Salezjanin z Kijowa: deportacje to nowy sposób walki z Ukrainą
Rosja rozpoczęła kolejną operację wojenną względem Ukrainy. Są to przymusowe deportacje naszej ludności w głąb Rosji, aby zniszczyć nasze rodziny, aby spotęgować nasze cierpienie – mówi ks. Maksym Riabucha, dyrektor ośrodka salezjanów w Kijowie. Podkreśla on, że działania te zadają Ukraińcom ogromny ból, sprawiają, że ich sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna.
Rozmawiając z Radiem Watykańskim, ukraiński salezjanin podziękował papieżowi za to, że przypomina o okrucieństwach tej wojny i nie przestaje apelować o jej zakończenie.
„Jest to wojna rzeczywiście okrutna. Jej okrucieństwa przerastają wszelkie ludzkie wyobrażenia. To co robią rosyjscy żołnierze na naszej ziemi nie jest ludzkie, jest to naprawdę demoniczne. Ta wojna nie ma żadnego sensu. Rosja nie dąży do pertraktacji, chce jedynie wymazać z mapy świata nasz kraj, bo coś się jej u nas nie podoba. W rzeczywistości chodzi o dwie rzeczy, które wadzą Rosji na Ukrainie. Pierwsza to ludzka godność. Widzimy, co robi przez cały ten miesiąc. A druga rzecz, która wadzi Rosji to wolność. Nie godzą się z tym, że jakiś kraj może być niepodległy, może decydować o swoim losie. Ale my zachowujemy wiarę. Również poświęcenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi jest dla nas wielkim znakiem nadziei. Ludzie wciąż mają nadzieję. Ci, którzy uciekli, kobiety i dzieci, starają się zachować żywe relacje z mężami i ojcami, którzy pozostali na miejscu. I ci, którzy uciekli każdego dnia budzą się z nadzieją, że właśnie dziś usłyszą wymarzona wiadomość: nastał pokój, możecie wrócić do domu. Wszyscy wyczekują tej wiadomości. Podziwiam odwagę i nadzieję ludzi, którzy trwają i zachowują w sobie niezwyciężoną nadzieję na zwycięstwo dobra i pokoju. Ludzie mają całkowite zaufanie, że ta wojna zakończy się zwycięstwem demokracji, wolności i godności człowieka” - zaznacza duchowny.
Przebywająca na Ukrainie z wizytą solidarności delegacja Konferencji Episkopatu Polski z jej przewodniczącym abp. Stanisławem Gądeckim na czele odwiedziła 19 maja Kijów, jak również męczeńskie miasta Irpień i Buczę.
W stolicy spotkała się m.in. ze zwierzchnikami: Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) – arcybiskupem większym kijowsko-halickim Swiatosławem Szewczukiem i Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU) – metropolitą kijowskim i całej Ukrainy Epifaniuszem, jak również z sekretarzem ds. stosunków z państwami w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej abp. Paule Richardem Gallagherem.
Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi.
Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością.
Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z
roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku
notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana
Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele
św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach
i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem
generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana
przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka.
Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do
Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować
nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo
św. Jana Nepomucena.
Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej
Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć
od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana
ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława
IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których
król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu
Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach
i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św.
Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego.
Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak
historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną
śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego
święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej
i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada
św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św.
Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie
Europę.
W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza
granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero
z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził
oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także
teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy,
Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII
zaliczył go uroczyście w poczet świętych.
Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana.
Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej
Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych
drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie,
komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie.
Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy
na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy
druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę.
Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską
w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych
kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych
ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi
biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.
W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych.
Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one
pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak
zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.
Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał
swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony
też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce
jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej
sławy i szczerej spowiedzi.
Na ogłoszenie Gwidona błogosławionym trzeba było czekać 800 lat, ale to wydarzenie opatrznościowe, bo to człowiek na nasze czasy - mówią siostry kanoniczki Ducha Świętego de Saxia z Krakowa, duchowe córki nowego błogosławionego - Gwidona z Montpellier, założyciela Zakonu Ducha Świętego.
Gwidon urodził się w drugiej połowie XII wieku we francuskim mieście Montpellier w zamożnej rodzinie. Przed rokiem 1190 zaczął służyć ubogim i potrzebującym, zakładając dla nich dom, szpital na obrzeżach Montpellier. Od samego początku to dzieło powierzył Duchowi Świętemu. W krótkim czasie znalazł wielu naśladowców, którzy zainspirowali się jego przykładem i zapragnęli służyć ubogim i potrzebującym. I w ten sposób narodziła się wspólnota, której członkami byli mężczyźni i kobiety, ludzie świeccy i duchowni.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.