Kiedy dziś w rozmowie z Radiem Watykańskim powraca do tamtych wydarzeń, przyznaje, że jest zdumiony, jak szybko mija czas. „Słowo, które przychodzi mi na myśl to «wczoraj», wydaje się, że to było wczoraj. Czas ucieka. I kiedy chcesz uchwycić dziś, to już jest wczoraj. A jak chcesz uchwycić jutro, to jeszcze go nie ma. I trwasz w tym napięciu dnia dzisiejszego, które jest wczoraj i nie jest jutrem. Żyć w ten sposób to coś nowego. Myślę, że w ten właśnie sposób minęło tych dziesięć lat. Napięcie, życie w napięciu” - wyznał papież.
Franciszek przyznał, że najtrudniejsze były w tym czasie doświadczenia związane z wojną: w Syrii, Jemenie, na Ukrainie, tragiczny los ludu Rohindża w Birmie, ale też wizyty na cmentarzach wojskowych. Natomiast najpiękniejsze chwile to spotkania z ludźmi, zwłaszcza starszymi. „Najpiękniejsze są spotkania z osobami starszymi na placu św. Piotra. Starsi to mądrość. Bardzo mi pomagają. Ja też jestem już stary, le ludzie starsi są jak dobre wino, które ma w sobie tę historię dojrzewania. Spotkania z nimi mnie odnawiają, sprawiają, że jestem młodszy. Nie wiem, dlaczego. Są to piękne chwile” - podkreślił papież.
Pytaliśmy, czego by sobie życzył z okazji dzisiejszej rocznicy i o czym marzy, odpowiedział: „Trzy słowa: braterstwo, płacz i śmiech. Ludzkie braterstwo, wszyscy jesteśmy braćmi, trzeba więc odbudować braterstwo. I musimy się nauczyć nie bać się płakać i śmiać. Kiedy ktoś boi się płakać i śmiać, nie jest człowiekiem, którą stąpa po ziemi i patrzy daleko w przyszłość. Jeśli zapomina się o płaczu, coś jest nie tak. A jeśli zapomina o uśmiechu, jest jeszcze gorzej”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu