Problemy z dostępem do prądu, wody czy innych podstawowych środków stanowią obecnie stały krajobraz życia u naszych wschodnich sąsiadów. Dla niektórych mogą to być zaledwie niedogodności, ale w innych przypadkach przekształcają się one w poważne problemy – podkreślił ks. Khrabatyn.
„Choć czasem my, młodsi, żartujemy, że już teraz nie trzeba chodzić na siłownię, bo można sobie na 14. piętro spokojnie zajść na nogach. [Ale] to samo 14. piętro dla matki z dziećmi, która kupiła jakieś jedzenie, albo dla starszej osoby, sprawia bardzo dużo trudności. Dlatego sytuacja nie jest jakaś taka jednoznaczna. Nie da się powiedzieć, że, jak się mówi w szpitalu o chorym, jest stabilnie. Nie jest stabilnie… Ale Kijów żyje i próbuje, nie patrząc na wojnę (…), wracać do pracy, chociaż jest ciężko. Są takie momenty, kiedy mówisz «a po co iść do pracy, jeśli to wszystko może w jednym momencie przestać istnieć?». Właśnie taka pułapka współczesności: «nie myśl o innym, o wspólnym dobru dla innego; myśl tylko, żebyś był szczęśliwy, doznaj osobistego szczęścia, bo czas się kończy». Właśnie tak nie żyjemy. Widzę, że bardzo dużo ludzi pomaga i interesuje się jedni drugimi. I to jest takie bardzo ciekawe (…). Wojna zawsze zdejmuje maskę z twarzy, bo pokazuje, że ten, kto jest dobry, staje się jeszcze lepszy (…), gdyż ludzie zaczynają się interesować jedni drugimi. Jeden drugiemu pomaga, jeden dla drugiego nawet szuka, jak zrobić jakąś przyjemność“ – powiedział papieskiej rozgłośni ks. Khrabatyn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu