Reklama

Gość w dom, Bóg w dom

Kolęda to unikalna w skali świata forma duszpasterstwa. Niby nic skomplikowanego. Ksiądz chodzi po parafii i odwiedza rodziny. Modlą się wspólnie, rozmawiają, czasem się spierają. Jakie są atuty kolędy? Kapłani są wyjątkowo zgodni. To dzięki niej znają swoich parafian, ich potrzeby i pragnienia, a to wskazuje im kierunki pracy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Trochę inaczej wygląda wizyta duszpasterska na wsi, a inaczej w dużej parafii wielkomiejskiej. - Na wiejskiej parafii proboszcz ma kartotekę w głowie - mówi ks. prał. Ryszard Olszewski, kapłan, 41 lat po święceniach, proboszcz dużej i prężnej parafii i jednocześnie sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Pabianicach, w archidiecezji łódzkiej. - Inaczej „kolęduje się” w wiejskiej parafii - potwierdza ks. Adam Łyczkowski z parafii św. Jakuba Apostoła w Krosnowicach, w diecezji świdnickiej. Księdzem jest od 11 lat. Ma porównanie. Wcześniej pracował w dużym i średnim mieście. Na czym polega różnica? - Częściej odczuwam życzliwość swoich parafian - odpowiada. Jak to okazują? - pytam. - W zwykłych gestach: uśmiechu, a nawet odświętnym ubraniu, nierzadko witając oczekiwanego gościa przed domem. W wielkomiejskiej parafii zdarzało się, że gospodarz witał mnie w nie pierwszej świeżości dresie - dodaje.
Z czego wynika ta różnica między wspólnotami wiejskimi a miejskimi? Ks. dr Marek Łuczak, socjolog i duszpasterz, wyjaśnia: - Kolęda inaczej wygląda w blokowiskach, gdzie można spotkać ludzi niekoniecznie zintegrowanych z parafią, bo najczęściej na jakimś etapie życia pojawili się w tym miejscu, prawdopodobnie z powodów związanych z pracą zawodową. Zupełnie inaczej wygląda to w miejscach, gdzie rodziny są wielopokoleniowe, a wszyscy, odświętnie ubrani, czekają na księdza, nierzadko przed furtką, na zewnątrz, i zapraszają do środka. Z doświadczenia wiem też, że w takich przypadkach trudno jest zbyć kolędę, poświęcając rodzinie zaledwie kilka minut. Nieraz siedzi się w takim domu pół godziny.

Pilnowanie czasu

Reklama

- Fakt, trzeba pilnować czasu, żeby się nie zasiedzieć - tłumaczy ks. Łyczkowski. Świdnicki kapłan ma w parafii 3 tys. osób. Jest sam. Kolędę rozpoczyna tuż po świętach. Dziennie idzie do 20-25 rodzin. Zajmuje mu to prawie miesiąc. Kolędę trzeba skończyć przed feriami, kiedy dzieci i młodzież rozjeżdżają się na wypoczynek. - U nas nie ma problemu z pośpiechem - mówi ks. kan. Andrzej Stępień z parafii Świętej Trójcy w Będzinie (diecezja sosnowiecka). Najstarsza parafia w 60-tysięcznym mieście liczy 3, 5 tys. osób. - Jest nas trzech i spokojnie, bez pośpiechu zdążymy odwiedzić wszystkich do połowy stycznia - mówi. Ale nie wszędzie można sobie pozwolić na taki luksus. Za Brynicą, która rozdziela Zagłębie od Śląska, w niektórych parafiach kolędowanie zaczyna się już w Adwencie. Szczególnie w tych parafiach, które liczą po kilka tysięcy wiernych. - Odkąd katecheza powędrowała do szkół, z kolędą trzeba było skończyć przed feriami, stąd bardzo często w soboty i niedziele poprzedzające Boże Narodzenie księża idą z ministrantami do wiernych, a zamiast tradycyjnych pieśni bożonarodzeniowych śpiewa się adwentowe - tłumaczy ks. dr Marek Łuczak.
Przy okazji rozmowy o czasie podczas kolędy pojawia się znowu temat rozróżnienia między wsią a miastem. - Ludzie na wsi mają więcej czasu dla księdza - mówi ks. Rafał Nowiński, wyświęcony w 2000 r. kapłan diecezji kieleckiej, od ponad dwóch lat wikariusz parafii Wszystkich Świętych w Brzezinach. - W mieście częściej mówi się „nie mam czasu” i to ma także przełożenie na obraz kolędy. Gdy chodzę z wizytą duszpasterską po parafii, gdzie obecnie pracuję, i nie czuję tego wszechogarniającego poczucia braku czasu, mam szansę stać się podczas wizyty „domownikiem” u witających mnie gospodarzy - objaśnia swoje odczucia kapłan. - I wtedy następuje prawdziwe otwarcie - dodaje zaraz. - Ludzie szczerze wyrażają wobec księdza swoje radości, czasem też płaczą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Preparacja

Ks. Nowiński zwraca też uwagę, że do kolędy trzeba się przygotować. - Dla mnie takim przygotowaniem są rekolekcje. Co prawda nie ma szans, żeby ksiądz odbył je tuż przed samym rozpoczęciem wizyty duszpasterskiej, bo wiadomo: Adwent, Roraty i same święta. Dlatego świadomie wybieram na nie ostatni termin listopadowy - tłumaczy kielecki kapłan.
W dużych miastach, gdzie ludzie często do późnych godzin nocnych albo w różnych porach doby pracują, informacje o zapowiadanej wizycie duszpasterskiej przekazuje się nie tylko za pomocą ogłoszeń w kościele czy na stronie internetowej, ale doręcza się je osobiście do mieszkańców. - Każdego roku wydaję przed kolędą specjalny list do parafian - tłumaczy ks. prał. Ryszard Olszewski z Pabianic. Piszę w nim krótko o tym, co w parafii zdarzyło się w minionym roku, co udało się zrealizować, jakie są plany, na co chcemy położyć szczególny nacisk w najbliższej przyszłości. List informuje, o czym chcemy rozmawiać na kolędzie. Roznoszą go po domach ministranci w przeddzień kolędy, pozyskując przy okazji informacje, o której godzinie ksiądz może zastać domowników - tłumaczy przygotowania do kolędy Ksiądz Prałat. - W tym roku tematem numer jeden będzie Nawiedzenie Kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Pabianicka parafia przeżywała już tę wyjątkową chwilę. Teraz po rodzinach pielgrzymować będą małe kopie częstochowskiej Ikony.

Zamknięte drzwi

Reklama

- Nie przyjmuje nas 30 proc. rodzin - odpowiada Ksiądz Prałat, gdy pytam o popularność kolędy. W miastach, odmiennie niż na wsi, to zupełnie normalna rzecz, że nie wszyscy przyjmują księdza po kolędzie. Podobnie zresztą jest i w niektórych mniejszych miejscowościach. Duszpasterzujący w Radziszewie, w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, ks. Jacek Fabisiak mówi, że i w jego parafii drzwi części domów są zamknięte przed kapłanem.
- Otwierają się w wyjątkowych przypadkach - mówi z goryczą - gdy trzeba coś w kościele załatwić: chrzest, I Komunię św., bierzmowanie. - Nam też się to zdarza - potwierdza ks. Andrzej Stępień z odległego o pół tysiąca kilometrów Będzina. - Sekularyzacja postępuje i generalnie nikt nie powinien tej tezy kwestionować - tłumaczy ks. Łuczak. - Na podstawie osobistych doświadczeń z kolędy widzę jednak, że choć przyjmuje nas mniejsza liczba parafian, kolęda staje się zdecydowanie przyjemniejsza, i wcale nie chodzi tu o ułatwienia związane z mniejszym wysiłkiem. Ludzie po prostu przyjmują nas o wiele bardziej świadomie, znają nas i kościół, a my jesteśmy jak swoi pośród swoich. Społeczeństwo jest dzisiaj katolickie bardziej z wyboru niż z przypadku. Może więc z tą sekularyzacją nie jest aż tak źle? - zastanawia się śląski Kapłan.

Piąte przykazanie kościelne

A pieniądze? Nikt nie ukrywa, że wizyta duszpasterska jest także okazją do wypełnienia piątego przykazania kościelnego, które nakazuje, aby troszczyć się o materialne potrzeby Kościoła. - Czeka mnie już nie remont, ale rekonstrukcja barokowej świątyni - mówi ks. Stępień z Będzina. W Pabianicach kościół niby jest nowy, ale ciągle doposażany. Za zakupione niedawno 80 ławek trzeba zapłacić 240 tys. zł. - Na szczęście udało mi się rozłożyć spłatę na dwa lata - mówi ks. prał. Olszewski. Przy parafii działa oratorium, ośrodek kultury chrześcijańskiej, parafia ma swój własny ośrodek kolonijny, pracowników. To wszystko kosztuje. Kapłani generalnie chwalą hojność swoich wiernych. - Choć są niezamożni, to na Kościół nie żałują - mówi, doceniając swoich parafian ks. Łyczkowski.

Prawdziwe żniwo

Pieniądze to nie najważniejszy atut kolędy. Tutaj kapłani są zgodni. Pozwala im ona dotrzeć do swoich parafian, nawet do tych, których na co dzień nie widują w kościele. - To reewangelizacja - mówi ks. Olszewski z Pabianic, wspominając choćby małżeństwa niesakramentalne, z którymi zawsze rozmawia się o wartości sakramentu. - Często mówią, że ich nie stać. Odpowiadam: Przyjdźcie do proboszcza. Pieniądze nie mają żadnego znaczenia. Takie same sytuacje spotyka ks. Fabisiak z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. - W tych domach jest to główny temat rozmów. - Po każdej kolędzie chrzcimy kilka zaniedbanych pod tym względem dzieci - dodaje ks. Stępień z Będzina. To nie są jedyne owoce kolędy. Po styczniowych odwiedzinach w domach poszerza się zwykle grono ministrantów, kogoś uda się przekonać, żeby spróbował swych sił w chórze parafialnym, innego - żeby zaangażował się w działający przy parafii zespół charytatywny albo pogłębił swoje życie duchowe w którymś z ruchów religijnych. Zresztą kolęda działa też w drugą stronę. - Jedna strona coś zyskuje i druga także - mówi ks. Rafał z diecezji kieleckiej. - Dzięki kolędzie i bezpośredniemu kontaktowi z ludźmi staję się po prostu lepszym księdzem.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przeżył 95 dni na morzu, dziś mówi: "Niech wszyscy wiedzą, że Bóg jest wielki"

2025-03-28 21:31

[ TEMATY ]

świadectwo

aciprensa/zrzut ekranu YT

"Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że Bóg jest wielki. Bóg jest piękny. Bóg chce, żebyśmy wszyscy się modlili, mieli miłość w sercach, pomagali sobie nawzajem" – takie jest życzenie Máximo Napa Castro – znanego jako "Gatón" – peruwiańskiego rybaka, który nigdy nie stracił wiary, nawet kiedy utknął na morzu na 95 dni, aż w końcu został uratowany u wybrzeży Ekwadoru.

Maximo przyznaje, że nigdy nie przeczytał Biblii, co teraz chce zrobić, jak tylko zdobędzie trochę pieniędzy. Teraz stracił łódź, która zapewniała mu codzienne utrzymanie.
CZYTAJ DALEJ

Panie! Ucz mnie wychodzić naprzeciw potrzebom bliźnich!

2025-03-27 09:40

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Prawdziwym grzechem jest żyć przekonaniem, że gdzie indziej żyje się lepiej, wygodniej, przyjemniej. Przekonanie, jakoby „wszędzie było dobrze tylko nie we własnym domu”.

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
CZYTAJ DALEJ

Abp Fisichella do Misjonarzy Miłosierdzia: jesteście szczególnym narzędziem pojednania

2025-03-30 13:39

Vatican News

Abp Fisichella

Abp Fisichella

Niech miłość, która wypływa z tego stołu, która przebacza grzechy, będzie żywą i skuteczną pamięcią o posłudze pojednania, która musi być eucharystyczna, aby w pełni wyrazić tajemnicę naszej wiary - powiedział abp Rino Fisichella, proprefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji podczas niedzielnej Mszy św. bazylice św. Andrzeja della Valle. Eucharystię wieńczącą Jubileusz Misjonarzy Miłosierdzia, koncelebrowało ponad 500 kapłanów uczestniczących w trzydniowym spotkaniu.

Abp Rino Fisichella na początku homilii powiedział, że przypowieść o synu marnotrawnym jest jedną z „najpiękniejszych kart Nowego Testamentu i literatury w ogóle. Pan Jezus nie mógł mówić o Bogu po ludzku, używając bardziej znaczących cech niż te użyte w tej przypowieści”. Postacie dwóch synów, to przykłady wyrażające miłość Ojca. Hierarcha wskazał, że jesteśmy wezwani do utożsamienia się z jedną z postaci.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję