Reklama

W trosce o tworzenie

Niedziela Ogólnopolska 39/2008, str. 14-15

Artur Stelmasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ilu młodych ludzi rozpocznie w tym roku studia w seminariach duchownych? Dlaczego w ostatnim czasie słyszymy tak często o nakręcaniu filmów ośmieszających uczestników pielgrzymek albo też polskich patriotów walczących w obronie Ojczyzny? Czym są elity? Jak wygląda dziś walka polityczna? Na te aktualne i gorące tematy wypowiada się abp Józef Michalik - przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Troska o powołania

Reklama

Niepokój i troska o powołania nie powinny nas nigdy opuszczać. Jeśli nie budzimy odpowiedzialności za wiarę wśród młodych ludzi, to dowód, że nasze przesłanie, sposób życia czy styl realizowania kapłaństwa bądź życia zakonnego nie imponują młodym, nie pociągają ich. To naprawdę groźny znak! Pamiętam, że w czasach mojej młodości niekiedy były przypadki kapłaństwa „letniego” i niezbyt gorliwego, ale kładliśmy to na karb słabości człowieka i dzięki księżom „gorliwcom” wiedzieliśmy, że jest dla nas miejsce w pracy dla Kościoła i ludzi. Chcieliśmy być ideałem, co oczywiście niełatwo zrealizować, ale przykłady słabości eksksięży, tak bardzo intensywnie nagłośnione przez różne ówczesne pisma propagandy państwowej (np. „Argumenty”, „Ancora” rozsyłana bezpłatnie do kleryków i księży), wcale nas nie zniechęcały. Czy zatem dzisiejsze nagłaśnianie słabości ludzkich ma decydujący wpływ na wybory życiowe - nie wiem. Niewątpliwe znaczenie ma rodzina, która ukierunkowuje ideały dzieci i młodzieży, stawiając na piedestale wybicie się i znaczenie przez posiadanie dóbr materialnych. A do tego spada przecież przyrost naturalny. Faktem jest, że w tym roku o ponad 30 tys. zmniejszyła się liczba maturzystów. A mimo wszystko wierzę w prawość ludzi młodych, w ich idealizm i bezinteresowność, w religijną wrażliwość, która może wolniej, ale dojdzie do głosu i zamanifestuje się wyborem maksymalizmu życiowego. Nie mogą przecież pójść na marne praca i modlitwa stowarzyszeń, ruchów i wspólnot chrześcijańskich, ale ważne jest, aby to były wybory szczere, uczciwe, dojrzałe. Ostatecznie ważniejsza jest jakość niż ilość, ale potrzeba wielu „wezwanych”, aby mogło być chociaż trochę „wybranych”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Strzeżmy „przeszłości ołtarzy”

Trzeba też zwrócić uwagę na odpowiedzialność elit, które powinny zachować wrażliwość i strzec się burzenia „przeszłości ołtarzy”, zwłaszcza że na nich żarzy się „święty ogień”. Wydaje mi się, że stosunek człowieka do tego, co święte, co ważne i drogie dla innych, jest jednak miarą kultury ogólnoludzkiej. Nawet jeśli nie rozumiemy w pełni ideałów drugiego człowieka - wierzącego lub nie - należy uszanować to, co dla niego jest ważne.
W Polsce nie można bezkarnie lekceważyć Jasnej Góry, Monte Cassino czy Katynia, bo tam zamknięty jest duch narodu, który ceni kulturę, ale szanuje bezinteresowność i ofiarę życia dla wyższych ideałów. Naród tęskni za ideałami człowieczeństwa wśród dzisiejszych artystów, twórców, polityków, szuka ich wszędzie: wśród księży i robotników, i bardzo boleję, kiedy zamiast prawdy dotykają nas cynizm, szyderstwo, spryt. Naród gotów jest swoim bohaterom przebaczyć chwile załamań czy słabości, ale musi usłyszeć oczekiwane słowa i stwierdzić, że nie były puste, że są szczere, pełne szacunku do każdego, a nie obliczone na amnezję historyczną.

Budujmy prawdziwe elity

Reklama

Gdyby żył dziś Wańkowicz, pewnie powtórzyłby swoje określenie o słowach wytrychach. Tak zużyło się i to słowo wytrych: „elity intelektualne”. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku próbowano leczyć kompleks wsi przez hiperpoprawne „ą”, „ę” w wygłosie. Przyjęło się nawet takie określenie „wielki pan ą, ę”. Potem decydowały dyplomy, a dziś... dziś elity elitom nie są równe. Niekiedy nawet wyróżniający się ludzie kreują kolorowe pisma i chcą uchodzić za mających jedynie i zawsze rację. Są też liczni, którzy zdają się uważać, żeby nie wypowiedzieć sądów różniących się od tych dyżurnych opinii. Dzisiaj paraliżem wolności jest polityczna i kulturowa „poprawność”, wsłuchująca się w dyrygujących modą decydentów. W moim odczuciu trzeba dziś budować elity, do których przynależność będzie uwarunkowana wiernością pewnej aksjologii. I powoli, mam nadzieję, takie elity się pojawią - już są, trzeba tylko pomóc im okrzepnąć. To czasem prości ludzie, którzy są wierni sobie i znają swoje miejsce w życiu. I z tą wiernością, nie bacząc na posiadane dyplomy, głoszą, nie używając słów, prawdę o świecie, jaki kochają, jakiego pragną.

Powtórka ze Zbigniewa Herberta

Robią to wbrew owym „dyktatorom” różnorakiej poprawności. Jakby wbrew pewnym ustaleniom, o których w roku swojej śmierci tak dobitnie wypowiedział się Zbigniew Herbert. Może warto przytoczyć ten fragment wywiadu: „Geneza (niejasności sytuacji - przyp. red.) to jest Okrągły Stół. Przecież zebrało się 100 czy 200 panów, nie pytali mnie o zdanie, siedli, rozporządzili jakiś Senat, całe moje życie tzw. polityczne znalazło się w zasięgu ich rąk i oni o tym życiu decydowali. Jaka była cena tego podziału? Cena była prosta dla byłych komunistów - żeby im się nic nie stało w okresie przejściowym. Natomiast panowie, którzy zawierali to porozumienie - to był były KOR, intelektualiści, prawda - popełnili błąd kainowy. Nie waham się powiedzieć, bracia i siostry, to był błąd kainowy. Jeżeli tylko elita się liczy, a o społeczeństwie - nie mówię o narodzie, bo zaraz padłby zarzut nacjonalizmu i tak dalej - nikt nie pamięta, nikt go nie pyta o zdanie, to mamy podstawową przyczynę, dlaczego tego ustroju nie uważam za III Rzeczpospolitą, a za kontynuację PRL z ludzką twarzą. I to o to KOR-owcom chodziło. (...) No, to nie był mój ideał” („Rzeczpospolita”, 6-7 września 2008).
W czasie wakacji odwiedziłem kilka turnusów oaz młodzieżowych i rodzinnych, spotkałem się z uczestnikami wielu turnusów rekolekcyjnych, animowanych przez RAM czy KSM. I mam wielką nadzieję, że warto tym ludziom poświęcać czas, energię. Z czasem znajdą możliwość werbalizowania swojego świata. Różnica między tymi młodymi i starszymi ludźmi a tzw. elitami polega na tym, że owe elity dyskutują dziś na temat Boga w ogóle, co jest wygodne i niezobowiązujące. Te „moje” w nadziei elity stawiają pytanie inaczej: Jak my możemy do głębszego zrozumienia Boga dojść, jak my możemy Mu być bardziej wierni? Co my możemy dla Boga zrobić, a nie co On może nam „wykonać”; czyli gotowi jesteśmy Go słuchać, a nie Mu polecać. To znacznie ciekawsza, bo bardziej realna perspektywa.

Walka polityczna - dziwne igrzyska

Od dłuższego czasu obserwuję, że polityki nie ma. Bo cóż to jest polityka - to troska o sprawy wspólne, o dobro narodu i państwa. A ta została zastąpiona interesem partii politycznych. Od dawna już daje się zauważyć, że opozycja w żadnym okresie nie spełniła swojej roli. Odnosi się wrażenie, że opozycją jest się dla samej opozycji i negacji. Nie jest ważne, jak się to ma do korzyści zwykłych obywateli i państwa. Czy naprawdę należy zachowywać się destrukcyjnie? Patrzę na polskie, nasze podkarpackie wioski i serce rośnie, kiedy obserwuję, jak pięknieją domy, zagrody, obejścia. Ludzie w trosce o „politykę” swojej rodziny cierpią emigracyjne rozłąki, byle zapewnić jakąś perspektywę, dostatniość swoim domom, rodzinom. A jakie są drogi, którymi przez te wioski i miasteczka Podkarpacia jeździmy? Za rok dwa, będą to już XIX-wieczne kocie łby.
Negocjacje w sprawie tarczy ujawniły - bo już nie dało się tego ukryć - że zdaje się, iż nie jest ważne bezpieczeństwo Polski. Ważne jest, czy traktat podpisze prezydent, czy premier, zdjęcia zrobi się w Pałacu Prezydenckim, czy w pałacyku MSZ. Bolesne i antywychowawcze. Remont zabytkowego kościoła to droga przez mękę, a tymczasem lubelski parlamentarzysta świadomie demoluje zabytkową kamienicę i dostarcza tematów poważnym programom telewizyjnym i radiowym. Poważnym w założeniu, bo w rzeczywistości jest, jak widać i słychać. Dodatkowe wybory do Senatu tu, na Podkarpaciu, ujawniły po raz kolejny mechanizm tych dziwnych igrzysk, które eufeministycznie nazywa się walką polityczną.
Na zakończenie nieco optymizmu. Stary Chesterton we wstępie do powieści „Klub Pickwicka” napisał mądre słowa: „Cała różnica między budowaniem a stwarzaniem polega na tym, że rzecz budowaną można kochać dopiero po zakończeniu budowy, a rzecz stwarzaną kocha się, zanim została powołana do istnienia”. Może się powtarzam, ale nieugięcie wierzę, że są w Polsce, także wśród wierzących chrześcijan, bo to oni stanowią żywy Kościół, artyści zdolni do stwarzania polskiej rzeczywistości, czyli ludzie zdolni myśleć poza szablonami wytyczonymi przez polityków, myślący sercem, w którym jest gotowość do poświęceń, czyli czynna miłość Boga i Ojczyzny. I o takich artystów warto się pomodlić. Nigdy nie wolno tracić nadziei w człowieka.

Wysłuchał: ks. Zbigniew Suchy

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W. Brytania/ Dwoje Polaków zginęło w katastrofie helikoptera na wyspie Wight

2025-08-26 15:31

[ TEMATY ]

katastrofa

Pixabay.com

Para Polaków zginęła w poniedziałek w katastrofie helikoptera na wyspie Wight, na południowym wybrzeżu Wielkiej Brytanii – poinformowała we wtorek brytyjska stacja Sky News, powołując się na wpis na Facebooku córki jednej z ofiar.

Informację o śmierci 52-letniej Polki i 49-letniego Polaka podała także gazeta „London Standard” na swojej stronie internetowej.
CZYTAJ DALEJ

Matka Carlo Acutisa: świętość jest widoczna w życiu codziennym

2025-08-26 19:03

Vatican Media

Na krótko przed kanonizacją swojego syna Carla Acutisa (1991-2006), której dokona papież Leon XIV 7 września w Rzymie, matka przyszłego świętego, Antonia Salzano Acutis, mówiła o jego duchowym dziedzictwie, powołaniu i podobieństwach do młodego Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925), który również dostąpi chwały ołtarzy. „Obaj przyjęli Chrystusa do swojego życia - napełnili się Chrystusem” - powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiego portalu internetowego „National Catholic Register”.

Zbliżająca się kanonizacja jest „ukoronowaniem długiej drogi” - nie tylko dla niej, ale dla stale rosnącej liczby młodzieżowych grup modlitewnych na całym świecie, które powołują się na Carla - wyznała Salzano. „Wiemy, że Carlo jest świętym - teraz Kościół oficjalnie to potwierdzi”. Fakt, że jej syn będzie kanonizowany razem z Frassatim, nie jest - jej zdaniem - zbiegiem okoliczności, lecz „znakiem od Boga”: „Obaj pochodzili z zamożnych rodzin, obaj kochali Eucharystię, ubogich i Maryję Dziewicę - to czyni ich wzorami do naśladowania dla dzisiejszej młodzieży”.
CZYTAJ DALEJ

Szukamy w Maryi miłości

2025-08-26 23:47

ks. Łukasz Romańczuk

W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Matki Bożej Częstochowskiej swoje święto ma parafia na wrocławskim Zalesiu. Tego dnia na odpust przybywa pielgrzymka piesza z Wielkiej Wyspy. Eucharystii przewodniczył ks. Roman Maryński z Metropolitalnego Sądu Duchownego.

Tego dnia czytana jest Ewangelia mówiąca o weselu w Kanie Galilejskiej oraz początku działalności Jezusa. - Dziś musimy wrócić myślą do Kany Galilejskiej i do wydarzeń, kiedy to po raz pierwszy na tych ziemiach człowiek usłyszał słowa: “Ja Ciebie chrzczę: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. - To wtedy zaczęła się ta niezwykła historia. Nie po to, aby się tym chlubić, ale żeby pomimo doświadczenia i przeszłości odnajdywać elementy, które są źródłem prawdziwej nadziei. Był to początek, a później powstało tyle miejsc naznaczonych obecnością Matki Bożej. Poprzez różne wydarzenia, wiele z nich nie zostało zapisanych, a te co zostały zapisane są po to abyśmy uwierzyli, jak pisze św. Jan Apostoł - mówił ks. Maryński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję