Ponad 160 lat temu na dworzec kolei żelaznej przy obecnej ul. Piłsudskiego w Częstochowie wjechał pierwszy pociąg. Miasto zostało wpisane do rozkładu jazdy pierwszej na Ziemiach Królestwa Polskiego linii kolejowej, tzw. Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, łączącej Warszawę z Zagłębiem Dąbrowskim i dalej z Krakowem, Wiedniem i Wrocławiem. Umieszczenie Częstochowy na tej prestiżowej trasie połączyło miasto z Polską, otwierając szerzej drogę do Sanktuarium Jasnogórskiego, powodując rozwój gospodarczy i przemysłowy niewielkiej dotąd aglomeracji.
Dzięki dogodnemu położeniu na komunikacyjnej mapie Polski, Częstochowa - duchowa stolica Polski stała się 250-tysięcznym, prężnie rozwijającym się miastem. Właśnie to, że była duchową stolicą Polski, spowodowało, że w minionym okresie walki z Kościołem Częstochowa znalazła się w politycznej niełasce. W mieście, do którego corocznie przybywają miliony pielgrzymów, sukcesywnie wyłączano z rozkładu jazdy pociągi dalekobieżne, miasto zaczęły omijać ekspresy, likwidowano też dogodne połączenia lokalne.
Chociaż zmieniały się ekipy rządzących, sytuacja nie ulegała poprawie, a oddany do użytku w 1996 r. budynek nowego dworca był zachowaniem pozorów dbałości o pasażera. Tegoroczny rozkład jazdy przełamał przynajmniej częściowo złą passę, wprowadzając korekty dotychczasowych połączeń, zgodnie z sugestiami pasażerów. Jednakże kontakty z Koleją to nie tylko rozkład jazdy. Niedoinwestowanie w minionych latach, brak modernizacji trakcji i taboru dają o sobie znać. Taka sytuacja istnieje w całym PKP. Pomimo starań władz miasta, znane na całym świecie Sanktuarium Jasnogórskie nadal omijają pociągi międzynarodowe, nie mówiąc już o ekspresach. Czas przejazdu do Warszawy niewiele różni się od tego sprzed 160 lat, a czasy, gdy według przejeżdżających pociągów można było regulować zegarki, pozostały w starych opowieściach.
Aby Częstochowa była miastem otwartym dla pielgrzymów i inwestorów zarówno z Polski, jak i Europy, potrzebne są znaczne środki finansowe, życzliwe spojrzenie władz centralnych, operatywność gospodarzy regionu i dobra wola samego Przewoźnika. Podróżni spotkani na częstochowskim dworcu twierdzą, że o ilości i godzinach kursowania pociągów nie powinny decydować względy polityczne, lecz rachunek ekonomiczny, dobro regionu i wygoda pasażerów. Tymczasem oczekując na normalność po 160 latach, wspominajmy świetność Polskich Kolei, zwiedzając Muzeum Kolejnictwa na częstochowskim dworcu Stradom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu