Ks. Sebastian Stawierej SChr wstąpił do nowicjatu Chrystusowców w wieku 42 lat. 5 lat później złożył zakonne śluby wieczyste i przyjął święcenia kapłańskie. Było to półtora roku temu. Obecnie jest duszpasterzem powołań w swoim zgromadzeniu. Jak podkreślił, powołanie to szersze zagadnienie niż tylko zaproszenie do bycia kapłanem albo siostrą zakonną. „Bóg każdego powołuje do czynienia jakiegoś konkretnego dobra na świecie. Lekarz z powołania robi dobrą Bożą robotę. Budowlaniec, jeśli pracuje z powołania – czyli buduje po Bożemu, uczciwie, zgodnie z przykazaniami Bożymi – pełni służbę Bożą” – zaznaczył duszpasterz powołań Chrystusowców.
Odkrywając powołanie
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Człowiek powołanie do kapłaństwa nosi w sobie od urodzenia. Jest kwestią czasu, kiedy na nie odpowie. „Najlepiej, gdy młody człowiek uświadomi sobie powołanie bardzo szybko. Wtedy może dalej rozeznawać sam, z towarzyszeniem duszpasterza lub po prostu poddając swoją decyzję pod osąd Kościoła – tzn. wstępując do nowicjatu zakonnego lub seminarium” – powiedział rozmówca polskifr.fr..
Reklama
„Urodziłem się Chrystusowcem i byłem nim w sercu przez całe moje życie, choć nie szukałem tej drogi – opowiedział ks. Sebastian, odnosząc się do swojego powołania – Nie miałem czasu rozeznawać tego, co powinienem robić w życiu. Przez lata docierały do mnie różne sygnały, znaki od Boga, ale ich nie potrafiłem odczytać. Dopiero dużo później zinterpretowałem je właściwie. Rozeznawać powołanie zakonne i kapłańskie zacząłem mając 34 lata”. Przed wstąpieniem do zakonu ks. Sebastian pracował w angielskich fabrykach jako emigrant zarobkowy.
Zdaniem ks. Stawiereja, powołanie można odczytać „po pragnieniach własnego serca, które Pan Bóg rozbudza w człowieku, który uważnie słucha”. Jednocześnie duchowny zaznaczył, że konkretne powołanie zawsze jest mocno osadzone „na pewnych własnych umiejętnościach, zamiłowaniach, doświadczeniach, talentach, postawach – bo Pan Bóg wyposaża człowieka w to, co jest mu potrzebne do konkretnego powołania. Serce człowieka ciągnie do konkretnej roboty, do konkretnej misji, charyzmatu, czyli konkretnego zadania wobec konkretnych ludzi”. Zaznaczył, że ważna jest gotowość do oddania całego siebie i miłość względem Boga i ludzi. „Trzeba być człowiekiem, żeby być dobrym księdzem i zakonnikiem. Potrzebny jest dystans do siebie samego, zdrowe rozumienie wiary, tzn. bez przegięć w różne strony. Być normalnym, życiowym, gorliwym i gotowym na wszystko” – dodał.
Reklama
Ks. Stawierej podkreślił, że osoba rozeznająca powołanie „potrzebuje przede wszystkim dobrego towarzyszenia powołaniu podczas rozeznawania. Brak towarzyszenia zwykle kończy się rezygnacją z rozpoznawania tego powołania. Odpuszcza sobie, bo nie ma z kim o tym pogadać”. Powołanym dziś brakuje przede wszystkim kontekstu powołania. „Czują głos Boga, ale nie wiedzą, co z nim zrobić. Jest wezwanie do służby Bożej, ale nie mają pojęcia na czym ono polega w dzisiejszym świecie. Inny problem to ofiara totalna z życia. Ludzie dziś są gotowi poświęcić się na próbę, na jakiś czas, na kilka lat, żeby sprawdzić, czy mi to pasuje. Ale tutaj trzeba oddać całe życie! Poświęcić się raz i wytrwać” – przypomniał kapłan w kontekście panującej współcześnie kultury tymczasowości.
Jak zaznaczył ks. Stawierej, „rozeznawanie powołania nigdy się nie kończy. Zakonnik, brat czy kapłan, rozeznaje dalej: charyzmat w charyzmacie – jedni pracują w duszpasterstwie z rodzinami, inni z młodzieżą lub Liturgiczną Służbą Ołtarza, niektórzy w formacji (jako przełożeni nowicjatu, seminarium, spowiednicy, ojcowie duchowni). Są tacy, którzy nauczają konkretnych umiejętności lub przekazują wiedzę, zarządzają domami zakonnymi, prowadzą kuchnię, księgarnię czy rożne instytucje i agendy zakonne. To wszystko jest przedmiotem decyzji przełożonych, czyli ich rozeznania, ale też wiąże się z osobistym rozeznaniem danego powołania”.
