Reklama

Wiara

Ks. Piotr Pawlukiewicz: Słuchać sercem, a nie uchem

W Ewangelii zadziwia mnie bardziej coś innego niż opisy cudów. Tam ludzie nie tylko upadali na kolana przed Zbawicielem, oni wchodzili na drzewa, by Go zobaczyć, krzyczeli przed Nim wniebogłosy, przepychali się przez tłum, by móc choć dotknąć Jego płaszcza, wycierali Mu nogi włosami. A potem wracali do domu uzdrowieni, na ciele i duszy.

[ TEMATY ]

duchowość

ks. Piotr Pawlukiewicz

Materiał prasowy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy pracowałem jako kapelan w szpitalu, często spotykałem ludzi ciężko chorych, umęczonych bólem, zrujnowanych finansowo leczeniem. Byli naprawdę przerażeni swoją sytuacją. Kiedy podchodziłem do nich z propozycją spowiedzi, odpowiadali, że nie chcą, że dziękują, że może kiedy indziej. Niektórzy odwracali się nawet twarzą do ściany, by na mnie nie patrzeć.

Na setki pacjentów, których spotkałem, może kilku czy kilkunastu poprosiło o sakrament chorych. Różne zapewne były tego przyczyny. Zaniedbanie życia religijnego, może słaba formacja duchowa na katechezie, w parafii. Zaskakujące, że nawet kiedy śmierć była już tak blisko, wielu chorych odczuwało wstyd czy skrępowanie wobec innych leżących na tej samej sali. Myślę, że z tego powodu odmawiali spowiedzi, komunii, przyjęcia sakramentu chorych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Iluż już prawie umierających przekonywało mnie, że nie mają się z czego spowiadać. A tamten trędowaty upadł na kolana i pomodlił się tylko pięcioma słowami: „Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić”. I Jezus się nad nim ulitował. Trędowaty nie próbował przekonać Jezusa o swoim cierpieniu, nie wysławiał pod niebiosa Zbawiciela, nie zaklinał Go na wszystko, nie składał jakichś szumnych obietnic.

Podziel się cytatem

Reklama

Klęcząc, powiedział tylko tych pięć słów: „Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić”. Jak mówi Ewangelia, Jezusa napełniła litość. Nie tylko dlatego, że ten człowiek bardzo cierpiał. Jak wspomniałem, wokół było zapewne więcej cierpiących ludzi. Dlaczego akurat temu choremu Jezus okazał swoje miłosierdzie? Bo ten człowiek pokornie oddał się w Jego ręce – „jeśli zechcesz”, „to zależy tylko od Ciebie, Jezu...”. To jest, jeśli można tak powiedzieć, czułe miejsce Pana Boga – powierzenie Mu się całkowicie, tak jak dziecko, jak chory, jak grzesznik. Powiem wprost: myślę, że Pan Bóg nie może się wtedy od nas odwrócić.

Reklama

Zanim wniesiesz sprawę rozwodową do sądu, zanim zdecydujesz się zabić swoje nienarodzone dziecko, zanim sięgniesz w beznadziejnej sytuacji po narkotyk, zanim zapytasz Boga: „Jak mogłeś pozwolić, by ten człowiek umarł?”, upadnij na kolana i powiedz: „Jeśli zechcesz, Boże, możesz mi pomóc”. I pamiętaj: wiara to nie magia, więc nie spodziewaj się rozwiązań rodem z bajki. To nieskończenie mądra miłość, która chce ratować ciebie, twoją duszę, dusze twoich bliskich. Chce wyleczyć cię z tego, czego boleśnie doświadczasz. Chce leczyć choroby twego wnętrza, o których może nie masz nawet pojęcia.

Reklama

Wróćmy do tego fragmentu z Ewangelii Świętego Marka. Zaraz w następnym zdaniu po opisie uzdrowienia zaskakuje nas kolejna rzecz. Jezus surowo przykazał temu człowiekowi, by nikomu nie opowiadał o szczegółach cudownego wydarzenia. Dlaczego? Mówiąc współczesnym językiem, byłaby to przecież dla niego, Jezusa, świetna reklama, stanowiłoby to wspaniałe potwierdzenie prawdziwości Jego słów, a On każe milczeć. I to surowo. Ten wyraz „surowo” użyty jest w Ewangeliach dwanaście razy*. W jakich sytuacjach? Jezus cztery razy surowo rozkazywał złemu duchowi, aby opuścił opętanego. Osiem razy surowo zabraniał złym duchom albo ludziom, którzy poznali Jego tajemnicę, mówić komukolwiek o tym, czego doświadczyli. Dlaczego Zbawiciel tego zabraniał? Dlaczego tak surowo? Przecież Jezus od początku chciał, by wszyscy Go poznali, pokochali i przyjęli za Pana swojego życia.

Wędrując po izraelskiej ziemi, Jezus miał świadomość, że bezpośrednio może się spotkać tylko z nielicznymi. Inni będą musieli uwierzyć w Niego na podstawie głoszonego słowa. Od niego tak wiele będzie zależeć. To ono ma nas niejako „skontaktować” z osobą Syna Bożego, ma nas do Niego doprowadzić. To dlatego mówimy: „Jezus, Syn Maryi, Odkupiciel” – żeby stanąć twarzą w twarz z Tym, który za nas umarł i zmartwychwstał. Mówimy o krzyżu, o cudach, o Nazarecie. Ze słowami może być jednak poważny kłopot. Tak pisał o tym przed mniej więcej czterdziestu laty ksiądz Aleksander Fedorowicz: „Słowa są strasznie niebezpieczne.

Artykuł zawiera fragment z książki ks. Piotra Pawlukiewicza "Słowa, z którymi was zostawiam". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

Reklama

Tak łatwo się schować za słowami, za frazesami, i stracić kontakt z rzeczywistością ziemską i Bożą. Samo nazwanie spraw Bożych, samo słowo »Pan Bóg« jest niebezpieczne. Bo my, jak coś nazwiemy, to wkładamy na półkę i myślimy, że sobie poradziliśmy z zagadnieniem”. Ilu ludzi zna na przykład słowa „ofi ara Chrystusa”, a nie ma pojęcia, co się za nimi kryje? Może nawet potrafią wyjaśnić to teologicznie, ale sercem zupełnie tego nie rozumieją. Ilu ludzi od lat swobodnie używa słów „Bóg” czy „miłość”, a prawdopodobnie nigdy nie doświadczyło nazywanej przez nie rzeczywistości.

W walentynki na całym świecie, i w Polsce również, miliony ludzi mówią sobie słowo „kocham” i przesyłają czerwone serduszka. Ktoś tego dnia trzeźwo zauważył: z roku na rok coraz więcej jest słów „kocham”, coraz więcej serduszek i coraz więcej rozwodów. Wypowiadane często a bezmyślnie słowo może stać się bowiem zamkniętą bramą do jakiejś rzeczywistości.

Może nam spowszednieć i przestać być wyjątkowe, a miłość przecież jest wyjątkowa. Jeśli tak na to popatrzymy, łatwiej nam zrozumieć Żydów, którzy nigdy nie wymawiali imienia Bożego, bo chcieli pamiętać, że Stwórca jest naprawdę niepojęty. Jeden z psalmów mówi: „Strzeż mojego życia, bo jestem pobożny”*.

Zaskakujące to słowa. Ale i bardzo mądre, bo w szczególnym niebezpieczeństwie są właśnie ludzie pobożni, którzy dużo mówią o Bogu, czytają o Nim, obracają się w religijnych środowiskach, często spoglądają na święte rzeźby czy obrazy. Jakie im może grozić niebezpieczeństwo? Ano takie, że im te wszystkie świętości zamkną drogę do Boga i Jego miłości. Przysłonią Go im.

Reklama

Może się tak wydarzyć, że ktoś pobożny będzie się skupiał na odmawianiu konkretnych modlitw, codziennym uczestnictwie w Eucharystii, dbaniu o kościół, działaniu w grupach parafialnych, ale w tym wszystkim zapomni, po co i dla kogo to robi. Zapomni, że Bóg jest miłością, nie zasadami. Dlatego Jezus nie chciał, by słowo o Nim zbyt szybko dotarło do uszu ludzi. Wiedział, że jeśli obiegnie Ziemię Świętą lotem błyskawicy, będzie potraktowane jako sensacja, wiązane jedynie z cudownymi uzdrowieniami.

Sensację łatwo się przyjmuje i łatwo traci się zainteresowanie nią. Jezus bardzo umiarkowanie dawkował swoim uczniom słowa prawdy o sobie. Bo każdy z nas potrzebuje czasu, by to słowo przetrawić i uczynić pokarmem życia – bo nie chodzi o to, żeby tylko włożyć w odpowiednią szufladkę cały zbiór poznanych intelektualnie pojęć i prawd.

Kościół dziś kontynuuje ten Jezusowy zamysł i zabiega, by Bożych pojęć nie ujmować w kategoriach sensacji lub jakiegoś efektownego pokazu. Nimi trzeba żyć na co dzień!

Podziel się cytatem

Reklama

A żeby te święte, pozornie zrozumiałe od dzieciństwa słowa nie stały się puste, warto od czasu do czasu nad nimi porozmyślać, pokontemplować je. Oczywiście nie jesteśmy w tym zostawieni sami. Ogromny wysiłek duszpasterski, homiletyczny, z jakim mierzą się kapłani, ale też i świeccy katecheci czy animatorzy, ma na celu sprawić, abyśmy wszyscy głębią serca usłyszeli to, co uszami słyszymy od lat. Zaraz po pamiętnej mszy, jaką Jan Paweł II odprawił w Zakopanem w 1999 roku, spotkałem pewnego studenta, który uczestniczył w tej niezapomnianej liturgii. Był nią jeszcze bardzo przejęty, opowiadał o wszystkim z wypiekami na twarzy, a w pewnym momencie zapytał mnie: – A słyszał ksiądz te niesamowite słowa papieża? – Które? – zapytałem zakłopotany. – Jak to: które? „W górę serca!” Papież powiedział: „W górę serca!”. To coś niesamowitego! – To ty nigdy przedtem nie słyszałeś tych słów w czasie mszy świętej? – zapytałem go. – Słyszałem... i nie słyszałem – odrzekł.

Jezus chciał, by słowa o Nim przyjmować z całą ich głębią, a do tego potrzeba czasu, modlitwy, rozmyślania i swego rodzaju zmagania z każdym zdaniem, z każdą myślą. Nie wolno lekko żonglować słowami: Bóg, miłość, wiara. To wielkie słowa, ciężkie słowa, a ich wagę znają ci, którzy rzeczywiście żyją Bogiem, miłością i wiarą. I właśnie dlatego ci ludzie posługują się nimi bardzo oszczędnie i z prawdziwym namaszczeniem. W modlitwie nie są gadatliwi. A kiedy dotyka ich wielkie nieszczęście, padają przed Bogiem na kolana i mówią krótko i pokornie: jeśli chcesz, możesz mnie ocalić.

2022-07-05 08:27

Ocena: +32 -5

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Piotr Pawlukiewicz we wspomnieniach

[ TEMATY ]

ks. Piotr Pawlukiewicz

youtube.com

Wstań! Albo będziesz święty albo będziesz nikim – to jeden z wielu cytatów autorstwa ks. Piotra Pawlukiewicza, znanego kaznodziei z kościoła św. Anny, którego rekolekcje porywały tłumy wiernych, również tych online. Jak podkreślają jego słuchacze, kapłana cechowało błyskotliwe poczucie humoru i otwartość na drugiego człowieka. Dziś mija rok od śmierci tego wyjątkowego kaznodziei.

Ks. Pawlukiewicz za pomocą prostych analogii i anegdot potrafił wyjaśnić wiernym zasadnicze kwestie dotyczące wiary, a także motywować do pogłębiania relacji z Bogiem. Tuż po śmierci księdza w internecie ukazało się wiele świadectw osób, które przyznały, że ks. Piotr zmienił całe ich życie.

CZYTAJ DALEJ

Nie taki ksiądz straszny?

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

kapłan

Karol Porwich/Niedziela

Nie wiem jak ty, ale ja nie znoszę, gdy ktoś próbuje mnie szufladkować. Uogólnianie i ocenianie z góry za przynależność do danej społeczności to gra totalnie nie fair.

Przyznam, że nie dziwię się tak ostrej krytyce duchowieństwa. Kiedy ogląda się w obecnych czasach TV i przegląda większość mainstreamowych mediów, można się złapać za głowę. Gdy czerpie się wiedzę jedynie z wrogo nastawionych do Kościoła społeczności, nie sposób zauważyć prawdy. Perspektywa prawdziwej rzeczywistości zostaje rozmyta. Jasne, że źli księża się zdarzają. Też zalewa mnie krew, gdy słyszę o kolejnych aferach czy kryciu przestępstw, ale generalizowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka jest po prostu nie w porządku. Gdy mówisz, że nie kochasz Kościoła i nie chcesz mieć z nim nic wspólnego, bo jakaś jego część okazała się przestępcami, to tak jakbyś wypierał się Polski, ponieważ część Polaków to bandyci i oszuści. Warto spojrzeć szerzej, by zobaczyć więcej. Znam mnóstwo świetnych księży, którzy swoją pokorną pracą i służbą czynią ten świat piękniejszym. Tylko dlaczego mówi się o nich tak mało?

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: sensem Eucharystii jest spotkanie z miłością

2024-03-28 20:44

[ TEMATY ]

Kraków

Wielki Czwartek

bp Damian Muskus

diecezja.pl

- Przy jednym stole spotykają się z Jezusem biedacy, grzesznicy, słabi i poranieni ludzie. To nie jest uczta w nagrodę za dobre sprawowanie, uroczysta kolacja dla wybrańców, którzy zasłużyli na zaproszenie - mówił w Wielki Czwartek o Eucharystii bp Damian Muskus OFM. Krakowski biskup pomocniczy przewodniczył Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie-Borku Fałęckim.

- Bóg, który pokornie schyla się do ziemi, by umyć nogi człowiekowi, nie wywołuje entuzjazmu. Ten osobisty i czuły gest budzi sprzeciw i zgorszenie wielu - mówił bp Muskus, zauważając, że obraz Boga, który obmywa nogi uczniom, kojarzy się z upokorzeniem. - Paradoksalnie łatwiej przyjąć fakt, że Jezus cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu, niż zaakceptować Boga, który z miłości obmywa ludzkie stopy - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję