Wprawdzie dwie trzecie Australijczyków uważa się za chrześcijan, ale w życiu codziennym religia odgrywa znaczącą rolę jedynie dla mniejszości. Badania przeprowadzone przez niemiecką fundację Bertelsmanna w ramach międzynarodowego monitoringu religijnego wykazały, że 64% mieszkańców Antypodów określa się mianem chrześcijan, wśród których najliczniejszą grupą są katolicy. Jest ich obecnie prawie 5,8 mln, co stanowi ponad 25% obywateli Australii, reszta chrześcijan to członkowie różnych wyznań protestanckich i prawosławni.
Ponad połowa społeczeństwa australijskiego praktycznie nigdy nie chodzi kościoła, meczetu czy synagogi. 30% Australijczyków nie wierzy ani w Boga, ani w życie po śmierci. Mniej religijne są jedynie społeczeństwa Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Benedykt XVI, który przybywa do tego kraju, nie trafi tu jednak na religijną pustynię. 72% młodych ludzi wierzy w Boga lub w elementy boskie czy życie pozagrobowe.
W Australii wyraźnie występuje tendencja do swego rodzaju „pstrokacizny religijnej”. Jeśli 43% miejscowych mieszkańców wyobraża sobie Boga jako osobę, to 44% twierdzi, że boska jest przyroda lub że Bóg jest „energią, która wszystko przenika”. Odpowiedzialny za badania Fundacji dr Martin Rieger twierdzi, że „typowa jest tendencja do swobodnie szybującej, czasem poszukującej duchowości, która nie ma żadnego jasnego odniesienia do Kościołów i wyznań”.
Monitoring religijny Fundacji Bertelsmanna jest jej nowym projektem międzyreligijnym i interdyscyplinarnym, obejmującym ponad 100 zagadnień. W ramach tego projektu przebadano dotychczas przeszło 21 tys. osób w 20 krajach na całym świecie. Przedmiotem badań jest sześć głównych wymiarów religii i wiary, np. przekonania, doświadczenia dnia codziennego, praktyki publiczne i prywatne oraz zastosowanie prawd wiary w życiu codziennym. Ankietę przeprowadza się w trzech grupach ludzi: głęboko wierzących, wierzących i niewierzących.
„Nie myśleliśmy, że zapełnimy wszystkie 4 tys. miejsc w Arenie. Teraz, gdy jest już blisko przyjazdu Papieża, żałujemy, że nie dysponujemy większą przestrzenią! Ojciec Święty i tak zastanie tysiące ludzi, którzy zgromadzą się wokół niego i będą śpiewać o pokój na świecie” - tymi słowami ks Vartan Kirakos Kazanjian, administrator eparchialny arcybiskupstwa ormiańskiego w Stambule, przedstawia mediom watykańskim niektóre szczegóły organizacyjne pierwszej podróży apostolskiej Papieża Leona XIV do Turcji.
Zaplanowana jest ona na 27-30 listopada, a uroczysta Msza św. odbędzie się w sobotę 29 listopada w Volkswagen Arenie w Stambule. Wezmą w niej udział tysiące wiernych, zwłaszcza młodych.
Pierwsi misjonarze przybyli do Wietnamu w XVI wieku. Przez kolejne trzy stulecia chrześcijanie byli prześladowani za swoją wiarę. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską, zwłaszcza podczas panowania cesarza Minh Manga w latach 1820-40. Andrzej Dung-Lac, który reprezentuje wietnamskich męczenników, urodził się jako Dung An Tran około 1795 r. w biednej pogańskiej rodzinie na północy Wietnamu. W wieku 12 lat wraz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy, przeniósł się do Hanoi. Tam spotkał katechetę, który zapewnił mu jedzenie i schronienie. Przez trzy lata uczył się od niego chrześcijańskiej wiary. Wkrótce przyjął chrzest i imię Andrzej. Nauczywszy się chińskiego i łaciny, sam został katechetą. Został wysłany także na studia teologiczne. 15 marca 1823 r. przyjął święcenia kapłańskie. Jako kapłan w parafii Ke-Dam nieustannie głosił słowo Boże. W 1835 r. został aresztowany po raz pierwszy. Dzięki pieniądzom zebranym przez jego parafian został uwolniony. Żeby uniknąć prześladowań, zmienił swoje imię na Andrzej Lac i przeniósł się do innej prefektury, by tam kontynuować swą pracę misyjną. 10 listopada 1839 r. ponownie go aresztowano, tym razem wspólnie z innym kapłanem Piotrem Thi. Obaj zostali zwolnieni z aresztu po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Po raz trzeci aresztowano ich po zaledwie kilkunastu dniach; trafili do Hanoi.Tam przeszli okrutne tortury. Obaj zostali ścięci mieczem 21 grudnia 1839 r.
Oprac. na podstawie: www.brewiarz.pl
Jerozolima – Kościół św. Piotra in Gallicantu[/fot. Grażyna Kołek
Sny Nabuchodonozora są sceną teologii dziejów. Król widzi ogromny posąg. Głowa ze złota, piersi i ramiona ze srebra, brzuch i biodra z brązu, nogi z żelaza, stopy z żelaza zmieszanego z gliną. Daniel, natchniony przez Boga, tłumaczy, że złota głowa to sam Nabuchodonozor. Po nim przyjdą kolejne królestwa, coraz twardsze, ale coraz bardziej kruche. Ostatni etap, żelazo z gliną, to mieszanina siły i niestabilności. W tym momencie „kamień odłączony nie ręką ludzką” uderza w posąg, kruszy go, a sam staje się górą, która wypełnia ziemię. Tradycja widziała w tym kamieniu Mesjasza i królestwo Boga.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.