Chrystusowcy, zakonnicy we współczesnym świecie
Reklama
Jakie są cechy dobrego Chrystusowca? „Chrystusowiec rozpozna swoje powołanie po tym, że radzi sobie w każdej sytuacji, potrafi pracować w warunkach jakie ma, dobrze czuje się na emigracji, tzn. w przestrzeni wielu kultur, jest Polakiem z krwi i kości, Boga kocha po polsku, tzn. bezkompromisowo i ofiarnie” – wyliczył rozmówca portalu polonijnego polskifr.fr. I dodał: „Wszystko to można rozeznać, poskładać razem, poprzez modlitwę, najlepiej rozważając słowo Boże, z pomocą kierownika duchowego, żyjąc w łasce uświęcającej i czytając znaki wokół siebie: wydarzenia, spotkania z ludźmi, Ewangelię z danego dnia, z niedzieli, solidną lekturę. Kiedy masz powołanie do służby Bożej, wszystko wokół ciebie mówi ci, co to za powołanie. Trzeba tylko to rozważać w swoim sercu, jak Maryja”..
Współczesny świat często staje na przeszkodzie do odkrycia powołania przez powołanego. „Dzisiaj świat nie ma ofert dla młodego człowieka. Dziś świat po prostu krzyczy do uszu i oczu młodego człowieka, jak ma żyć. Świat dziś chce totalnie zawładnąć wyobraźnią i życiem człowieka. Osiągnęliśmy taki moment rozwoju cywilizacji, że dziś człowiek +nie musi+ myśleć samodzielnie” – ocenił kapłan. Podkreślił, że powołanie trzeba realizować „24h na dobę”, wkładając w nie „całego siebie, całe serce”.
Zdaniem ks. Stawiereja wiedza o życiu zakonnym nie jest dziś wystarczająca. „Wielu ludzi dziś w zasadzie nic nie wie o życiu zakonnym. Widzą habity i tyle. Nie wiedzą nic o ślubach czystości, ubóstwa, posłuszeństwa” – ocenił kapłan i podał przykład z własnego życia. „Jako kleryk na praktykach katechetycznych w szkole mówiłem młodzieży, że zarabiam miesięcznie 80 zł, bo tyle mam zakonnego +żołdu+. Byli w szoku. A co ma powiedzieć seminarzysta karmelita bosy, który dostawał 8 zł tygodniowo! I trzeba to odnieść do współczesnej rzeczywistości, gdzie człowiek jest często oceniany według wysokości swojej pensji” – opowiedział ks. Sebastian.
Reklama
Czy zakonnik jest dziś człowiekiem sukcesu? „Osoby konsekrowane mają być znakami Bożego życia w świecie. Pokazywać, że można żyć inaczej. Każdy aspekt życia zakonnego jest niezwykły i ciekawy, ale ludzie prawie nic o tym nie wiedzą. Często tylko tyle, że zakonnicy robią dobre piwo” – zaznaczył Chrystusowiec.
Polonijne duszpasterstwo to forma realizacji powołania Chrystusowców. „Chrystusowiec w polonijnym duszpasterstwie realizuje siebie, bo realizuje swoje konkretne powołanie. Daje mu to szczęście na ziemi i może dać szczęście wieczne po śmierci. Wszyscy chcemy być szczęśliwi. Każdy człowiek. To jest możliwe, jeśli robimy to, co kochamy. A to, co kochamy, to jest właśnie nasze powołanie, bo Pan Bóg w serca wkłada nam pragnienie realizowania konkretnego zadania w życiu, czynienia konkretnego dobra na świecie” – powiedział duszpasterz powołań Chrystusowców. Jak dodał, „Chrystusowiec pragnie pracować dla Polaków za granicą. Nawet jeśli wypełnia inne zadania w naszym zgromadzeniu zakonnym: w Polsce, w formacji, w administracji – jest zawsze gotowy do pracy zgodnej z charyzmatem. I wypełnia naszą misję, bo pracuje wtedy na rzecz Polonii poprzez wykonywanie zadań dla całego Zgromadzenia” – dodał.
Czy ks. Sebastian Stawierej SChr jest szczęśliwy w swoim powołaniu? „Tak. To moje miejsce na świecie. Reszta w rękach przełożonych, czyli Boga” – podsumował.
*
90 lat temu, 8 września 1932 r., ukazał się dekret kard.. Augusta Hlonda, Prymasa Polski, powołujący do życia nowe zgromadzenie – Towarzystwo Chrystusowego dla Wychodźców. 8 września br. członkowie zgromadzenia spotkali się w Puszczykowie i Poznaniu na uroczystych obchodach 90-lecia istnienia zakonu. Znaczna grupa chrystusowców pracuje m.in. we Francji.