Kiedy wyjeżdżałam do Kazachstanu, niektórzy mówili: „Po co tam jechać, żadnej turystyki, nawet map dostać nie można. Wielki step i nic po za tym”. Znajomy powiedział: „Strach tam jechać, głęboka Azja bez cywilizacji”. Pewnie myślałabym podobnie, gdyby nie listy od m. Joanny z Oziornoje. Listy pisane miłością do ludzi tam żyjących, do ziemi męczeństwa narodów.
„Niech się raduje step”
Reklama
Karmel powstał w wiejskim posiołku, na wielkim bezkresnym stepie - w miejscu, gdzie wydarzył się przedziwny cud. Mieszkali tutaj polscy zesłańcy z 1936 r., skazani na śmierć z zimna - panowały tu bowiem wielkie mrozy, ponad 40°C - i głodu. Deportowano tutaj ok. 1500 osób. Ludzie zamieszkali w namiotach, potem zbudowano ziemianki. Nie było wody, lekarstw, chleba. W 1943 r. ziemia skuta lodem gwałtownie rozmarzła. 25 marca - na Zwiastowanie Pańskie w ciągu 3 dni powstało zapadlisko, a w nim wielkie jezioro pełne ryb. Te ryby w czasie wielkiego głodu wyżywiły całą okolicę. Przywożono je nawet ciężarówkami do odległej o kilkaset kilometrów Karagandy.
Abp Tomasz Peta, opowiadając o tym cudzie, odwołał się do proroctwa Izajasza: „Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Szaronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałości naszego Boga. (...) Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze…” (Iz 35, 1-2, 6-7). Przeczytała nam cały ten rozdział z Księgi Izajasza karmelitanka, s. Elżbieta - aktorka. Byliśmy poruszeni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nowa fundacja na Wschodzie
Reklama
Siostry karmelitanki przyjechały tutaj z Karmelu w Częstochowie. W 2001 r. powstała w Karmelu myśl o założeniu nowej fundacji na Wschodzie. Zrodziła się ona w świadomości kilku sióstr. Przełożona m. Joanna, chcąc potwierdzić, że myśl jest z Bożego Ducha, zadzwoniła do Coimbry, gdzie żyła s. Łucja. Telefon odebrała tamtejsza przełożona i przez nią s. Łucja potwierdziła Boże pragnienie, stwierdzając, że Kazachstan jest w apelu Matki Bożej Fatimskiej o nawrócenie Rosji. Był to przecież wielki ZSRR. Siostry karmelitanki wyjeżdżały z Częstochowy z pragnieniem uczestnictwa w „Eucharystii światów” (K. Wojtyła).
S. Łucja podarowała Karmelowi, który powstanie na Wschodzie, figurkę Pani Fatimskiej i różaniec. Otrzymały je karmelitanki z Oziornego. Realizacja fundacji karmelitańskiej nie była szybka ani łatwa, Karmel przygotowywał się do 2007 r. Siostry wyjechały z Polski z Panią Fatimską i z błogosławieństwem s. Łucji z nieba. W jednym z listów siostry napisały: „Niezwykłą, niepojętą łaską jest tworzenie fundacji Karmelu pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego i Niepokalanego Serca Maryi w Oziornoje”.
„Azja to nasze wspólne zadanie na trzecie tysiąclecie” (Jan Paweł II). Dzięki temu, że Królowa Pokoju przygotowała nasze miejsca przy swym Sercu - w środku stepu możemy w pełni realizować nasz terezjański charyzmat i dawać przekonujące, prorockie świadectwo przy Matce Boga i życia wiecznego.
Dla mieszkańców Kazachstanu człowiek całkowicie oddany Bogu jest najmocniejszym świadkiem Jego obecności. Wobec wszystkich sióstr i kapłanów jest tam wielki szacunek.
Siostry karmelitanki rozpoczęły fundację od zamieszkania w podarowanym, maleńkim bardzo zaniedbanym domku. A zrobiły z niego uroczy maleńki klasztor, z własną pustelnią na strychu i małym pełnym kwiatów ogródkiem.
To miejsce trudne...
Domy wokół są szare, smutne, zaniedbane. Niedaleko klasztoru, niemal w zasięgu wzroku, znajdują się ruiny pokołchozowych zabudowań. Obok cmentarza - relikwiarza bólu, cierpień łez, potu, krwi, miejsca pamięci odzierania człowieka z ludzkiej godności - brzydota spustoszenia nazwana przez mieszkańców: „Ostatnie dni Pompei”. Blisko klasztoru jest chatka, podobna do wszystkich innych w posiołku, w której zapadały wyroki skazujące odważnych wobec systemu, na jeszcze większe katorgi. Ciągle to jeszcze nieszczęśliwy dom. Kolejny z jego mieszkańców odebrał sobie życie, nie widząc sensu dla siebie. Można by powiedzieć, że diabeł nie opuścił tego miejsca. A dawni deportowani i ich dzieci wyznają: „My wciąż żyjemy jak psy na łańcuchu, jak barany. Choć teraz jest już dobrze, bo mamy chleb i coś do chleba”. Nie jest to miejsce opuszczone przez Boga i ludzi, choć trudne. Zamieszkała tam też Królowa Pokoju w sanktuarium maryjnym - jedynym w Azji Centralnej.
Najmłodsze pokolenie wskrzesi wiarę
Reklama
Do Matki Bożej wędrowała druga w dziejach sanktuarium pielgrzymka - 71 osób, najwięcej młodzieży. Dołączyliśmy do niej na ostatnim etapie drogi. Po pielgrzymce wielu młodych ludzi przyszło do sióstr karmelitanek przyjąć szkaplerz. Zostali obdarowani także różańcami. Czuli się na małym podwórku klasztornym jak u siebie w domu. Wieczorem przyszły dzieci, aby złożyć siostrom życzenia z okazji święta Królowej Pokoju. To było spontaniczne, bardzo piękne, w Polsce raczej niespotykane. Przy tej okazji siostry opowiedziały, że nauczycielami języka rosyjskiego dla nich były właśnie dzieci. Były one bardzo przejęte swoją rolą. Siostry mają ufność, że najmłodsze pokolenie tych, którzy są teraz dziećmi, wskrzesi wiarę jeszcze większą i odmieni smutne oblicze tej ziemi.
13 sierpnia 2008 r., w czasie X Spotkania Młodych w Oziornoje, zgłosiła się pierwsza kandydatka z Moskwy Irina. Dołączyła do wspólnoty sióstr w styczniu 2009 r. Jest urocza, uśmiechnięta, po studiach, bardzo dobrze gotuje i piecze chleb. Jej matka jest prawosławną - konwertytką - jest profesorem na Uniwersytecie w Moskwie.
Karmel - wspólnota miłości
Siostry tworzą niezwykłą wspólnotę miłości. Doświadczają tego przybywający tutaj ludzie. Mówił o tym fakcie o. Joachim - paulin, rekolekcjonista z Rzymu.
Ten Karmel jest zamknięty przez klauzurę, ale jednocześnie otwarty na potrzeby i modlitwy w intencji ludzi wołających o pomoc. Dla wielu przybycie sióstr karmelitanek, ich obecność na stepie, umocniło nadzieję, że ich życie ma sens. Bo świat bez Boga to bezsensowny świat, to skazanie człowieka na wegetację. Tutaj jest wielu potomków Polaków. 5 tys. km od Polski oni nagle na stepie usłyszeli język polski. Wszyscy byli zdumieni, że w środku stepów są karmelitanki z Polski. Mówią, że „nigdy nie widzieli żywych karmelitanek”. Urzeczeni tym, że można życie oddać aż tak! Siostry karmelitanki modlą się za kapłanów, wiedząc, że świętość ludzi jest bardzo związana ze świętością kapłanów. Ofiarowały życie za nawrócenie ludzi. W Dżaman, kilkadziesiąt kilometrów od Oziornego, jest największe w Kazachstanie więzienie. Tam więzieni są najwięksi przestępcy. Siostry modlą się żarliwie za ludzi tam przebywających. Widzą w tym także ważne swoje zadanie.
Oziornoje to nasze zobowiązanie
Ten Karmel i ten posiołek Oziornoje jest w jakimś sensie także i naszym zobowiązaniem. Tam są rzuceni na step polscy zesłańcy. Oni zachowali wiarę, przyznają się do polskich korzeni. Niektórzy chcieliby wrócić do Polski. To nie jest łatwe. Inni zadomowili się na stepie. Z godnością przyznają się do Polski. Dzieci kilkorga z nich studiują w Polsce. Tam jest sanktuarium maryjne dla Kazachstanu - bliźniacze wobec polskiego sanktuarium na Jasnej Górze. Nie możemy zapomnieć o Oziornoje!
Ofiary pieniężne na dalszą budowę Karmelu w Oziornoje można kierować na konto: 48 1240 1213 1111 0000 2379 7460, z dopiskiem: „Darowizna dla Karmelu w Kazachstanie”.
Za tydzień w „Niedzieli” - fotoreportaż z Oziornoje i przegląd korespondencji, którą karmelitanki z dalekiego Kazachstanu przesłały do „Niedzieli”. Karmelitanki w swojej kapliczce w Oziornoje