Reklama

Gdy Śląsk modlił się o cud...

Niedziela Ogólnopolska 49/2006, str. 24-25

Bogusław Ożóg, kierownik zmiany z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, na miejscu tragedii
Margita Kotas

Bogusław Ożóg, kierownik zmiany z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, na miejscu tragedii<br>Margita Kotas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Metan to gaz zabójca. Podstępny, bo niewyczuwalny. Pojawia się nagle. Tak jak w kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej 21 listopada br., na głębokości 1030 m. Zbigniew Madej - rzecznik prasowy Kompanii Węglowej mówi: - Jak wybucha metan, robi się piekło pod ziemią.
Było ich 23. Poszli wymontować maszyny górnicze warte 70 mln zł. W jednym momencie nastąpił wybuch, ogień, temperatura 1500ºC. Zawalił im się na głowy strop chodnika.
Ratownik Bogusław Ożóg opowiada o pyle, który zatyka płuca, o ukropie, o braku tlenu. I o nadziei, której stracić nie wolno.
Ratownicy schodzą na dół w grupach po pięciu. Wiedzą, że rumowisko to 300 m plątaniny pogiętego metalu i węgla. W ciągu pierwszej doby udaje im się usunąć 50 m. Znajdują tam 6 ciał. Żeby stwierdzić tożsamość dwóch z nich, konieczne będzie badanie DNA. Ratownicy widzą jeszcze dwóch. Krzyczą do nich. Nawołują. Cisza. Stężenie metanu znów przekracza wszelkie normy. Dowódca każe się wycofać.
Gaz zabójca będzie ich stąd przeganiał nieustannie. Jakby drwił z tego, że ratownicy nie zostawiają swoich pod ziemią. Grzebią w węglu, w miałowej mazi, w kamieniach, w żelastwie - do upadłego, do skutku, do końca, cokolwiek to oznacza. Wybierają ręcznie kamień po kamieniu.
- Nadzieja umiera ostatnia - mówi Bogusław Ożóg. - Ludzie, robimy, co możemy, tam jest 40ºC, strasznie ciężko. I nie pytajcie ciągle, czy jest szansa. Kiedy nadzieja umiera, jest jeszcze wiara w cud…
Żywy dowód na to, że cuda się zdarzają, stoi teraz pod kopalnią. Zbigniew Nowak z trudem ukrywa wzruszenie, gdy mówi o tym, co przeżywają tamci pod ziemią. W lutym 2006 r. tkwił samotne 111 godzin w kompletnych ciemnościach pod ziemią, czekając na ratunek. Jadł skrawki papieru. I myślał o Alojzym Piątku, rekordziście - 157 godzin w rumowisku, który przetrwał, bo pił własną krew i mocz. Nowak ma nadzieję, że teraz kolegów ratuje myśl o nim, o tych, którzy ocaleli.
- Jak mnie się udało, im też się uda! - powtarza stale.
11 zastępów ratunkowych, najlepszych na Śląsku, nieustannie w akcji. Jest jednak coraz trudniej - do gazu dołączyła się woda, w pompie popsuł się silnik, runął most wentylacyjny, co oznacza zmniejszenie szans na oddychanie. Ratownicy tłoczą powietrze, wietrzą rumowisko. Na kolanach albo czołgając się. Wytrzymują po kilka minut. Gdy słaniają się na nogach, wychodzą na powierzchnię, ktoś z tłumu mówi z dumą o nich: - Chopy, co mają licencje na szczęście. O odwadze, determinacji i pomysłowości ratowników krążą na Śląsku legendy.
Ruda Śląska jest spokojnym, czystym miasteczkiem. Na małym rondzie blisko kościoła zdumiewają kręcące się nieustannie wozy transmisyjne największych stacji TV. Stawili się też masowo radiowcy i prasa. Pod kopalnią miejscowych mało.
Górników idących na szychtę goni tłum dziennikarzy: - Nie boicie się? - Jok bych się boł, to bych w sklepie pracowoł - odpala młody mężczyzna. - Zawsze można kopalnia zamknąć. Bo niebezpieczna. My tego nie chcemy! To nasz fach i nasze życie.
- Musi pani wiedzieć, że Ślązaki to naród twardy- tłumaczy emerytowany górnik, 28 lat w „Halembie”. - Żal przeżywamy po swojemu. Ja mam tutaj wnuka. Pani wie, co czułem, gdy szedłem zobaczyć, czy nie ma go na liście zaginionych? Jak robiłem na przodku, trzy razy śmierć wyciągała do mnie ręce. Teraz, jakem szoł, mówię do Pana Boga: - Czemuś mnie wtedy nie wzioł? Za wnuka, znaczy. A mnie On chłopaka ocalił… i żyje mój Grzesiu, żyje…
Nie wszyscy mają pewność co do losu bliskich. Około 50 osób przeżywa kolejną koszmarną godzinę w scenerii kopalnianej stołówki.
- Jak wczoraj powiedzieli, że na Halembie był wybuch, cały nasz blok nie społ. Albo przed telewizorem, albo do kościoła. Bo co w takiej chwili można - tylko za różaniec i na kolana. Tak się w starych domach śląskich robi. Modli się za swoich, światło pali...
Spokoju rodzin pilnują ochroniarze. Po drugiej stronie ulicy oparci o murek tkwią nieruchomo paparazzi.
Na plebanii parafii Matki Bożej Różańcowej zdumiony głos z domofonu informuje, że wszyscy księża są na kopalni, z rodzinami zaginionych. Przy kapliczce z Matką Bożą palą się znicze. Ktoś przyniósł świeże kwiaty. W listopadowej mżawce i szarości czerwone pąki wyglądają jak krople krwi.
Jeden z miejscowych kapłanów wyjaśnia cierpliwie, by nie traktować dramatu w „Halembie” w kategoriach kary Bożej. Na Jasnej Górze abp Damian Zimoń prosi zgromadzonych na rekolekcjach biskupów o wspólną modlitwę za górników z „Halmeby”. We wszystkich kościołach Śląska od rana Msze św. mają jedną intencję. Katowicka Caritas, która tak świetnie sprawdziła się podczas ubiegłorocznej tragedii w Chorzowie, uruchamia specjalne konto pomocy.
Do kopalni przybywają: Premier, Prezydent, Minister Górnictwa, a nawet Minister Zdrowia. Obiecują doraźną i długoterminową pomoc górnikom i ich rodzinom. Minister Kultury apeluje o atmosferę szacunku dla pamięci ofiar. Najlepszy szpital - słynna Poparzeniówka w Siemianowicach jest w stanie pełnej gotowości.
Tymczasem rozgoryczeni górnicy mówią: - Posłali ich na śmierć. Wiedzieli, że tam był metan. Zależało im tylko na maszynach. Pojawiają się spekulacje na temat metod oszukiwania wskaźników pomiaru stężenia gazu. Odpowiedzi na pytania o przyczyny będą szukać prokuratorzy. Premier ogłasza konieczność przeglądu wszystkich polskich kopalń pod względem bezpieczeństwa. Tłum pod kopalnią wzdycha: - No, wreszcie!
Przedstawiciele kopalni zaprzeczają jednak stanowczo: - Wszelkie względy bezpieczeństwa były zachowane. Wychodzący ze zmiany sztygar, poirytowany, rzuca krótko: - Górnicy nie są idiotami. Nie idziemy do pracy jak na pewną śmierć...
23 listopada o godz. 6.30 podano do wiadomości, że ratownicy odnaleźli ciała pozostałych 17 górników.
Kopalnia „Halemba” należy do najniebezpieczniejszych w Polsce, takie jak ona nazywa się kopalniami IV stopnia. Pracuje w nich 80 tys. górników.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kryzys powołań a szkoły katolickie – wyzwania i szanse

2025-11-20 21:02

[ TEMATY ]

szkoły katolickie

Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Szkoły katolickie prowadzone przez zgromadzenia zakonne przez dziesięciolecia były nie tylko instytucjami edukacyjnymi, lecz także żywymi zasobnikami powołań — wielu absolwentów internatów zakonnych wkraczało później do nowicjatu czy seminariów. Dziś ten mechanizm traci siłę.

Według najnowszych danych (stan na 1 października 2025 r.) do seminariów zakonnych w Polsce przystąpiło tylko 101 nowych kandydatów, podczas gdy pięć lat temu ich liczba była znacznie wyższa. Łączna liczba kleryków w seminariach zakonnych zmalała do 479 osób, co sprawia, że zgromadzenia prowadzące szkoły stoją przed poważnym ryzykiem utraty duchowej misji.
CZYTAJ DALEJ

Prokuratura zabezpieczyła majątek Zbigniewa Ziobry

2025-11-20 21:43

[ TEMATY ]

Zbigniew Ziobro

www.gov.pl

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości w latach 2015-2023

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości
w latach 2015-2023

Prokurator prowadzący śledztwo dotyczące nadużyć przy Funduszu Sprawiedliwości zarządził zabezpieczenie majątkowe wobec posła Zbigniewa Ziobry – dowiedziała się w czwartek PAP. Obejmuje ono obciążenie hipoteką przymusową należących do niego nieruchomości oraz zajęcie środków na jego rachunku bankowym.

Decyzję w sprawie dotyczącej byłego ministra sprawiedliwości prokurator podjął 12 listopada br.
CZYTAJ DALEJ

Po raz pierwszy 10 katolickich biskupów-stulatków

2025-11-21 16:15

[ TEMATY ]

biskupi

100 lat

Vatican Media

Emerytowany biskup Montauban w południowej Francji, Jacques de Saint-Blanquat, obchodzi 21 listopada swoje setne urodziny. Tym samym, po raz pierwszy w Kościele katolickim będzie dziesięciu biskupów w wieku co najmniej 100 lat. Według aktualnych statystyk Kościół liczy 5,5 tys. biskupów.

Najstarszym biskupem jest obecnie 103-letni José de Jesus Sahagún de la Parra, emerytowany biskup Ciudad Lázaro Cárdenas, a wcześniej przez 24 lata biskup Tuli w Meksyku. Jest najstarszym biskupem-seniorem Kościoła katolickiego na świecie od lata 2022 roku. Jest też jednym z czterech ostatnich żyjących Ojców Soboru Watykańskiego II (1962-1965) i ostatnim, który uczestniczył w jego otwarciu w październiku 1962 roku. Meksykanin jest księdzem od 79 lat i biskupem od 64 lat. 1 stycznia hierarcha skończy 104 lata.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję