Reklama

Żywy pomnik Papieżowi

Nagle świat stanął przed nimi otworem. Marzenia zaczęły się urzeczywistniać: komputery, książki, farby i ołówki - jak się okazało, są także dla nich. Dzięki Fundacji Nowego Tysiąclecia pięć wybitnie zdolnych uczennic z gimnazjum w Jadowie otrzymało stypendia. - Pragniemy, by ułatwiło im to życiowy start - mówi Piotr Gaweł, przewodniczący Zarządu Fundacji.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jadów, niewielka miejscowość pod Warszawą. Teren przede wszystkim rolniczy. - Tym, którzy utrzymują się tylko z gospodarstwa rolnego naprawdę jest bardzo ciężko - mówi miejscowy proboszcz, ks. prałat Marian Marczewski. Dawniej ludzie dojeżdżali do pracy w mieście. Teraz ją utracili. Muszą żyć bardzo oszczędnie. Dobrze, jak ktoś ma babcię z rentą albo dziadka z emeryturą. To dla rodziny ogromna pomoc. Stały dochód co miesiąc.
W centrum Jadowa, nieopodal kościoła, jest szkoła. Szary, piętrowy budynek, bardzo stary, jeszcze z początku XX w. Ale otoczony parkanem, obrośnięty drzewami, dość dobrze się prezentuje. Wewnątrz zadbany, ściany bialutkie, podłoga jak lustro. Gdy wchodzi się do środka, rzuca się w oczy ogromny napis - słowa Jana Pawła II: "Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, lecz przez to, kim jest i czym dzieli się z innymi".

Realizm do bólu

Kiedy do uczennic tej szkoły dotarła wiadomość, że otrzymają stypendia, były bardzo zdziwione. - Jest przecież tyle zdolniejszych ode mnie - przyznaje skromnie Ewa, uczennica drugiej klasy gimnazjum. Ona "tylko" pisze wiersze. Cytuje mi jeden z nich: "Bóg nas z grzechów nie rozliczy/ My sami znamy swoje winy/ Ranimy ludzi bliskich nam/ Choć sami bólu się boimy/ Rozrywamy blizny zastygłych ran/ Stojąc nad grobem, milczymy...". Lubi też czytać innych: Miłosza czy Szymborską.
Ewa ma też talent plastyczny. Maluje pastelami, ołówkiem, węglem drzewnym. - Zobaczyłam kiedyś w książce reprodukcję dziewczynki Wyspiańskiego. Potem ubłagałam brata, by mi kupił pastele. I sama zaczęłam malować. Tak się wszystko zaczęło - wyznaje. Zamyśla się. Pokazuje nieśmiało dwie swoje prace, które wiszą na ścianie szkolnego korytarza. Po chwili dodaje z pasją: - Pastele to trudne narzędzie do rysowania. Prace muszą być duże, mniej zwraca się uwagę na szczegóły. Dlatego maluję przeważnie martwą naturę.
Głównie na przybory do rysowania dziewczynka przeznaczyła swój fundusz stypendialny: kupiła specjalistyczny zestaw ołówków, inny do każdego rodzaju rysunku, do tego specjalny papier. - A że jestem molem książkowym, kupiłam też kilka książek. I do pomocy w nauce Słownik wyrazów obcych.
Ewa nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość. Na pewno wie tylko jedno: że kolejne pieniądze, jakie otrzyma z funduszu stypendialnego, będzie zbierać na kupno komputera. - Jest to duża pomoc, dzisiaj trudno się uczyć bez komputera - mówi. I dodaje: - Jestem realistką. Wiem, że z malowania ani z pisania się nie utrzymam.
Inna ze stypendystek, Agata, również jest zaskoczona funduszem stypendialnym. W pierwszej klasie miała średnią 4,5. - Lubię się uczyć, poza tym wiem, że to konieczne. Nie chcę być głupkiem - przyznaje ze śmiechem. Już w podstawówce każdą klasę kończyła z samymi piątkami na świadectwie. - Stypendium przydało mi się na pomoce naukowe - mówi. Kupiła Encyklopedię biologiczną, słowniki, książki z dziedziny chemii i fizyki. - Z samych podręczników nie można się wszystkiego nauczyć, trzeba rozszerzać wiedzę - tłumaczy. - Dlatego bardzo się ucieszyłam z tego stypendium, nigdy nie myślałam, że ktoś może sponsorować moją naukę.
Agata też bardzo ładnie maluje i rysuje. Plany na przyszłość? Jeszcze niesprecyzowane. W przeciwieństwie do trzech pozostałych stypendystek.
Karolina, uczennica II klasy, oznajmia, że chciałaby zostać prawnikiem. - Lubię rozmawiać z ludźmi, jestem dociekliwa. Całe stypendium przeznaczę na książki, które przygotują mnie do takich studiów.
Ola i Małgosia, przyjaciółki jeszcze z jednej ławki w szkole podstawowej, też mają już konkretne plany życiowe: jedna z nich chce zostać aktorką, druga nauczycielką. Na razie jednak, jak twierdzą, muszą się dużo uczyć. Stypendium przeznaczyły głównie na książki. - Za otrzymane pieniądze kupiłam też ubranie, m.in. spodnie, które mam na sobie - pokazuje niebieskie dżinsy Ola.

Wycieczka albo buty na zimę

Trudna sytuacja rodzinna w myślach uczennic z pewnością powraca. Ale nie chcą obarczać nikogo ciężarem swojego nieszczęścia. Są uśmiechnięte, pogodne, mówią jedynie o swoich pasjach, o tym, co chciałyby w życiu osiągnąć. W ich oczach widać ogromną wdzięczność za okazaną pomoc. Choć w sercach, gdzieś może na samym dnie, kryją się zranienia. Tylko czasami dają upust swoim odczuciom: - Nieważne są potrawy na stole, lecz miłość i ciepło domowego ogniska. Nawet cukierek może być gorzki, gdy jest wypominany. Myślę, że wiele jest takich dzieci, jak ja, które marzą o rzeczach prostych, a tak ważnych. Tak ważnych jak spokój, miłość i poczucie bezpieczeństwa we własnym domu.
Małgorzata Łoń, dyrektor szkoły, bardzo się ucieszyła, gdy ze strony Kościoła - bo Fundacja jest powołana przez Episkopat - pojawiła się możliwość przyznania zdolnym uczniom stypendiów. Choć przyznaje, że wybór pięciu uczniów nie był to łatwy, bo kryterium stanowił też niski status materialny rodziny. A większość rodzin, z których pochodzą dzieci, żyje raczej biednie. Z roku na rok coraz biedniej. W trudnych warunkach, często bez własnego kąta dla dzieci, bez miejsca do odrabiania lekcji. O komputerze czy dostępie do internetu nie ma nawet mowy.
Dla wielu barierą nie do przekroczenia jest kupno odzieży, żywności czy lekarstw. Nie mówiąc już o takich wydatkach, jak zakup kompletu podręczników, gdy trzeba wyjąć z kieszeni średnio 400 zł. Podobnie z opłacaniem obiadów w szkole. Stąd ponad siedemdziesięciu uczniów - na 380 - korzysta z dożywiania. Za drugie danie w szkolnej stołówce płacą jedynie półtora złotego. A zdarza się, że jest to jedyny posiłek dziecka w ciągu dnia. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rodziny wielodzietne albo dotknięte problemem bezrobocia czy dzieci wychowywane tylko przez matkę. A takich jest sporo. O wycieczkach szkolnych w zasadzie w ogóle nie ma mowy. Gdy pojawia się taka propozycja, rodzice rozkładają bezradnie ręce: - Wycieczka albo buty na zimę!
Kiedy powołano komisję orzekającą o przyznaniu stypendium (dyrektor szkoły, wychowawca, katecheta, proboszcz i przedstawiciel rodziców) szybko okazało się, że w wielu przypadkach dochód na rodzinę wynosił o... złotówkę za dużo, by przyznać komuś stypendium.
Pani dyrektor: - Granica była tu bardzo wąska, stąd nasze dylematy przy kwalifikacji uczniów.
Ksiądz Proboszcz: - Mieliśmy naprawdę trudne zadanie, nie chcieliśmy, by ktoś poczuł się skrzywdzony.
W całej Polsce jest obecnie tysiąc stypendystów. Członkowie Fundacji Nowego Tysiąclecia liczą, że po tegorocznej zbiórce pieniędzy, zorganizowanej w Dzień Papieski, liczba ta się zwiększy. W ubiegłym roku zebrano 2,7 mln zł i zdecydowana większość została wykorzystana na pomoc stypendialną.
- I to właśnie jest budowanie żywego pomnika Papieżowi - mówi abp Tadeusz Gocłowski, Piotr Gaweł dodaje: - To element realnego dzielenia się miłością.
Bez stypendium z Fundacji część dzieci nie miałyby szansy, aby w ogóle się uczyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podejrzany o zabicie księdza z Kłobucka był poczytalny

2025-10-02 11:06

[ TEMATY ]

śp. ks. Grzegorz Dymek

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Grzegorz Dymek

Ks. Grzegorz Dymek

Tomasz J., podejrzany o zabicie w lutym br. księdza z Kłobucka (Śląskie), był w chwili popełnienia tego czynu poczytalny – uznali biegli w przesłanej prokuraturze opinii sądowo-psychiatrycznej. Do sądu wkrótce powinien trafić akt oskarżenia.

Ks. Grzegorz Dymek, proboszcz parafii NMP Fatimskiej w Kłobucku, został zamordowany 13 lutego podczas napadu na plebanię. Zbrodnia miała najprawdopodobniej tło rabunkowe. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Częstochowie. Informację o uzyskanej opinii biegłych przekazał w czwartek PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury okręgowej Tomasz Ozimek.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Farrell: osoby starsze to szansa Kościoła i dar Boga

2025-10-02 15:36

[ TEMATY ]

osoby starsze

szansa Kościoła

dar Boga

Adobe Stock

Rosnąca liczba osób starszych na świecie nie jest nagłym problemem do rozwiązania, ale nową szansą i wzbogaceniem wspólnoty - powiedział kard. Kevin Farrell podczas otwarcia II Międzynarodowego Kongresu Osób Starszych w Rzymie.

Kard. Farrell, prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia powitał zgromadzonych na Kongresie przypominając, duszpasterstwo skierowane do osób starszych odpowiada rosnącym potrzebom dzisiejszych wspólnot.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję