Nie bój się patrzeć na Krzyż.
Adorować Go.
To nic, że odsłania słabość tych, na których liczyłeś.
To nic, że ukazuje Twoją niemoc.
To nic, że przed Nim widzisz,
jak nie umiesz sobie poradzić ze sobą.
To nic, że pokazuje głupotę i grzech.
Twój i mój.
Normalne, że się wstydzisz
i że chcesz o tym zapomnieć.
Gdy patrzę na Krzyż, to wszystko się odsłania.
Nie bój się Krzyża.
To nic, że wydobywa to, czego nie rozumiesz,
co boli,
co bardzo boli,
co za bardzo boli.
Bo nie jest tak, jak miało być.
Bo znów przegrałeś dzień,
miesiąc,
kilka lat, życie.
To nic, że tak skąpo adorujesz Go.
Ważne, byś się nie bał i patrzył.
Sam sobie przecież nie poradzisz z tym, co widzisz, prawda?
Poza Nim jest tylko ucieczka w nowe grzechy lub rozpacz.
A w Nim jest Chrystus.
Światło i ciepło,
które Cię przemienia.
W Nim jest Miłość i radość najważniejszej Niedzieli.
Wiesz, to się nazywa oparciem na Bogu.
On przynosi uśmiech.
Myśląc o Tobie,
Dzielę się nadzieją, którą noszę.
Innej nie znalazłem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu