Z Janem Pawłem II w Częstochowie
Była to pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Częstochowy i w programie było spotkanie mieszkańców Częstochowy z Papieżem przed kościołem św. Zygmunta. Duży plac i boczne ulice były gęsto wypełnione rozentuzjazmowanymi częstochowianami i wiernymi przybyłymi z sąsiedztwa. A ja miałem zaszczyt przez prawie dwie godziny prowadzić śpiewy, modlitwy i komentarz, stojąc przy zaimprowizowanym ołtarzu na frontonie kościoła. Pamiętam, że wtedy pięknie się opaliłem i trochę ochrypłem... Gdy Ojciec Święty przybył - entuzjazm osiągnął szczyty. Przemówił Biskup Ordynariusz, przywitał Ojca Świętego, a przed ołtarzem leżały piękne kamienie węgielne do poświęcenia przez Papieża - pod budowę dwunastu kościołów! Ku czci Papieża ówczesne władze dały te 12 pozwoleń. A ja „podrzuciłem” trochę mniejszy kamień węgielny pod planowaną budowę Domu Księży Emerytów przy ul. 3 Maja. I kiedy Ojciec Święty miał te kamienie kropić wodą święconą, ująłem go za rękę i pokazałem ten najskromniejszy kamień. A Ojciec Święty pokropił go najobficiej, tak, aż się księża śmiali. A budowniczy tego Domu - Jan Długosz, brat Księdza Biskupa, serdecznie powiedział: „I dobrze Ojciec Święty poświęcił, bo nawet nikomu cegła na palec u nogi nie upadła”...
I ten pamiątkowy kamień jest wmurowany w ścianę frontową nowego Domu Księży Emerytów.
Z kardynałem Wojtyłą
W dawnym kalendarzu liturgicznym święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny było obchodzone 2 lipca - na początku wakacji.
Był to dzień pielgrzymki nauczycielstwa na Jasną Górę - właśnie na początku wakacji. A ja w tych latach, kiedy kard. Wojtyła był biskupem krakowskim, byłem duszpasterzem nauczycieli, mianowanym przez Prymasa Wyszyńskiego. Otrzymałem telefon z Warszawy, że Prymas Wyszyński przyjechać nie może, bo czuje się źle, więc żebym na tę pielgrzymkę jako głównego celebransa zaprosił kard. Wojtyłę. Pojechałem, zostałem przyjęty i gdy mu przedłożyłem moją prośbę, powiedział bez wahania: „Dobrze! Niech sobie Ksiądz Prymas odpocznie!”. Byłem zbudowany tą jego gotowością i pomyślałem o sobie, że chyba bym się tak łatwo nie zgodził. Natomiast kiedy spotkaliśmy się po wyborze Jana Pawła II, niektóre panie z Krakowa mówiły serdecznie: „Kto by to pomyślał!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu