Na moje prymicje kapłańskie w 1961 r. otrzymałem od ciotki Marii Buchaczowej krzyż. Jest to drewniany brązowy krzyż z piękną pasyjką. Ten krzyż ma swoją bogatą historię. W getcie żydowskim w Będzinie znalazł go podczas okupacji niemieckiej mój kuzyn Poldek, syn owej zasłużonej ciotki. Ciotka była niewiastą głębokiej wiary, od wielu lat wdową, wspomagającą rodzinę. Zawdzięczam jej bardzo wiele. Pamiętam, jakie ta prosta kobieta potrafiła dawać młodemu wówczas chłopcu rady, jakie przykłady z życia! Czyniła to z wielką roztropnością i niezwykłą miłością. O krzyżu, który mi z wielką czcią ofiarowała, powiedziała tylko, że był zbezczeszczony i że przez cały czas starała się wynagrodzić Panu Jezusowi tę poniewierkę. Kazała go odnowić i gdy co roku przygotowywała ołtarz na Boże Ciało, był on wystawiany jako jego najważniejszy element. Było wielką radością mojej ciotki, kiedy setki ludzi podczas procesji nawiedzały przygotowany przez nią ołtarz i z miłością i uwielbieniem patrzyły na krzyż naszego Zbawiciela.
Musiał to być szczególny, znaczący gest ze strony tej kobiety, kiedy podczas prymicji przekazywała ów krzyż kapłanowi. Ten krzyż wędruje ze mną już blisko 50 lat. Był w wielu różnych miejscach jako nieodłączny towarzysz życia. Ponieważ czas zrobił swoje, i ja oddałem go swego czasu do renowacji. Znamienne, że stolarz, który ten krucyfiks naprawiał, wyrzeźbił na nim swoje nazwisko i datę wykonania naprawy...
Kiedy w 1993 r. miasto Będzin odwiedził kard. Jean-Marie Lustiger z okazji 50. rocznicy likwidacji będzińskiego getta (bo trzeba wiedzieć, że ojciec kard. Lustigera był Żydem urodzonym w Będzinie), miałem zamiar ofiarować mu ten krzyż. Nie udało mi się jednak dotrzeć z tym darem do księdza kardynała. Pozostała intencja. Jednocześnie cieszę się, że ten krzyż jest w moim posiadaniu. To bardzo ważny znak - symbol tego miasta. Będzin (obecnie w diecezji sosnowieckiej, do 1992 r. w diecezji częstochowskiej) to miejsce, gdzie żyło bardzo wielu Żydów, jednak nie słyszało się nigdy o tym, żeby między Żydami a Polakami były jakieś nieporozumienia. Trzeba tu podkreślić, że w 1997 r. Rada Miasta Będzina nadała kard. Lustigerowi - po raz pierwszy w historii tego miasta - tytuł Honorowego Obywatela Będzina. Wielkim świadkiem tych czasów był śp. ks. prał. Mieczysław Zawadzki, wieloletni proboszcz parafii Świętej Trójcy w Będzinie, odznaczony zresztą w 1993 r. Medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Bywając u mojej ciotki, służyłem mu do Mszy św. i zawsze z wielkim szacunkiem przyglądałem się temu zacnemu kapłanowi, zwłaszcza gdy sprawował Eucharystię.
Gdy w Roku Kapłańskim podejmujemy refleksję o krzyżu, trzeba podkreślić, że ten znak, tak drogi chrześcijanom, wiąże się zawsze z miłością. Przypomina o największej miłości, gdy Pan Bóg Syna swego dał, „by każdy, kto w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne” (por. J 11, 25-26). Kiedy patrzymy na krzyż, jesteśmy świadkami tej miłości. Krzyż to świadczenie miłości. I nie ma innego znaczenia krzyża. Ten znak odrzucenia i pogardy Pan Jezus przemienił w znak największej wartości.
Jesteśmy wychowani w kulturze Ewangelii, trwamy w niej już 2 tysiące lat, i przez cały czas krzyż jest dla nas przypomnieniem o obowiązku świadczenia miłości. Nie ma bowiem na świecie nic piękniejszego niż miłość. I nie ma mocniejszego i bardziej dogłębnego wołania o miłość niż wołanie krzyża. Dlatego trzeba patrzeć na krzyż nie tylko jako na znak religijny, ale jako na przynaglenie, przypomnienie o obowiązku konkretnych czynów miłości. I nie jest to tylko kwestia roku duszpasterskiego, ale to istota naszej chrześcijańskiej wiary, jedyny sens życia człowieka na ziemi.
W codziennym rachunku sumienia trzeba zatem postawić sobie jako podstawowe i zasadnicze pytanie: czy moim myśleniem, moimi uczuciami, moim zachowaniem kieruje miłość? Nie miłość własna, egocentryczna i samolubna, ale prawdziwa miłość, do każdego człowieka, na wzór miłości Chrystusowej... Taka miłość nie zna lęku, nie ugnie się przed przemocą, daje siłę, choć człowiek wydaje się bezradny i bezbronny. Jest najlepszym i najpiękniejszym orężem, wskazanym przez Boga samego.
Zawieszenie krzyża w domu, w szkole, w miejscu pracy, w urzędzie, w parlamencie przypomina nam, że w tym znaku przez wieki budowaliśmy kulturę życia, że tu bierze początek cywilizacja życia. Tak łatwo ludzi zmanipulować, nakłonić do nienawiści, upodlić. Pamiętajmy, że krzyż jest tym znakiem, który najbardziej przylega do człowieka. Dlatego wszędzie winno być miejsce dla krzyża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu