Szwedzki lekarz polskiego pochodzenia Axel Munthe praktykował m.in. w Rzymie i na Capri. Żył na przełomie XIX i XX stulecia. Był lekarzem nadwornym rodziny królewskiej w Sztokholmie. Choć dorobił się fortuny, znali go dobrze wszyscy biedacy Rzymu. Po kilku latach nieprzerwanej pracy przyjaciele wysłali go na odpoczynek. Zaproponowali Finlandię. Gdy pewnego ranka Munthe przypinał narty, zobaczył w porzuconej gazecie nagłówek „Epidemia w Neapolu”. Odpiął deski i wsiadł do pierwszego pociągu do Włoch. Spoglądając na chorych, mówił: „Niektórzy żyją bez Boga, ale nie potrafią bez Niego umierać”.
Pod koniec życia Munthe stracił wzrok. Mówiono o nim, że ten niewidomy lekarz przez swoją miłość otworzył oczy na piękno świata tysiącom chorych. Dosięgnął prawdy o człowieku. Dał się jej poprowadzić. „Gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16, 13) - uczył Jezus. To jakby mówił, że aby dostrzec prawdę, nie jest konieczny dobry wzrok. Nie pomogą tu ani soczewki, ani krople do oczu, ani częste wizyty u okulisty. Konieczny jest Duch Święty. Jan Paweł II przy wejściu do Sykstyny pytał o Niego w „Tryptyku rzymskim” i jednocześnie dawał zagadkową odpowiedź: „Kim jest On? Jest jak gdyby niewysłowiona przestrzeń, która wszystko ogarnia”. I dodawał za św. Pawłem: „Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). Przestrzeń Ducha Prawdy, przestrzeń, która wszystko ogarnia, paradoksalnie może pozostać niedostrzeżona. Tak jak nie widzi się powietrza, w którym również żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Być może staje się ona namacalna dopiero wtedy, gdy przybiera twarz Osoby.
Pomóż w rozwoju naszego portalu