Nowy film Olivera Stone „World Trade Center” pojawił się na ekranach w 5. rocznicę zamachu terrorystycznego na Nowy Jork w 2001 r., który stał się, jak wiemy, wydarzeniem przełomowym w życiu politycznym ostatnich lat. Akt agresji przeciwko Ameryce i całemu Zachodowi zapoczątkował wielką medialną debatę na temat walki z terroryzmem i cywilizacyjnych skutków presji świata islamu na kraje zachodnie. Kolejne zamachy terrorystyczne i reakcje muzułmanów na krytykę ekstremistycznych nurtów tej wiary zaostrzyły jeszcze tę debatę. W rocznicę zamachu doczekaliśmy się dwóch amerykańskich filmów fabularnych podejmujących ten temat. Mamy już na ekranach znakomity „Lot 93”, poświęcony dzielnym pasażerom porwanego przez terrorystów samolotu, który jako jedyny nie trafił w wyznaczony cel. Obecnie jesteśmy po premierze. Film Olivera Stone jest zupełnie odmienny gatunkowo od „Lotu 93”.
Producenci hollywoodzcy długo zwlekali w podjęciu realizacji filmów o wydarzeniach 11 września z uwagi na pamięć o ofiarach oraz wrażliwość na ból rodzin wówczas poległych ludzi. Fabularne kino hollywoodzkie kieruje się przecież swoimi prawami komercyjnymi, co w wypadku utworów o tym zamachu mogło zostać uznane za nadużycie. Stone, reżyser o orientacji mocno lewicującej, stale krytykujący Amerykę i posuwający się aż do solidarności z Fidelem Castro, wybrnął tym razem bardzo dobrze z zadania nakręcenia filmu rocznicowego. Aby zilustrować rozmiar katastrofy i poświęcenie ratowników ze służb publicznych jako oś opowieści wybrał autentyczne losy dwóch policjantów, którzy cudem przeżyli zamach.
Will Jimeno i John McLaughlin 11 września zostali przywaleni gruzami wieżowców WTC i po 12 godzinach doczekali się pomocy. Reżyser ukazał ich przeżycia z dwóch perspektyw, z jednej strony obserwując dramatyczną walkę policjantów o przetrwanie, z drugiej zaś rozpacz ich żon i dzieci oczekujących na wydobycie mężów i ojców spod gruzów. Powstał film bardzo prosty w konstrukcji dramatycznej, typowo hollywodzki, przepełniony pozytywnymi emocjami. Autorzy afirmują wartości heroicznego poświęcenia w służbie publicznej, ale przede wszystkim na pierwszym miejscu stawiają wierność rodzinie, czyli to, co pomogło rannym bohaterom w przetrwaniu pod gruzami. Wartości te znamy z tradycyjnych gatunków kina amerykańskiego: westernu, filmu przygodowego, sensacyjnego i wojennego. Dobrze się stało, że zostały teraz przypomniane.
„World Trade Center”, USA, 2006. Reżyseria -
Oliver Stone. Wykonawcy: Nicolas Cage, Michael Pena, Jay Hernandez, Maggie Gyllenhaal, Maria Bello i inni. Dystrybucja - UIP.
Pomóż w rozwoju naszego portalu