć ich szczęście w dniu konsekracji, gdy poświęcają siebie Bogu - mówi ks. Rusiecki.

Reklama

Są czytelni - a świat potrzebuje czytelnych postaw. - Kiedy jesteśmy czytelni? Gdy jesteśmy wierni i tę wierność manifestujemy - chodzi oczywiście o wierność Bogu. Temu, któremu się ślubowało - wyjaśnia Ksiądz Prałat.

W Unii Apostolskiej Kleru

Ks. T. Rusiecki jest od 2006 r. dyrektorem krajowym Unii Apostolskiej Kleru Najświętszego Serca Jezusowego. Polskie obchody 150-lecia Unii przypadają wkrótce, 12-13 listopada. Zadaniem Dyrektora jest scalanie działań diecezjalnych Unii i reprezentowanie Unii Krajowej na forum międzynarodowym (takie forum miało miejsce 22-26 październia br. w Rzymie). Celem UAK jest pomoc księżom w ich dążeniu do świętości, w przeżywaniu kapłaństwa w braterskiej wspólnocie kapłanów i w jedności z biskupem, wzbudzanie odpowiedzialności za braci kapłanów oraz pomoc księżom w dziedzinie duchowej, duszpasterskiej, materialnej i in. - Posłannictwo księdza nie może być realizowane w pojedynkę, ale w jedności z innymi kapłanami i z biskupem - podkreśla ks. Rusiecki. - Jest to sposób na kształtowanie kapłańskiej tożsamości, braterstwa, współodpowiedzialności, solidarności.

W Polsce do Unii należy ok. 800 osób, w diecezji kieleckiej 28 księży.

Ks. Tomasz Rusiecki jest także ojcem duchownym kapłanów diecezji kieleckiej, obejmującym opieką księży do 15 roku w kapłaństwie, a także zajmującym się formacją dekanalnych ojców duchownych.

Jak formować w Roku Wiary?

Ks. Rusiecki, specjalista od zagadnień duchowości, długo waży słowa konkretyzujące najważniejsze wyzwania w Roku Wiary, szczególnie te, które stoją przed kapłanami. I mówi: - Kapłan musi być kimś, kto nosząc Jezusa Chrystusa w sercu, staje po stronie człowieka. Zapadły mi w pamięci słowa bł. Jana Pawła II, że ksiądz ma być przy człowieku po kapłańsku. W tego Chrystusa ma wierzyć całym sobą: umysłem, sercem, wolą.

Benedykt XVI nie raz mówił, że wiara otwiera przed człowiekiem przyszłość. Przyszłością człowieka jest Bóg, który jest celem jego życia. Jeśli wiara nie jest kryterium myślenia i działania, to jest tylko teorią. Wiara nie zwalnia z myślenia, lecz domaga się go, domaga się pogłębionej i pogłębiającej refleksji. Wiara nie jest sprawą prywatną czy dodatkiem do życia, lecz jako kryterium myślenia i działania ma przenikać całego człowieka, wszystko, co czyni i do czego dąży.

Reklama

Kapłaństwo dobrze widać tylko przez „okulary wiary”. Bez wiary na temat kapłaństwa zazwyczaj opowiada się niedorzeczności. Dlatego Rok wiary może pomóc w otwarciu oczu, aby na całą rzeczywistość móc patrzeć tak, jak patrzy Bóg. Dlatego kapłan wierzący w Chrystusa nigdy nie jest sam. Jest z nim Chrystus i on ma być z Chrystusem.

- A my, ludzie świeccy? - Sakrament chrztu rozpoczyna drogę wiary w Boga objawionego przez Jezusa Chrystusa, która kończy się z chwilą naszej śmierci. Choć kończy się wraz ze śmiercią droga wiary, nie kończy się jednak życie, w które nas wiara wprowadziła, życie Boże i życie w Bogu. Medytacja słowa Bożego, studium Katechizmu Kościoła Katolickiego i dokumentów Soboru Watykańskiego II pomoże zgłębić treść wiary, czyli odpowiedzieć na pytanie, dlaczego, jak wierzę i w co wierzę. Punktem wyjścia jest zawsze spotkanie z Chrystusem na różne sposoby żyjącym i działającym w Kościele, w świecie i człowieku. Żeby wiara nie była teorią, musi się przekładać na czyny miłości, na motywację, na decyzje. Do tego potrzebna jest modlitwa, jako dialog z Bogiem - wyjaśnia.

* * *

W wolnych chwilach ks. Tomasz albo sięga po lekturę, albo słucha muzyki, najlepiej jedno z drugim. Słynie z zamiłowania do czytelnictwa i zakupu książek znacznie powyżej średniej krajowej. - A wie pani, jaki jest klucz przy kupowaniu książek? Wybieram te, które kierują ku Bogu i pomagają odnaleźć odpowiedzi na trudne pytania - wyjaśnia. A więc komentarze biblijne, pozycje z dziedziny biblistyki, duchowości, teologii (zawsze robi sobie prezent z podróży do Włoch w postaci ulubionych książek). Lubi polską, wielką literaturę z ukochanym od młodości Sienkiewiczem, chętnie sięga po poezję: ks. Pasierba, ks. Szymika, ks. Wójtowicza, ulubionym autorem pozostaje także wciąż Saint-Exupéry. Prawdziwą ucztę duchową i najlepszy relaks stanowią właśnie ci autorzy w połączeniu z muzyką symfoniczną - klasyczną, piękną, z przesłaniem - jak mówi Ksiądz Prałat. Bo w życiu i w odpoczynku liczy się to, co człowieka zbliża do Boga; nie ma sensu karmić się bylejakością, bo i po co? - podsumowuje.

W następnym numerze sylwetka s. Hanny Płatek z Referatu Katechetycznego Kurii Kieleckiej

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież Franciszek apeluje do księży, by pamiętali o swojej pierwszej miłości

Duszpasterze nigdy nie mogą zapominać o Chrystusie, swojej pierwszej miłości i zawsze muszą za Nim iść - powiedział papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty. Nawiązując do dzisiejszej Ewangelii (J 21,15-19) Franciszek zaznaczył, że często kapłan musi stawiać sobie pytanie o to, czy miłuje Chrystusa, tak jak pierwszego dnia swego powołania.

Ojciec Święty zaznaczył, że Pan Jezus, podobnie jak kiedyś Piotra, pyta także nas: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?". Podkreślił, że także kapłan musi postawić sobie pytanie, czy kocha Jezusa, jak pierwszego dnia. Zauważył, że niekiedy wir pracy, troski mogą odciągać księdza, kierować uwagę w inną stronę, sprawiać, że zapomina on o pierwszej miłości. "Nigdy nie wolno zapominać o pierwszej miłości, nigdy" - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Nieprzechodni puchar

2024-04-29 23:36

Kacper Jeż/ LSO DT

    W Brzesku odbyły się XVII Mistrzostwa Liturgicznej Służby Ołtarza Diecezji Tarnowskiej w Piłce Nożnej Halowej.

    W rozgrywkach wzięło udział 46 drużyn z całej diecezji. Łącznie na trzech brzeskich halach zagrało ponad 300 ministrantów i lektorów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję