Reklama

Pieszo do Rzymu

Trzy pary butów rozpadły się po drodze, a szelki plecaka na długo pozostawiły otarcia na skórze. Po 66 dniach samotnej wędrówki z Warszawy do Rzymu Grzegorz doszedł do celu, chociaż zdarzały mu się chwile zwątpienia. Wtedy w dzienniku pielgrzymki pisał: „Oby moja wędrówka skończyła się jak najszybciej” albo: „Oby tylko nogi mi nie wysiadły”.

Niedziela Ogólnopolska 5/2006, str. 28


Graziako

<br>Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pomysł narodził się spontanicznie. Grzegorz nie mógł pojechać na pogrzeb Jana Pawła II, bo w tym czasie w rodzinnym Koszalinie przygotowywał się do matury. Nie jest co prawda 19-latkiem, ma już za sobą wojsko, pracował, ale maturę zdał. Pragnienie, by pomodlić się przy grobie Papieża i echo jego ostatnich słów: „...a teraz Wy przyszliście do mnie” - nie opuszczały go przez wiele tygodni. Jazda rowerem wydawała się zbyt prosta. Zdecydował się na pieszą pielgrzymkę, chcąc w ten sposób oddać hołd Janowi Pawłowi II. Początkowo miał iść z kolegą; gdy ten zrezygnował, Grzegorz postanowił iść sam.
Myliłby się ten, kto przypuszczałby, że do drogi przygotowywał się długo i starannie, studiując mapę, planując kolejne odcinki, rezerwując noclegi. Zaczął od prośby skierowanej do biskupa pomocniczego diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Pawła Cieślika o pismo polecające. Biskup udzielił mu błogosławieństwa, a w piśmie życzył m.in.: „Niech trud tego pielgrzymowania zrodzi błogosławione owoce w postaci przybycia Papieża Benedykta XVI do naszej ojczyzny - Polski”.
- Przygotowania zajęły mi niewiele czasu - relacjonuje Grzegorz. - Spakowałem do plecaka trochę ubrań i żywności, buty na zmianę, karimatę i słownik. Z Koszalina przyjechałem autostopem do Warszawy, bo postanowiłem rozpocząć pielgrzymkę modlitwą w kościele pw. Świętego Krzyża.
Pierwszy dzień drogi - sobota. W dzienniku Grzegorz zapisał: „Doszedłem do Mszczonowa, w sumie 33 km. Słabo, bo muszę robić ok. 50 km dziennie. Cały dzień upału, dobrze że wziąłem bejsbolówkę. Jacyś ludzie dali mi buty, dwa serki i dwie słodkie bułki”.
Już dwa dni później na nogach pojawiają się bąble. „W szpitalu w Tomaszowie Mazowieckim lekarz poradził mi, abym wracał do domu. W dodatku jestem uziemiony przez burzę” - notuje Grzegorz w dzienniku. Ale po noclegu na plebanii rusza w dalszą drogę. Pierwszym celem jest Częstochowa. Jak już wiele razy w swoim życiu - Grzegorz pragnie powierzyć się opiece Matki Jasnogórskiej. Dochodzi tutaj w 7. dniu wędrówki, idąc cały czas poboczem trasy szybkiego ruchu. Policja nie protestuje, kierowcy czasami proponują podwiezienie, ale Grzegorz odpowiada: - Dziękuję, ja idę pieszo. Następnego dnia po modlitwie przed Cudownym Obrazem i noclegu w Domu Braci Szkolnych rusza w dalszą drogę. Pogoda jest zmienna. W niedzielę odnotowuje, że uczestniczył we Mszy św. w parafii pw. św. Marcina w Wojkowicach, a potem spieszy, by przed nocą dotrzeć do Katowic. Kolejne noclegi w Polsce to: noclegownia Sióstr Misjonarek od Matki Teresy z Kalkuty, przystanek autobusowy, gdzie drzemie godzinę na siedząco, i Dom Sióstr Elżbietanek w Cieszynie. 10 sierpnia przekracza granicę. Świadomość już przebytej drogi dodaje mu otuchy, ale zaczynają się góry, temperatura w nocy spada do 2 - 3ºC. Oto jeden z zapisków z trasy: „W barze wypiłem kawę z ekspresu. Barmanka pozwoliła, abym do rana przeczekał w środku, a nie na zewnątrz. Dobrze, bo jest bardzo zimno. Szef przywiózł z domu koc”. Kolejny nocleg u poznanego w drodze Łukasza. Grzegorz znajomości zawiera wiele, uważa zresztą, że to jedna z najcenniejszych rzeczy w trakcie wędrówki. Ludzie pytają o cel i intencję pielgrzymki, dziwią się, że idzie pieszo, zastanawiają się nad potrzebą takiego pielgrzymowania. - Każdego dnia modliłem się za spotkanych ludzi - zarówno tych, którzy mi pomogli, jak i tych, którzy potraktowali mnie niechętnie - wspomina Grzegorz.
Wędrówka przez Austrię zajmuje 11 dni. Długo, ale przez góry nie da się iść szybciej. Noclegi wypadają w różnych miejscach: w placówkach Caritas, w domu poznanych przypadkowo uchodźców czeczeńskich, na dworcu kolejowym, w klasztorze Ojców Kapucynów, na stacji paliwowej. Nie ma czasu na zwiedzanie. Dobrze, że ksiądz z miejscowości Eberndorf nie tylko udzielił gościny, ale jeszcze podarował sandały, 3 pary skarpet i kamizelkę odblaskową.
20 sierpnia, kiedy chroni się przed ulewą na stacji paliwowej w Gloggnitz, Grzegorz pisze w dzienniku: „Trochę tęsknię do mojej mamy. Dziwne, do czego człowiek może się przyznać. Jakże bym chciał posiedzieć 5 minut w domu i porozmawiać z nią...”.
W Słowenii pogoda jest już lepsza, a we Włoszech zaczyna doskwierać upał. Już 3. dnia na włoskiej ziemi Grzegorz odnotowuje: „O 21.00 doszedłem do klasztoru Ojców Kapucynów w Portogruaro, dzisiaj zrobiłem 30 km. Można oszaleć z tym upałem”. Na szczęście kilka noclegów spędza w dobrych warunkach. Po powrocie wspomina: - Myślę, że w wielu sytuacjach pomagał mi Ojciec Święty, bo czasami wydawało się, że sytuacja jest beznadziejna, że spędzę noc na dworze, a nagle spotykałem kogoś, kto kierował mnie pod właściwy adres. Po całym dniu marszu możliwość kąpieli, zjedzenia czegoś ciepłego i opatrzenia nóg jest szczytem szczęścia. Kolejne miasta: Mestre, Wenecja, Chioggi. Cel wędrówki coraz bliżej, chociaż idzie się coraz trudniej. 15 września Grzegorz pisze: „Prawa łydka zaczyna mi szwankować, to chyba wskutek naderwania mięśnia, może do Rawenny dojdę bez problemów. Poparzone miejsce po zegarku zaczyna pękać”. A następnego dnia: „Bolą mnie nogi, głowa, barki palą ogniem, ręka na przegubie, gdzie był zegarek, zaczyna ropieć”. Konieczny staje się dzień odpoczynku. W Sansepolcro śpi niemal bez przerwy przez 24 godziny. Doskwiera nie tylko zmęczenie, ale i tęsknota za krajem. W dzienniku najważniejszymi wiadomościami stają się te, że jakiś Polak poczęstował go krupnikiem, a inny polskim chlebem. „Chcę jak najszybciej dojść do Rzymu, aby wrócić do Polski” - pisze w 60. dniu pielgrzymki. 4 października dochodzi do rogatek Rzymu. Napotkany Włoch, zapytany o drogę do Watykanu, mówi: - A si, si. Prima Porta. Jeszcze kilka godzin marszu. O godz. 15.00 jest przy Prima Porta - bramie, przez którą wchodziły zwycięskie legiony. Chwila odpoczynku. Przechodzień, z którym Grzegorz nawiązuje rozmowę, daje mu butelkę wody i kawałek chleba. Późnym wieczorem dociera do Domu Sióstr Felicjanek. Najkrótsza modlitwa przed snem: - Dzięki Ci, Boże.
Następnego dnia, po audiencji generalnej z Papieżem Benedyktem XVI, schodzi do Grot Watykańskich. Klęka przy marmurowej płycie kryjącej ciało Tego, którego uważa za swój życiowy ideał i wzór: - Ojcze Święty, dziękuję, że mi pomogłeś. Pomóż tym, którzy prosili mnie o modlitwę u Twojego grobu. Pomóż mi w dobrym wyborze mojej drogi życiowej... Jeszcze dziesiątek Różańca i już trzeba wstać z kolan, bo inni czekają. Potem spacer po mieście, rozmowa z pielgrzymami z Polski, zakupy pamiątek. Następnego dnia wraca. Tę samą drogę, którą przeszedł pieszo, pokonuje teraz autostopem w 10 dni. Jeszcze jedna ważna misja po powrocie - modlitwa dziękczynna na Jasnej Górze, w domu Tej, do której bardzo często zwraca się: „Mamo”.
Na pytanie, co pielgrzymka wniosła w jego życie, Grzegorz odpowiada: - Była dla mnie wielkim darem. Wierzę, że Jan Paweł II nadal będzie mnie otaczał opieką. Świadomość, że osiągnąłem taki cel, bardzo mnie umacnia, podobnie jak spotkanie w drodze tylu szczerych i gotowych do pomocy ludzi. Co dalej? Podoba mi się praca Salezjanów, więc być może wstąpię do zakonu, chociaż myślę też o seminarium duchownym. Co prawda, niektórzy mówią mi, że ktoś, kto jeździ autostopem po Europie, nie może być księdzem. Ale właściwie dlaczego nie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego Narodzenia. Tego nie było od czasów Jana Pawła II

2025-12-23 11:12

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

zmiany

uroczystości

Papież Leon XIV

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV, który po raz pierwszy będzie przewodniczył uroczystościom Bożego Narodzenia, wprowadził do nich zmiany. Przywrócił poranną mszę 25 grudnia, która nie była odprawiana od czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Papież dokona też zamknięcia Roku Świętego, zainaugurowanego przed rokiem w Wigilię przez Franciszka.

Przed intensywnymi uroczystościami Leon XIV wypoczywa w podrzymskiej rezydencji w Castel Gandolfo, z której wróci do Watykanu we wtorek wieczorem. Takie krótkie wyjazdy w poniedziałek są już stałym punktem tygodniowego programu 70-letniego papieża, który przyznał, że potrzebuje odpoczynku i gdy czas mu na to pozwala uprawia sport.
CZYTAJ DALEJ

Premier Meloni odwiedziła muzeum Jana Pawła II w Kolegium Polskim w Rzymie

2025-12-23 08:27

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Watykan

Giorgia Meloni

Premier Włoch

Foto Presidentza del Consiglio

Premier Włoch w Muzeum św. Jana Pawła II w Kolegium Polskim w Rzymie

Premier Włoch w Muzeum św. Jana Pawła II w Kolegium Polskim w Rzymie

Nie wszyscy wiedzą, że kardynał Karol Wojtyła miał swoją siedzibę w Rzymie – małe mieszkanie w Kolegium Polskim na wzgórzu awentyńskim. Na parterze budynku zajmował się mały apartament z salonem, gabinetem oraz sypialnią z łazienką. Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do Rzymu, kardynał zatrzymywał się właśnie tutaj - 14 października wyjechał stąd na drugie konklawe w 1978 r. i już nigdy tu nie mieszkał. Prawdę mówiąc wrócił, ale nie jako mieszkaniec Kolegium tylko jako Papież. Jego ubrania, dokumenty, zapiski i różne przedmioty pozostały w tym małym apartamencie.

Niestety, stary budynek Kolegium wymagał remontu, a prace postępowały powoli. Kardynał Stanisław Dziwisz, wieloletni sekretarz Jana Pawła II, spotkał się w tym roku z premier Włoch Giorgią Meloni i rozmawiał z nią, między innymi, o problemach związanych z remontem Kolegium i pomieszczeń, w których przez lata mieszkał kardynał Wojtyła. Premier zgodziła się wesprzeć renowację Kolegium i utworzenie muzeum Jana Pawła II w Rzymie dla upamiętnienia Roku Świętego 2025. W ten sposób w stolicy Włoch w odrestaurowanym Kolegium polskim powstał niewielkie, ale wyjątkowe muzeum poświęcone człowiekowi, który przez prawie 27 lat był Biskupem Rzymu.
CZYTAJ DALEJ

Wskazówki na święta Bożego Narodzenia. Poradnik

2025-12-23 16:06

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W świątecznym czasie często wraca temat prezentów – także tych nietrafionych. W jednej z opowieści poruszono wątek, jak różnie podchodzimy do obdarowywania i jak wielką różnicę robi uważność. Zamiast żartów o „dziwnych podarunkach” pojawiła się historia, która łączy pamięć o wojennych losach, powojenną troskę i współczesne, bardzo przemyślane wsparcie dla dzieci. To przykład, jak święta mogą inspirować nie tylko do celebrowania, ale i do mądrego działania na rzecz innych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję