Agnieszka Lorek: - Mogli się Państwo osobiście przekonać o korzyściach stosowania diety warzywno-owocowej według dr Ewy Dąbrowskiej. W jakich okolicznościach dowiedzieliście się o istnieniu takiego sposobu na zdrowie i kondycję fizyczną?
Reklama
Ks. Jacek Pleskaczyński SJ: - Parę lat temu ktoś z przyjaciół, znając moje problemy zdrowotne, gorąco zalecał mi dietę warzywno-owocową w jednym z ośrodków rekomendowanych przez dr Ewę Dąbrowską. Z początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony, nie potrafiłem sobie wyobrazić zapowiadanych aż tak dobroczynnych skutków. Zdecydowanie też nie miałem ochoty przeznaczać dwu z trzech tygodni wakacji na pobyt w takim miejscu. Przyjazna dusza jednak wytrwale przekonywała. Dzisiaj wiem, że to Pan Bóg chciał, żebym nowym okiem spojrzał na wiele spraw, w tym na wagę i potrzebę zdrowego żywienia. Przez dziesiątki lat niezbyt o to dbałem, właściwie lekceważyłem fakt, że jest to wpisane w porządek natury stworzonej przez Niego. Wreszcie, po wielu namowach, znalazłem się pierwszy raz na turnusie z dietą warzywno-owocową. Od tego czasu do diety powracam każdego roku z radością, z góry wiedząc, że czeka mnie wiele dobrego. Zdałem sobie sprawę, kto nas naprawdę leczy. Koncerny farmaceutyczne (za duże zazwyczaj pieniądze) czy Pan Bóg (za przestrzeganie praw natury, czyli niemal za darmo). Wstrząsające - także dla mnie - są świadectwa ludzi, którym nie dawano szans życia. Po zastosowaniu kuracji żyją i mają się dobrze. Żyją, a nie powinni…
I ja doświadczyłem dobrodziejstw płynących z zastosowania diety. Po kuracji każdorazowo mam więcej energii, poprawia się kondycja fizyczna i psychiczna mojego organizmu. Mogę także odstawić - nieraz na kilka miesięcy - leki przypisane „do końca życia”. Przy okazji warto zaznaczyć, że dieta jest też skutecznym sposobem na zgubienie zbędnych kilogramów.
Anna Popek: - Kilka lat temu ktoś polecił mi ośrodek na Kaszubach jako miejsce, gdzie w specyficzny sposób można odzyskiwać zdrowie przez dietę warzywno-owocową. Pamiętam moje zdumienie, kiedy dowiedziałam się, że spożywa się tam ok. 500 kalorii dziennie, nie je się chleba, sera, mięsa, żadnego tłuszczu itd., nie pije kawy, herbaty ani alkoholu, o papierosach nie wspomnę. Jak ja to wytrzymam? Nastawiałam się, że jadę na jakiś obóz przetrwania, wiedziałam, że będę głodować, więc na wszelki wypadek przed wyjazdem na zapas porządnie się najadłam. Na miejscu okazało się, że tak właśnie postępuje większość kuracjuszy, ale potem na szczęście mądrzeją. Spokój, regularne posiłki, wysiłek fizyczny sprawiają, że na wczasach z dietą odpoczywa się wyjątkowo wspaniale. I tak kilka lat temu rozpoczęła się moja przygoda z dietą warzywno-owocową, która trwa do dziś.
- Jakie korzyści przyniosło zastosowanie diety w Pani życiu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Anna Popek: - Ta dieta, oprócz wybitnych walorów zdrowotnych, przede wszystkim łamie stereotypy na temat jedzenia i naszych potrzeb. Zwraca uwagę na wpływ złej, wysoko przetworzonej żywności, na jej silny związek z chorobami. Po pierwszym pobycie zdecydowanie zmieniłam zasady żywienia, pozbyłam się chyba 6 kg, poprawiła mi się cera, włosy, paznokcie. Zainteresowałam się medycyną naturalną, profilaktyką zdrowia, ziołolecznictwem.
- Profesjonalnie przeprowadzona kuracja warzywno-owocowa przynosi zatem wiele korzyści dla naszego zdrowia. A co z duchem? Czy post jako droga do zdrowia fizycznego może się stać także dobrem dla naszego wzrostu duchowego?
Ks. Jacek Pleskaczyński SJ: - To ważne i dobre pytanie. Otóż może. Dieta warzywno-owocowa zwana jest także postem, zakłada bowiem gotowość wyrzeczenia się pewnych produktów żywnościowych. Ale w imię czego? Aż i tylko w imię zdrowia? Dobrze, gdy jest wsparta modlitwą, medytacją, wyciszeniem. Rzeczywiście, oprócz korzyści zdrowotnych, może także otworzyć na wartości duchowe. Powiem zwięźle: to dobra okazja, by spojrzeć na stan swojego życia. Św. Jan mówi: „życie się objawiło”. On akurat wyjątkowo dobrze wie, o czym mówi. Ale i nam dzisiaj życie się objawia, mieści się w tym także filozofia „obsługi” tego życia, w tym - naszego żywienia.
- Pani Aniu, co oprócz wspaniałego wypoczynku i doskonałej formy dają Pani turnusy z dietą?
Reklama
Anna Popek: - Atutem jest dobrze przemyślany pobyt, dzięki czemu człowiek ma szansę się wyciszyć, porozmawiać o sprawach poważnych, o duszy. Siła, która wynika z możliwości oparcia się pokusom, jest siłą naszego charakteru, sprawdzamy siebie. „Cnota sprawdzona” - jak mówią klasycy. Będąc na kuracji, poznajemy siebie, nie są to może sytuacje ekstremalne, ale na pewno dużo trudniejsze niż te, których dostarcza nam codzienność.
- Czy zdobytą wiedzę i doświadczenie na temat diety warzywno-owocowej promujecie w swoich środowiskach?
Anna Popek: - Zapaliłam niemal całą moją rodzinę do takich wczasów i nie wyobrażam sobie, żeby raz w roku nie przejść takiego właśnie postu.
- Jest Pani znaną prezenterką TVP. W jaki sposób na tego typu „urlop z dietą” reagują znajomi, przyjaciele czy fani?
Anna Popek: - Wszyscy podejrzewają, że stosuję jakieś tajemne kuracje upiększające, jakieś zabiegi i terapie. Ludziom trudno uwierzyć, że dobra dieta, sen, spokój, ruch i powietrze mają działanie dobroczynne. Wielokrotnie obserwowałam siebie i zawsze po tygodniu stosowania diety wyglądałam dużo lepiej niż przed przyjazdem. Obserwując moje koleżanki, widziałam u nich to samo - rysy łagodniały z dnia na dzień, opalona i dotleniona skóra wyglądała zdrowiej, wyspane i odstresowane, śmiały się dużo częściej. Żaden gabinet kosmetyczny nie daje takich efektów. To śmieszne, bo z jednej strony ludzie chętnie pytają, gdzie tak schudłam i gdzie wypoczywałam, ale kiedy mówię o zasadach, to natychmiast przestaje ich to interesować. Myślę jednak, że w końcu się przekonają, iż nie ma lepszego sposobu na zdrowie i urodę niż kuracja warzywno-owocowa dr Ewy Dąbrowskiej.
- W listopadzie w Ośrodku Akces Medical Spa w Dźwirzynie, proponującym dietę warzywno-owocową, zostaną zorganizowane rekolekcje, którym będzie Ksiądz przewodniczył. Czego mogą się spodziewać ich uczestnicy?
Ks. Jacek Pleskaczyński SJ: - Mam nadzieję, że odnowy duchowej, w myśl założeń diety. Cały program rekolekcji jest tak ułożony, aby nie kolidował z zabiegami prowadzonymi w ośrodku. Tak więc kuracjusze mają dwa w jednym: odnowę biologiczną i duchową. Dobrze żyć w czasie, gdy coraz bardziej przypominamy sobie o potrzebie powrotu do najprostszych środków zbawiania świata: modlitwy i postu. Kto prawdziwie modli się i pości, zwykle nie potrzebuje przypominania o potrzebie dawania jałmużny. W takich czasach ksiądz, który tylko o tym przypomina, lepiej wie, komu służy.