Przewodniczący łacińskiego episkopatu Ukrainy zauważa, że nasi rodacy nie po raz pierwszy wspomogli jego ojczyznę. Przypomina, że kiedy 30 lat temu kraj ten odzyskał niepodległość, polscy księża i siostry zakonne ochoczo przyjechali służyć i pomagać w odbudowie zniszczonego komunizmem Kościoła, nie tylko materialnie, ale przede wszystkim duchowo i personalnie.
„W ciągu tych minionych 30 lat zawsze podkreślaliśmy, że polski naród i Kościół rzymskokatolicki w Polsce pomogli nam najbardziej. Była pomoc materialna, ale najbardziej Kościół pomógł nam personalnie. Wielu księży i sióstr zakonnych, przyjechało do nas, kiedy byliśmy w potrzebie, wspierali nas wówczas i robią to nadal” - mówi Radiu Watykańskiemu bp Skomarowski. Zauważa, że to samo wydarzyło się na początku wojny, kiedy Polacy pomogli nie tylko w sensie materialnym, ale przede wszystkim otworzyli swoje domy i swoje serca dla Ukraińców, którzy byli w potrzebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
„Bardzo to cenimy” - mówi ukraiński hierarcha, wskazując, że dostrzegają to nie tylko ludzie związani z Kościołem czy z Polską, ale również przedstawiciele władzy i prości ludzie, którzy doświadczyli konkretnej pomocy. Bp Skomarowski dodaje, iż trudno tę wdzięczność wyrazić w słowach: „Najlepsze podziękowanie to «Bóg zapłać!», żeby Pan Bóg wynagrodził wam za całe to dobro, za całą pomoc, za otwarte serce. Przypadł nam ten los, że bardzo potrzebujemy pomocy, ale dzięki Bogu znaleźliśmy ludzi, którzy wciąż nam pomagają. Niech Bóg wynagrodzi Polakom i błogosławi waszej ojczyźnie”.
„To dobro pisze historię i Polacy dali światu wspaniałe chrześcijańskie świadectwo swej wiary” - tak otrzymaną pomoc komentuje abp Szewczuk. Zwierzchnik grekokatolików w ogarniętym wojną kraju podkreśla, że Ukraińcy będą pamiętać całe dobro, którego doświadczyli. „Nigdy nie zapomnimy zwłaszcza pierwszych, odruchowych aktów solidarności, kiedy wojna się tylko zaczęła. Takie momenty piszą historię, dobro pisze historię” - mówi papieskiej rozgłośni abp Szewczuk.
„Jestem bardzo wdzięczny w imieniu całego naszego Kościoła i narodu Ukrainy za to chrześcijańskie świadectwo solidarności, które Polacy byli zdolni uczynić w tych mrocznych czasach” - podkreśla ukraiński hierarcha. Dodaje, że wojna nie zakończyła się tak szybko, jak sobie tego wszyscy życzyli, ale nie możemy pogodzić się z wojną. Nie możemy o niej zapomnieć, nie możemy zamknąć się w swojej sferze komfortu i powiedzieć, iż to nie jest moje. „To nie jest jedynie nasza wojna, ponieważ wojna w Ukrainie nie jest ukraińską wojną. To, co się dzieje w Ukrainie wcześniej czy później, dotyczy nie tylko tych żołnierzy na froncie, ale każdego, nie tylko w Europie, ale też i w Stanach Zjednoczonych” - mówi zwierzchnik ukraińskich grekokatolików. Podkreśla, iż teraz jego ojczyzna stanowi centrum globalnych zmian. „Wcześniej czy później fala tego wulkanu, który teraz dewastuje Ukrainę, dojdzie do granic świata” - zauważa arcybiskup większy kijowsko-halicki.
Abp Szewczuk podkreśla, że świat nadal musi być solidarny z Ukrainą: „Pamiętam słowa naszego księdza, który posługiwał jako kapłan w podziemiu. Był skazany na wiele lat więzienia na Syberii i potem wrócił. I kiedyś powiedział: «Nie bójcie się wpuścić bólu bliźniego do swojego serca, nie bójcie się, bo ten ból uczyni was ludźmi i chrześcijanami». Niech Polska nie boi się Ukrainy, bo razem możemy zwyciężyć. Jeżeli naprawdę będziemy empatyczni jedni wobec drugich, to staniemy się autentycznymi ludźmi i chrześcijanami nowego czasu, nowego tysiąclecia”.