Ze wszystkich postaci Nowego Testamentu św. Paweł jest po Jezusie postacią najbardziej żywą, najpełniejszą, której rysy widzimy najwyraźniej. Problemy, z którymi boleśnie się ścierał, są naszymi problemami, wywołującymi nasze odwieczne rozterki. Nawet w najbłahszych jego słowach wyczuwamy ton niezapomnianego zwierzenia, który osiągnąć mogli jedynie ci, którzy zaryzykowali wszystko.
Henri Daniel-Rops, „Kościół pierwszych wieków”
Reklama
Islamską kulturę widać i słychać w całej Turcji, ale myślę, że coraz więcej ludzi odkrywa ważną rolę, jaką kraj ten odegrał w historii chrześcijaństwa. Mnie pomogła w tym pielgrzymka, jaką miałam możliwość odbyć - śladami św. Pawła. Ważne miasta w tym kraju, związane z Apostołem Narodów, to Efez, Milet, Perge, Ikonium, Antiochia i położony w pobliżu Tars, gdzie zaczęło się jego życie.
Duże wrażenie wywiera już sama droga z Kapadocji - wspaniałego terenu rozwoju chrześcijaństwa - do Tarsu. Autostrada, którą przemierzaliśmy, przechodzi przez tzw. Wrota Cylicyjskie, które przecinają góry Taurus - od czasów starożytności jest to jedyny przejezdny szlak. Patrząc na góry pokryte zielenią, łąki, na których i dzisiaj pasterze wypasają owce i kozy, trudno nie przeżywać tego, że docieramy do ziemi, gdzie urodził się św. Paweł. Zapewne w tych okolicach, po tej ziemi stąpał ten wielki podróżnik, który przemierzył w swoim życiu tysiące kilometrów. Podróż jego śladami to wielkie przeżycie, a docieranie do miejsca, gdzie się urodził, było powrotem do źródeł, do korzeni człowieka, który wywarł tak ogromny wpływ na chrześcijaństwo i naszą wiarę, który nie jest jedynie postacią historyczną, ale ma wpływ na nasze przeżywanie chrześcijaństwa. Może ta świadomość i ciekawość Tarsu sprawiła, że jechaliśmy tam z dużymi emocjami, pokonywaliśmy drogę z bijącym sercem i pytaniem, co dziś zastaniemy w mieście Apostoła...
W kierunku studni Pawłowej
Powoli dojeżdżamy do Tarsu. W starożytności było to bardzo duże miasto, szacuje się, że w czasach św. Pawła liczyło prawie pół miliona mieszkańców. Dziś mieszka tu ok. 200 tys. ludzi. Kiedy mijamy tablicę z napisem: „Tarsus”, ukazują się nam peryferie miasta przypominające wioskę. Zatrzymujemy się nad rzeką Kydnos i wodospadem, przekonani, że przesiadywał tu św. Paweł. Staramy się wszystko utrwalić aparatem fotograficznym, niemal każdego przechodnia, jest w nas pragnienie zatrzymania życia, które - jak się wydaje - toczy się w zwolnionym tempie i w którym odczuwa się obecność Apostoła. Miasto Pawłowe wita nas słońcem i dużą życzliwością mieszkańców. Dojeżdżamy do rynku. Dobiega nas głośna muzyka, bijące bębny i flet. Ich dźwięki prowadzą w ciasne, zaniedbane uliczki miasta. Widzę zgromadzenie miejscowych ludzi - gapiów i zaangażowanych w przeprowadzkę. Jak się później okazuje, to rytuał przeprowadzki pani młodej do domu jej męża.
Od pierwszego momentu przybycia do Tarsu u miejscowych ludzi zauważa się wielką życzliwość, mimo że wszyscy są muzułmanami. Odczuwa się, że św. Pawła uważają za swojego, że jest jednym z nich, że to ich krajan, wielki syn tej ziemi, choć jest przecież czołową postacią chrześcijaństwa. Przyznawanie się do św. Pawła dało się odczuć chociażby w rozmowie z młodym Turkiem, którą prowadził ks. Mirosław Mejzner, nasz duchowy przewodnik. Turek zaprosił nas na herbatę do pobliskiej kawiarni i pomógł trafić do miejsc ściśle związanych z Apostołem.
Na początek docieramy do studni z czasów św. Pawła. Obszar ten w starożytności był zamieszkiwany przez wspólnotę żydowską, a następnie osiedlili się tu chrześcijanie armeńscy. Przypuszcza się, że właśnie w tej okolicy mieszkał św. Paweł. Ponieważ jego rodzina była zamożna, studnia była jej własnością. Szaweł-Paweł spędził tu pierwsze lata swego życia. Obok studni znajdujemy pozostałości domu. Udajemy się dalej w głąb Tarsu. Przemierzamy uliczki miasta, na których toczy się zwykłe życie. Roznosi się zapach świeżego pieczywa. Nie zauważamy jednak żadnych straganów czy sklepików przygotowanych specjalnie dla turystów. To, co nas pozytywnie zaskakuje, to oznaczenia kierunków prowadzących do miejsc Pawłowych. Jest to dowód na to, że punkty te są ważne również dla samych mieszkańców Tarsu i że św. Paweł jest obecny w ich świadomości.
Zamknięte chrześcijaństwo
Naszym oczom ukazuje się po chwili kościół Pawłowy - drugie miejsce w tym mieście w sposób szczególny związane z Apostołem Narodów. To starożytny kościół ormiański z XVIII wieku. Wewnątrz zachował się fresk z Chrystusem w otoczeniu czterech Ewangelistów: Mateusza, Łukasza, Marka i Jana, poza tym - puste wnętrze. Znajdujemy jedynie ikonę św. Pawła, ale to już obraz z czasów współczesnych. Choć bryła budynku wskazuje na świątynię, obecnie jest to muzeum. By wejść do środka, musimy kupić bilety. W dawnym kościele spotykamy trzy włoskie siostry ze Zgromadzenia Służebniczek Kościoła. Jak się później okazuje, przybyły tu w 1993 r., by apostołować przez opiekę nad tym miejscem. Nie mogą głosić Ewangelii, pracować w tym mieście; mimo że mieszkają obok kościoła, nie mają nad tym obiektem żadnej władzy. Obecnie w Tarsie nie ma innych chrześcijan poza nimi. Jak wspomniała s. Agnieszka, chrześcijaństwo ma tutaj charakter pierwotnego chrześcijaństwa, gdzie nie ma wolności kultu, posługa ma charakter zamknięty, duchowy, oparty na wierze. - A jednak tam, gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w imię Chrystusa, tam On jest obecny - podkreśla siostra.
Jest to jedyny kościół katolicki w Tarsie. Chociaż zamieniony na muzeum, od niedawna jest tu możliwość sprawowania Eucharystii przez przybywających katolików. Takie szczęście mamy i my. Dołączamy do pielgrzymów z Włoch, którzy w tym czasie tu docierają. To dla nas chwila bardzo szczególna, niespodziewana i opatrznościowa, jak twierdzi ks. Mirosław. - Dziękuję Bogu, że mieliśmy to szczęście spotkać włoskich pielgrzymów wraz z księdzem biskupem i że znaleźliśmy się tu w tym samym momencie, by wspólnie sprawować Eucharystię - mówi.
Z czasów św. Pawła pozostało niewiele zabytków. Odnajdujemy jeszcze dawną rzymską drogę, skąd miejscowy przewodnik kieruje nas do Grobu Proroka Daniela. Dla nas to duże zaskoczenie, nie wiedzieliśmy o jego istnieniu w tym mieście. Docieramy jeszcze do słynnej Bramy Kleopatry, gdzie - według tradycji - Kleopatra miała się spotkać z Antoniuszem. Stąd właśnie nazwa tej bramy.
Podsumowaniem pielgrzymowania do Tarsu niech będą słowa naszego duchowego przewodnika: - Bolesny jest dla mnie fakt, że na terenach, gdzie chrześcijaństwo pierwszych wieków było tak bardzo kwitnące, pozostało tak niewiele jego śladów, a jeśli już, to w bardzo zrujnowanej formie. To ból chrześcijanina i kapłana, że w zetknięciu kultur chrześcijańskiej i islamskiej nastąpiło zniszczenie, a nie poszanowanie odmienności. Osobiście jestem wdzięczny Panu Bogu, że w tym roku dane mi było być w miejscu narodzin św. Pawła. Pobyt w Tarsie pozwala w sposób szczególny wsłuchać się w jego słowa, które są wciąż tak żywe i aktualne. Listy Pawłowe to wielkie wyzwanie do odnowy w sobie charyzmatu - powiedział ks. Mirosław.
Doświadczenie pielgrzymowania zmienia patrzenie na teksty, które czytamy, a które mogą wydawać się odległe i teoretyczne. Teraz stają się realne i bardzo konkretne. I to zupełnie zmienia wymiar naszej wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu