Reklama

Sowieckie ludobójstwo

W dwa miesiące po zakończeniu II wojny światowej, w lipcu 1945 r., na teren trzech powiatów dzisiejszego województwa podlaskiego wkroczyło blisko 40 tys. żołnierzy Armii Czerwonej. Aresztowano ponad 7 tys. ludzi związanych z podziemiem, w tym kilkadziesiąt kobiet w ciąży i kilkanaścioro nieletnich. Chłopców i dziewcząt. Do dzisiaj nie wróciło do swoich domów blisko 1500 osób

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Jak wynika z niedawno odtajnionego dokumentu szefa kontrwywiadu wojskowego Wiktora Abakumowa, ludzie ci zostali zamordowani. Dowódca "Smierszy" raportował 21 lipca 1945 r. do ówczesnego Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych Związku SRR, a zarazem wicepremiera Berii: "(.) Wszystkich ujawnionych bandytów, w liczbie 562 ludzi, zlikwidować. (.) Pozostałych zatrzymanych 828 ludzi zostanie sprawdzonych w okresie pięciu dni i wszyscy ujawnieni bandyci zostaną zlikwidowani w ten sam sposób (.)".
Fabian Daniłowicz, żołnierz Armii Krajowej działający na terenie powiatu suwalskiego, uniknął wielkiej obławy. Został aresztowany później w "małej łapance", jaka miała miejsce w styczniu 1946 r. Prowadziły ją wojska sowieckie i Ludowe Wojsko Polskie oraz funkcjonariusze urzędów bezpieczeństwa publicznego 3 powiatów.W łapance brali udział również konfidenci, którzy działali na terenie tych powiatów. Wśród nich był późniejszy minister spraw wewnętrznych Mirosław Milewski. - Podczas tzw. obławy augustowskiej byłem w WiN - wspomina Fabian Daniłowicz. - Od zakonspirowanego w suwalskim UB współpracującego z nami funkcjonariusza dowiedzieliśmy się o szykowanej akcji. Ale nie była to żadna precyzyjna informacja. Tylko że mają być prowadzone na szeroką skalę jakieś działania przeciwko nam. Nie trzeba było długo czekać. Sowieci ruszyli za naszą partyzantką jak nagonka myśliwych za zwierzyną. Wioskami i lasami. Nasz oddział rozproszył się i przycupnęliśmy po gospodarstwach. Jednym udało się uratować, innych wygarnęli. Sowieci mieli doskonałe informacje, gdzie kto był. Zostało nas po niemieckiej okupacji jeszcze sporo w lasach. Organizowaliśmy się. Ale też i UB urządzało tzw. partyzantkę. Zakładali fikcyjne oddziały, do których wchodzili ludzie chcący walczyć przeciwko nowym okupantom, po czym aresztowali ich. Rozstrzeliwali lub stawiali przed sądem. Zapadały długoletnie wyroki więzienia bądź kara śmierci.
Antoni Gwiazdowski również uniknął "obławy augustowskiej". Został aresztowany już w lutym 1945 r. - Wielu z naszych niewiele się nawalczyło. Ledwie wrócili z obozów jenieckich, a już ich zgarnęło NKWD. Obstawili nasze tereny i zaczęli ich wyłapywać jako potencjalnych partyzantów - opowiada Antoni Gwiazdowski. - Aresztowali, wywozili. Jedni wracali po kilku latach z sowieckich obozów, po innych słuch zaginął.Mój oddział WiN nie podjął żadnego działania wojskowego. Szkoliliśmy się do dalszej walki, a na razie rozdawaliśmy ulotki informujące miejscową ludność, kim jest ta władza ludowa. Któregoś dnia wracałem do domu i na wiejskiej drodze zastąpiło mi drogę kilkunastu sowieckich w asyście naszych ubowców. Aresztowano mnie. Dostałem 9 lat m.in. za "zwalczanie Rządu Jedności Narodowej".

Siostrę zamordowali już podczas przesłuchania

Rodzice ks. prał. Stanisława Wysockiego, dziś przewodniczącego "Związku Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku", przed wojną gospodarzyli na 30 ha ziemi w Białej Wodzie, oddalonej kilka kilometrów od Suwałk. Dzieci mieli siedmioro. Podczas okupacji niemieckiej rodzice przyszłego kapłana działali w partyzantce. Również część dorastającego rodzeństwa poszła w ich ślady. Kiedy weszli Sowieci, rodzina Wysockich nie przestała walczyć, uważając, że Rosjanie są kolejnymi okupantami. W ich obszernym gospodarstwie mieściła się Kancelaria Obwodu Suwalskiego Armii Krajowej. 27 lipca 1945 r. podczas partyzanckiej sztabowej narady z udziałem dowódcy oddziału - Mieczysława Ostrowskiego Sowieci dokonali najazdu na zagrodę. Przed aresztowaniem Ostrowskiego, wraz ze sztabem, uchronił starszy brat przyszłego księdza. Żołnierze wybiegli z domu i przez stodołę udało im się uciec do pobliskich zarośli. Sowieci nie odważyli się pobiec za uciekającymi. W domu Wysockich założyli natomiast dwudniowy "kocioł". NKWD otoczyło gospodarstwo. Poturbowano 15-letniego chłopca, który ostrzegł partyzantów, a następnie wszystkich zgromadzono w jednym pokoju. Ustawiono pod ścianą i wzywano poszczególne osoby na pierwsze przesłuchania. Aresztowano ojca rodziny, 50-letniego Ludwika Wysockiego, żołnierza AK, i jego dwie córki: 22-letnią Kazimierę i 17-letnią Anielę, również działające w podziemiu. Aresztowano narzeczonego Kazimiery, Leopolda Glinieckiego. Sowietów do gospodarstwa przyprowadził ktoś, kto orientował się w podziemnej działalności rodziny Wysockich. - Młodsza siostra rozpoznała go. Był to, zdaje się, jej kolega z Suwałk, może łącznik. Nie wiadomo - mówi świadek tamtego wydarzenia, dziś emerytowany kapłan Stanisław Wysocki. - Kiedy tak staliśmy pod ścianą, ten człowiek wszedł do pokoju i powiedział: "Dobry wieczór państwu". Podszedł do młodszej siostry Anieli i zapytał: "A co ty robiłaś w Suwałkach przy ulicy Gałaja?". Aniela, kiedy to usłyszała, zemdlała. Enkawudzista pozwolił mamie ją ocucić. Po pewnym czasie przyszła nasza starsza sąsiadka, pani Krzywicka, ze swoją krewną Zofią Cugnowską. Krzywicką zwolniono, a Cugnowską, która była rówieśnicą mojej starszej siostry, zaaresztowano. Wszystkich wyprowadzono i załadowano na skrzynię samochodu. Dziś wiem - z opowieści wielu świadków i właśnie pani Cugnowskiej - że zawieziono ich do koszar wojskowych w Suwałkach. I tam rozdzielono. Starsza i młodsza siostra były prowadzone oddzielnie. Podobnie ojciec i pan Gliniecki. Natomiast Zofię Cugnowską zaprowadzono do siedziby NKWD i poddano przesłuchaniu. Nie bito jej, ale wyzywano. Ciągle powtarzała, że przyszła do swoich krewnych pożyczyć bochenek chleba. W pewnym momencie, w szoku psychicznym, zaczęła się śmiać. Sowiet spojrzał na nią i sądząc może, że zwariowała, kazał ją zwolnić. Wcześniej była w sali, gdzie na słomie leżały 2 kobiety. Jedna z nich, nauczycielka z Filipowa, była zmaltretowana. W pokoju obok, jak mówiła pani Cugnowska, przesłuchiwano moją starszą siostrę. Była strasznie skatowana. W pewnym momencie, kiedy mi to relacjonowała, spojrzała na mnie i powiedziała: "Proszę księdza, Kazię to oni od razu zabili podczas tego przesłuchania".
Zofia Cugnowska ma dziś 94 lata i swoimi opowieściami świadczy o tym, co się stało przed blisko 70 laty. Wówczas enkawudzista zabronił jej mówić o tym, co wiedziała - pod groźbą aresztowania i śmierci. O wszystkim opowiedziała dopiero po kilkudziesięciu latach ks. Stanisławowi Wysockiemu.
Matka ks. Stanisława Wysockiego przez lata poszukiwała zaginionych córek i męża. Podobnie jak i blisko 1500 innych rodzin z Suwalszczyzny. Napisała nawet do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, a także do samego Stalina. Ku swemu zdziwieniu otrzymała odpowiedź. Najpewniej przyczynił się do tego fakt, że rodzina Wysockich w czasie wojny wspomagała żywnością Rosjan, którzy byli osadzeni w pobliskim niemieckim obozie jenieckim na terenie Prus. Kancelaria Stalina odpowiedziała, że polskich obywateli o tym nazwisku nie ma na terenie ZSRS. - Mama chodziła do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Suwałkach. Próbowała dojść prawdy o rodzinie też przez jakichś znajomych - opowiada ks. Stanisław Wysocki. - Powiedziano jej, że nie ma ani ojca, ani córek w Suwałkach. Że są prawdopodobnie w Białymstoku. Mama tym z Suwałk zawoziła prezenty. Brali je i udawali, że coś wiedzą. Ale nie wiedzieli. Podczas jednej z wizyt w Białymstoku, po kilku latach, któryś z tych ubeków zapytał: "Czy pani ma jeszcze jakieś dzieci?". Mama odpowiedziała, że pięcioro. "No, to niech pani zostawi tę sprawę i zajmie się nimi".
W latach 70. pani Wysocka interweniowała w Ambasadzie Sowieckiej w Warszawie. Przyjęto ją i powiedziano, że sprawa jest bardzo trudna. I że prawdopodobnie zastrzelono ich w lasach augustowskich. Ale dokładnie nikt nic nie wiedział. - Mama do śmierci nie ustawała w poszukiwaniach. To była nieustanna trauma w naszej rodzinie - mówi ks. Wysocki.
W sowieckim ludobójstwie, zwanym dziś obławą augustowską, brało też udział Ludowe Wojsko Polskie, czyli Pierwszy Praski Pułk Piechoty składający się z niespełna 200 żołnierzy. Uczestniczył w nim również wówczas sowiecki konfident, a później PRL-owski minister spraw wewnętrznych, członek Biura Politycznego KC PZPR Mirosław Milewski. Zaufany Wojciecha Jaruzelskiego. W "obławie" działał także inny konfident NKWD i później funkcjonariusz UB: Jan Szostak, na starość miejscowy rzeźbiarz, a także współpracownik "Smierszy", późniejszy pisarz, Aleksander Omiljanowicz. Żaden z nich w związku z tą sprawą nie poniósł odpowiedzialności.

Dokumenty są tylko potwierdzeniem

- Na terenie Suwalszczyzny mieliśmy znakomicie zorganizowaną partyzantkę - opowiada dr Jan Jerzy Milewski z białostockiego oddziału IPN. - Ale podczas walki przeciw Niemcom w akcji "Burza" wspierały nas sowieckie oddziały dywersyjno-rozpoznawcze mjr. Włodzimierza Cwityńskiego, ps. Orłow. Siłą rzeczy dochodziło do dekonspiracji oddziałów Armii Krajowej. I na tym polegała nasza tragedia. Później z wielką łatwością aresztowano polskich żołnierzy. Pierwsze zatrzymania przez Sowietów nastąpiły z początkiem stycznia, największe podczas tzw. obławy augustowskiej, czyli w dniach od 12 do 27 lipca 1945 r. Dokument Abakumowa nie jest żadną nowością. On tylko potwierdza nasze wcześniejsze hipotezy. Już w 1995 r. mieliśmy odpowiedź głównej prokuratury wojskowej Federacji Rosyjskiej na zapytanie strony polskiej w sprawie "obławy augustowskiej". Wówczas sowiecka prokuratura wojskowa opierała się na tym dokumencie. Ale jakoś nasza prokuratura, z niewiadomych mi przyczyn, dalej nie poprowadziła tego dochodzenia.Wręczone w kwietniu tego roku dokumenty znane były nam też już wcześniej z notatek prof. Nikity Pietrowa z rosyjskiego Stowarzyszenia "Memoriał".
Głośno o "obławie augustowskiej" zrobiło się w 1987 r. za sprawą Stefana Myszczyńskiego, Sowieci zamordowali jego trzech braci i ojczyma. Ten rolnik w każdej wolnej chwili szukał po lasach prawdopodobnych miejsc pochówku pomordowanych. W 1987 r. natrafił na duże zbiorowisko ludzkich kości nieopodal Gib. Z tej gminy pochodziło najwięcej zaginionych, bo aż 90 osób. Dziś już wiadomo, że były to pozostałości po niemieckim szpitalu frontowym. Mieszkańcy wówczas ustawili w tym miejscu krzyż i zawiązali "Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku". Od początku jednak polscy komuniści kłamali, zapewniając, że takie wydarzenie nie miało miejsca. Radykalną zmianę przyniosły dopiero lata III RP. Dochodzenie w tej sprawie od 2002 r. prowadzi białostocki oddział IPN. Powstało wiele prac na temat "obławy" - kilka filmów dokumentalnych reportaże radiowe Alicji Maciejowskiej, a także książka tej samej autorki. Znakomicie wiedzę na ten temat poszerzyła również praca, wydana przed 2 laty przez białostocki oddział IPN, autorstwa Jana Jerzego Milewskiego i Anny Pyżewskiej: "Obława augustowska - lipiec 1945.". Jednak, jak do tej pory, żaden z dokumentów, jak choćby opublikowanych w książce wydanej przez IPN, nie świadczył tak jednoznacznie o ludobójstwie, jakiego dokonali Sowieci na Polakach, jak ten, który otrzymał i opublikował IPN.
Przed 2 laty prezydent elekt Bronisław Komorowski, który ma na Suwalszczyźnie dom letniskowy, zapewniał rodziny, że sprawa "obławy augustowskiej" zostanie wyjaśniona z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. Jednak do żadnych wyjaśnień nie doszło. Z końcem kwietnia tego roku, podczas spotkania z przedstawicielami rodzin pomordowanych w Gibach, którzy złożyli petycję w sprawie wyjaśnienia zbrodni - Komorowski złożył podobną obietnicę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jordania: kard. Parolin konsekrował nowy kościół w miejscu chrztu Jezusa nad Jordanem

2025-01-10 20:09

[ TEMATY ]

kard. Parolin

Jordania

Jordan

Grażyna Kołek/Niedziela

W Al-Maghtas na jordańskim brzegu Jordanu, czczonym jako miejsce chrztu Jezusa, został poświęcony 10 stycznia nowy kościół katolicki. Uroczystości z okazji dorocznej pielgrzymki jordańskich katolików na uroczystość Chrztu Pańskiego, przewodniczył sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Pietro Parolin. W kazaniu wygłoszonym wobec kilku tysięcy wiernych wezwał do uspokojenia sytuacji na Bliskim Wschodzie i podkreślił ważną rolę chrześcijan w tworzeniu sprawiedliwego i pokojowego społeczeństwa w ogarniętym konfliktem regionie, poinformował portal Vatican News.

Uroczystość poświęcenia, w której uczestniczyli m.in. łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa oraz liczni biskupi, przebiegała też znakiem solidarności Kościoła powszechnego ze wspólnotami chrześcijańskimi na Bliskim Wschodzie. „Moja dzisiejsza obecność tutaj powinna być widocznym znakiem jedności całego Kościoła” - powiedział kard. Parolin. Podkreślił, że tutejsi chrześcijanie mają szczególne powołanie: „być nasieniem nadziei”.
CZYTAJ DALEJ

Ogólnopolskie spotkanie wspólnoty Wojowników Maryi w Płocku

2025-01-11 17:41

[ TEMATY ]

Wojownicy Maryi

Karol Porwich/Niedziela

Ogólnopolskie Spotkanie Wojowników Maryi odbyło się w sobotę w Płocku. Wydarzenie przyciągnęło kilka tysięcy wiernych z kraju i zagranicy. Z Rynku Starego Miasta uczestnicy wyruszyli w procesji różańcowej na Eucharystię do Orlen Areny. Wspólnej modlitwie przewodniczył biskup płocki Szymon Stułkowski.

Hasłem spotkania były słowa: „Niepokalane Serce Maryi nadzieją ocalenia rodziny w mocy Miłosierdzia Bożego” - nawiązujące do objawień Jezusa św. Faustynie Kowalskiej w Płocku. W programie znalazły się konferencje, modlitwa różańcowa, adoracja Najświętszego Sakramentu, a w centrum spotkania Msza św., której przewodniczył biskup Szymon Stułkowski.
CZYTAJ DALEJ

Barbarzyństwo obok wiary. Czy arcybiskup Gądecki ma rację?

2025-01-11 19:03

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red

Jednym tchem przeczytałam książkową nowość pt. „O życiu, powołaniu, wierze i Kościele” stanowiącą wywiady z arcybiskupem Stanisławem Gądeckim, przeprowadzone przez ks. prof. Leszka Gęsiaka. Mocno zapadło mi w pamięć stwierdzenie wieloletniego przewodniczącego Konferencji Episkopatu, że największym problemem współczesności jest „kultura odarta z odniesienia do Boga”, która w dodatku szybko się rozprzestrzenia i pozbawia nas duchowego dziedzictwa i bogactwa. „Ślepe włączenie się w ten nurt rodzi wielkie wynaturzenia i buduje taki model Polski, który ostateczne zniszczy naszą przyszłość, ponieważ stworzenie bez Stwórcy zanika”. Mocne to słowa, smutna konstatacja.

Dobrze pamiętam, jak Ksiądz Arcybiskup zwracał uwagę na ten problem także podczas wieloletnich spotkań Zespołu ds. mediów, podkreślał, że kiedy człowiek zapomni o Bogu i żyje tak, jakby Go nie było, to szybko zaczyna postrzegać świat jako odwieczną i bezcelową grę materii. Nie ma wtedy przesłanek ku temu, by życie ludzkie mogło mieć w takim świecie jakiś cel ostateczny. Jeśli media taki obraz świata propagują, to przyczyniają się do propagowania antychrześcijańskiej wizji świata i człowieka. Przypominam sobie również, jak abp. Gądecki podkreślał, że nie można wykreślić rzeczywistości Boga i oczekiwać, że wszystko pozostanie dalej po staremu. Znamienne, że takie słowa również padają na łamach wywiadu-rzeki. Widać, że jest to wyraźna troska rozmówcy księdza Gęsiaka.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję