W świątyniach historycznej Warmii do dziś zachowało się ok. 200 obiektów związanych z plastyką nagrobną: 20 średniowiecznych płyt nagrobnych, 160 płyt nowożytnych, dwa nagrobki przyścienne, ołtarz poświęcony zmarłej osobie i 20 epitafiów.
"Moim zdaniem śmiało możemy powiedzieć, że kolejnych 200 tego typu obiektów, głównie płyt nagrobnych, nie przetrwało do dziś. Podczas kolejnych remontów, np. posadzek w kościele, usuwano je. Wiemy np., że w końcu XVIII w. z kościoła w Ornecie usunięto ok. 40 płyt nagrobnych" - powiedział PAP historyk sztuki, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej im. bp Jana Obłąka w Olsztynie ks. dr Zbigniew Czernik. Dodał, że ponieważ płyty wykonywane były z wapienia, napisy, czy wzory wyryte na nich, ścierały się. Takie zużyte płyty albo wykorzystywano ponownie i wykuwano na nich nowe inskrypcje, albo mielono i dodawano do zapraw murarskich (tak się stało m.in w Elblągu i Fromborku).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Płyty nagrobne kładziono w miejscach, gdzie pod posadzką kościoła chowano zmarłych. Dziś, w ocenie ks. Czernika, tylko ok. 10-20 proc. płyt wskazuje rzeczywiste miejsca pochówku, pozostałe płyty leżą w miejscach przypadkowych.
Reklama
"W kościołach chowało się duchownych, katedry były zarezerwowane dla biskupów. W przypadku pruskich katedr byli tam chowani też kanonicy, tak było we Fromborku, Królewcu, czy Chełmży. W kościołach kolegiackich były pochówki kanoników danej kolegiaty np. w Dobrym Mieście, ale kolegiaty często były kościołami farnymi, czyli miejskimi, wiec chowano tam i zasłużonych mieszczan" - powiedział ks. dr Czernik.
Najwięcej płyt nagrobnych na Warmii znajduje się w katedrze we Fromborku. W tym kościele są m.in. fragmenty najstarszych, XIV w. płyt, z których jedna - co w XIX w. zidentyfikowali uczeni niemieccy - upamiętnia bp. Henryka Fleminga (zmarły w 1300 r., drugi biskup warmiński - PAP). Najnowszy pochówek upamiętniony płytą w posadzce tej katedry to grób bp. Adama Stanisława Grabowskiego, przedostatniego biskupa Warmii przed rozbiorami (zmarł w 1766 roku). Płyta ta ma mosiężne aplikacje, o pochodzeniu zmarłego przypomina m.in. jego kartusz herbowy Zbiświcz.
"Wiemy, że w katedrze fromborskiej pochowane były cztery osoby świeckie: Helena Kos, matka kanonika, Jakub Treter, który był ojcem innego kanonika i Łukasz Klinger, lekarz kapituły" - powiedział ks. dr Czernik, dodając, że płyta czwartej osoby nie przetrwała do naszych czasów. Podkreślił, że na żadnej z płyt nagrobnych nie ma krzyża, ani innych symboli religijnych. Nie umieszczano ich celowo, by "po nich nie deptać".
We Fromborku znajduje się nie tylko najwięcej na Warmii płyt nagrobnych, ale i epitafiów.
Reklama
"Epitafia mogą wskazywać miejsce spoczynku ale nie muszą. Zdarzało się, że daną osobę chowano w kościele w jednym miejscu, a epitafium powieszone w innym miejscu miało ją dodatkowo upamiętnić. Epitafium to rodzaj nekrologu: wymienia zaszczyty osoby zmarłej, wspomina ją, występują na nich też zwroty do czytelników np. +pomódl się za mnie+. Mówiło się, że ile razy czyta się epitafium, tyle razy upamiętniona nim osoba ożywa" - wyjaśnił PAP ks. dr Czernik.
We fromborskiej katedrze wyróżniają się epitafia kanoników Zachariasza Jana Szolca (1682 r.) oraz Stanisława Bużeńskiego (1684 r.). Przedstawiają tzw. "szkielet frasobliwy"/ "szkielet zadumany". "Tego typu wizerunek szkieletu artyści zaczerpnęli z wydanego po raz pierwszy w 1543 roku +Traktatu anatomicznego+ Andreasa Vesaliusa. Dzieło to ilustrował Stefan z Kalkaru, szkielety są w nim przedstawione nie w czysto medyczny sposób, ale w różnych pozach" - wyjaśnił ks. Czernik. Dodał, że inne epitafia także zdobione są symbolami śmierci: czaszkami, klepsydrami, piszczelami, płaczącymi aniołami, czy zamkniętą księgą.
Epitafia, wykonane z wapieni, najczęściej z rzeźbami z piaskowców, są bardzo ciężkie. Ponieważ było ich we Fromborku bardzo dużo zaczęły zagrażać stabilności ścian, dlatego pościągano je, a na zawieszenie nowych trzeba było otrzymać zgodę od biskupa warmińskiego. (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ pat/