Reklama

Busko-Zdrój - zbiorowy psychoanalityk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czterdziestotrzyletnia Izabela Kielan była zszokowana. Wstając rano z tapczanu, poczuła, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Potężny ból schodził w dół od kręgosłupa. W oczach ze zdenerwowania pojawiły się migocące gwiazdki. Ale ponieważ kobieta należy do osób silnych psychicznie, postanowiła baczniej przyjrzeć się swemu zdrowiu. Dotychczas nie miała na to czasu. 15, a nawet 17 godzin pracy na dobę (zaczęła prowadzić firmę cateringową), mało snu, a do tego przerywany stresami, zaniedbana rodzina i... oto rezultaty. Przemęczenie i napięte nerwy pokazały pazury. Po krótkiej rozmowie z przyjaciółką jechała do Buska-Zdroju, leżąc w jej samochodzie na tylnym siedzeniu. Rok wcześniej, będąc na kuracji w tym uzdrowisku, słyszała o skutecznych formach rehabilitacji prowadzonych przez dr. n. med. Jerzego Stodolnego - ortopedę. Dobrze trafiła! Specjalista chorób narządu ruchu w ciągu kilkunastu dni postawił ją na nogi. Nauczyła się samodzielnie chodzić.
- Ale teraz, niezależnie od obowiązków zawodowych - zwierza się pani Iza - na pierwszym miejscu stawiam codzienną poranną gimnastykę i dwa razy w tygodniu pływanie w basenie.

Stres potęguje ból

Reklama

Chcemy za wszelką cenę dogonić Amerykę. Pracujemy po kilkanaście godzin na dobę, w nocy przewracamy się z boku na bok, bo natłok myśli nie pozwala nam spokojnie zasnąć. Do tego dochodzi codzienny nadmierny pośpiech. Nie umiemy na chwilę zatrzymać się, wyhamować. Taki styl życia często prowadzi do depresji - choroby, która rujnuje zdrowie człowieka. Towarzyszą temu nasilające się bóle chorego organu. Taki jest efekt pogoni za przysłowiowym groszem. Mieszkańcy Ameryki, dysponujący choćby średnim kontem bankowym, proszą o pomoc rehabilitantów. Stają się oni nie tylko powiernikami, ale i specjalistami medycznymi w sytuacjach zagrażających zdrowiu fizycznemu, a także psychicznemu.
Nas na taki luksus nie stać, no, może tylko zasobnych biznesmenów. Ale to są jednostki. W określonych polskich warunkach trzeba jednak podać przyjacielską dłoń tym, którzy nie potrafią powiedzieć: stop! Którzy nie mają czasu, a może i chęci przyjrzeć się sobie. Którzy bardziej dbają o samochody niż o własne zdrowie. Tymczasem bezwzględne wymogi cywilizacyjne powodują w naszym organizmie różne dysfunkcje. Głównie dotyczy to serca, przewodu pokarmowego i - jak się ostatnio okazało - znacząco zwiększa się liczba osób cierpiących na bóle kręgosłupa. Można powiedzieć, że choroba przeciążeniowa kręgosłupa stała się epidemią współczesnej cywilizacji. To nerwica pogłębia dolegliwości naszego, potocznie mówiąc - rusztowania. Gwałtownie rosną szeregi tych chorych, u których przepracowanie i stresy przełożyły się na podwójne cierpienia. Tym nieszczęśnikom pospieszyło z pomocą uzdrowisko Busko-Zdrój, które postanowiło stać się zbiorowym psychoanalitykiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak to wygląda w praktyce?

Reklama

Ponad 80 proc. Polaków po ukończeniu 60. roku życia odczuwa dolegliwości bólowe w obrębie kręgosłupa. Ich nasilenie zwiększa się wraz ze zwiększającą się liczbą stresów, od których nie potrafimy się uwolnić. Połączone choroby stały się symptomem naszych czasów - mówi dr n. med. Zdzisław Legwant, specjalista neurologii i rehabilitacji, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Sanatorium „Włókniarz” w Busku-Zdroju. Jak się okazuje, ten chorobowy duet charakterystyczny jest dla ludzi młodych, a także dla tych, którzy wkroczyli w średni wiek. Bo oni nie potrafią wyhamować w dążeniu do materialnych korzyści. Mamona zawładnęła ich sposobem myślenia i działania. Do tego dochodzą kłopoty dnia codziennego, często problemy rodzinne, różnego rodzaju zmartwienia. Jak stwierdza mój rozmówca, starsi kuracjusze na ogół potrafią odpuścić sobie nerwicowe sytuacje i rzadziej się z nimi borykają. Ale ich z kolei atakuje jesienna chandra, związana z brakiem słońca i wydłużonymi wieczorami. To jednak inny temat.
Kręgosłup w stresie - to czynnik psychogenny, który w niektórych przypadkach jest trudny do wyeliminowania. Bo następuje zaburzenie napięć mięśni zwanych potocznie stresowymi, które pogłębiają jeszcze podstawowe dolegliwości. Ale buskie sanatoria znalazły remedium na tę sytuację i stosują ją u kuracjuszy z satysfakcją. Przede wszystkim starają się podopiecznego wyciszyć psychicznie. W tym celu stosowane są zabiegi uspokajające, np. ćwiczenia w basenie rehabilitacyjnym - środowisko wodne powoduje zmniejszenie pobudliwości nerwowej, a zarazem rozluźnia mięśnie. Masaż perełkowy z wodą w wannie, doprowadzoną pod ciśnieniem kilku atmosfer, działa również uspokajająco, a dodawane emulsje zwiększają poczucie relaksu i działają przeciwbólowo. Słynne bicze szkockie polegają na przemiennym stosowaniu gorącej i chłodnej wody pod dużym ciśnieniem. Mają podwójne działanie: uspokajające i hartujące. Jest jeszcze tzw. pulsotronic, czyli elektrostymulator, który obniża spastyczność mięśni. Jest wreszcie grota solno-jodowa, zbudowana z naturalnej soli pochodzącej z Morza Czarnego. Wytwarza unikalny mikroklimat przesycony minerałami i mikroelementami oraz chlorkiem sodu, jodu, bromu, wapnia i magnezu. Do tego dochodzą nagrane: śpiew ptaków, rechot żab, odgłosy wodospadu. Człowiek, leżąc wygodnie na łóżku, przenosi się na 45 minut (tyle trwa jeden zabieg) w czarodziejski świat przyrody i zapomina o nurtujących go problemach. Niejako uzupełnieniem tej terapii jest relaksacyjna muzykoterapia. Ma ogromny wpływ na wytworzenie wewnętrznej harmonii, podnosi odporność organizmu, pomaga mu bronić się przed stresami, nierzadko prowadzi do samowyleczenia.
Znakomity pisarz i publicysta Jerzy Waldorff jest autorem krótkiego motta: „Muzyka łagodzi obyczaje”. My je uzupełnimy: Muzyka łagodzi bóle. Praktyka to potwierdza. Kuracjusze chętnie słuchają też prelekcji psychologa, np. na temat „jak rozstać się ze stresem”. Można by jeszcze długo wymieniać zabiegi wyciszające znerwicowanego pacjenta. Ale to jest jedna strona medalu. Druga - to leczenie siarką, którą hojnie obdarzone jest buskie sanatorium. To podstawowy zabieg eliminujący lub w znacznej części zmniejszający dolegliwości w narządzie ruchu człowieka.

Królowa siarka

Zabieg, potocznie zwany siarką, istnieje - można powiedzieć - od zawsze. Słone wody pochodzące z naturalnych buskich źródeł mają wręcz cudowną moc. Przynoszą ulgę w zespołach bólów kręgosłupa, w chorobach zwyrodnieniowych stawów, w zapaleniu tętnic kończyn dolnych i w wielu innych chorobach. Nic więc dziwnego, że siarkę nazwano królową zabiegów. Nie należy też się dziwić, że ściągają do tego uzdrowiska chorzy nie tylko z Polski, ale i z zagranicy.
Dodatkowym atutem wpływającym na poprawę samopoczucia jest udowodniony fakt, że Busko-Zdrój w porównaniu z innymi uzdrowiskami ma najwięcej słonecznych dni w roku. Toteż w herbie tego miasteczka jest roześmiane słońce w złocistych kolorach.
Aby uprzyjemnić wolne, popołudniowe godziny, Alicja Bednarska - kierownik Działu Marketingu, Promocji i Usług Kulturalno-Oświatowych przygotowuje wiele interesujących imprez, wystarczy, że wymienię spotkanie ze znaną pisarką Barbarą Wachowicz, zauroczoną Kielecczyzną, spotkanie z sosnowiecką operetką w osobach bardzo młodych, rokujących wokalistów: Doroty Słabolepszy i Janusza Wiewióry oraz akompaniatorki Katarzyny Rzerzutek. Te nazwiska warto zapamiętać. Bardzo komplementowana jest Salonowa Orkiestra Zdrojowa pod kierownictwem (od 41 lat) Piotra Heroka.

Ziemia wielkich Polaków

I na końcu kilka słów o powiecie buskim. Znajduje się w południowej części woj. kieleckiego, między rzeką Nidą, Górami Świętokrzyskimi a Wyżyną Krakowsko-Częstochowską. To ziemia sławnych ludzi, którzy tu się urodzili: Mikołaja Reja, Piotra Ściegiennego, Adolfa Dygasińskiego, Stefana Żeromskiego, Henryka Sienkiewicza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Krystyny Jamroz, na cześć której odbywają się w Busku-Zdroju coroczne festiwale muzyczne, ściągające rzesze melomanów z kraju i z zagranicy.
Dodatkowego uroku dodaje miastu park zdrojowy z pięknymi dywanami kwietnymi i, oczywiście, z oswojonymi wiewiórkami oraz mnóstwem ptaków.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. kan. Stanisław Starczyński

2025-01-06 12:00

[ TEMATY ]

nekrolog

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

Materiały kurialne

Śp. ks. Stanisław Starczyński

Śp. ks. Stanisław Starczyński

5 stycznia 2025, w 90. roku życia i 59. roku kapłaństwa, w szpitalu w Zielonej Górze zmarł śp. ks. kan. Stanisław Starczyński, emerytowany kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

Ks. Stanisław Starczyński urodził się 8 maja 1935 we wsi Strzałków (pow. Busko-Zdrój, woj. świętokrzyskie). W 1947 roku jego rodzina przeprowadziła się do Róży Wielkiej koło Wałcza. Tam Zmarły ukończył szkołę podstawową, a następnie kontynuował naukę w szkole zawodowej w Wałczu. Po zdobyciu zawodu ślusarza podjął pracę w Zakładach Sprzętu Budowlanego w Katowicach, a później w kopalni Gottwald. Po pomyślnym przebyciu doświadczenia ciężkiej choroby postanowił zostać kapłanem. Powrócił do Wałcza i rozpoczął naukę w Liceum Ogólnokształcącym dla Pracujących. W 1955 roku przerwał naukę i odbył dwuletnią zasadniczą służbę wojskową. Po powrocie z wojska kontynuował naukę i w 1959 roku uzyskał świadectwo dojrzałości.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Po raz pierwszy w historii kobieta została prefektem dykasterii

2025-01-07 06:28

[ TEMATY ]

Watykan

Ks. Tomasz Podlewski

Po raz pierwszy w historii Watykanu kobieta została prefektem dykasterii, czyli dawnej kongregacji. Papież Franciszek mianował w poniedziałek włoską zakonnicę Simonę Brambillę szefową Dykasterii ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego - podało biuro prasowe Stolicy Apostolskiej.

Do tej pory siostra Brambilla była sekretarzem tej dykasterii odpowiedzialnej za życie zakonne, czyli numerem dwa tej instytucji Kurii Rzymskiej.
CZYTAJ DALEJ

Wrocław oddał hołd Jezusowi

2025-01-06 19:03

Tomasz Lewandowski

Orszak Trzech Króli wyruszył z Ostrowa Tumskiego.

Orszak Trzech Króli wyruszył z Ostrowa Tumskiego.

19 tysięcy osób przeszło ulicami Wrocławia w Orszaku Trzech Króli!

Jak podają organizatorzy, to rekordowa liczba uczestników wrocławskiego Orszaku. Było głośno, radośnie i kolorowo. Szły całe rodziny, maluchy, młodzież i wielu starszych wrocławian, by dać świadectwo wiary i jedności. Ponad 200 młodych aktorów wcieliło się w orszak Trzech Króli, nie zabrakło aniołów, pastuszków, rycerzy czy dwórek. Królowie jechali konno z Ostrowa Tumskiego na wrocławski Rynek, a oprócz tradycyjnych gwiazdora i latarnika pochód prowadził też król Bolesław Chrobry, bł. Carlo Akutis i chłopiec niosący symboliczny klucz do Świętych Drzwi Roku Jubileuszowego. W kolumnie orszakowej zaprezentowane zostało także logo wybrane przez papieża na Rok Jubileuszowy, nie zabrakło aniołów na szczudłach a nawet… smoka.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję