Reklama

Rodzina

Człowiek to nie rzecz, nie testuj go

Wszystko tak naprawdę sprowadza się do twojej relacji z Jezusem. Jeśli jej nie ma lub jest nijaka... pewnie nie uda ci się zrozumieć, dlaczego temat, który teraz poruszymy, jest tak ważny.

[ TEMATY ]

małżeństwo

narzeczeństwo

narzeczeni

Voyagerix/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy wpiszemy w przeglądarkę hasło: „dlaczego nie warto mieszkać ze sobą przed ślubem?”, znajdziemy mnóstwo coachingowych, poradnikowych opinii, wiele plusów i minusów, a przy okazji komentarzy, jaki to Kościół jest zły i oderwany od rzeczywistości, bo zabrania „sprawdzenia się” przed podjęciem tak ważnej życiowej decyzji. Nie mówiąc już o wyszydzaniu, wyśmiewaniu osób, które zdecydowały, że z mieszkaniem razem poczekają do ślubu. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy to jest „oderwanie od rzeczywistości”, czy może zadbanie o dobrą przyszłość. Czy naprawdę musimy wytykać palcami kogoś, kto ma inne myślenie? Tym bardziej że ono owocuje. Jest inwestycją w przyszłość.

Testowanie przed zakupem

Reklama

Kiedy zaczynam się zagłębiać w temat wspólnego mieszkania przed ślubem, znajduję ciekawą konkluzję: najczęstszą przyczyną takiego stanu rzeczy jest wygodnictwo. Łatwiej jest się utrzymać we dwoje, rachunki, zakupy rozkłada się po połowie – jest więc oszczędniej. W tym miejscu już warto się zatrzymać, bo jeśli to jest myśl przewodnia pary, to... gdzie jest miłość? Proza życia wkrada się w codzienność już w czasie narzeczeństwa? Jeszcze nie było ślubu, a już są wspólne rachunki? Chyba słabo... Brutalny przykład: kupujesz suszarkę do włosów, bierzesz ją sobie na tydzień do domu, testujesz, sprawdzasz, czy suszy włosy tak jak trzeba. Jeśli jest w porządku – zostaje z tobą, jeśli nie – oddajesz ją do sklepu. Jeśli nie robisz tak z rzeczami, to dlaczego czynisz tak z człowiekiem? I co, jeśli po 2 tygodniach wspólnego mieszkania okaże się, że ta druga osoba nie jest taka, jaka ma być? Najlepiej wyrzucić wszystko do kosza, prawda? Wystarczy się wyprowadzić – nic was przecież ze sobą nie łączy, nie? To pójście na łatwiznę. Czy tu chodzi o miłość czy tylko o sprawdzenie, czy ktoś spełni nasze ambicje? Z biegiem czasu na pewno zaczniemy dostrzegać ukryte wady człowieka, którego pokochaliśmy, bo przecież nikt nie jest doskonały. Tylko że w małżeństwie łatwiej o niego walczyć. W końcu wówczas łączy was coś więcej niż jedynie wynajęte mieszkanie. Małżeństwo to zobowiązanie, nie przekreślą go jedna kłótnia czy rozminięcie się w jakichś kwestiach – to sprawy, nad którymi można pracować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O co tak naprawdę chodzi?

Reklama

Wspomniałam już o tym, że pary podejmują decyzję o wspólnym zamieszkaniu głównie z przyczyn ekonomicznych. Kolejnym powodem jest niebudowanie relacji ze sobą, a... budowanie namiętności. „Sprawdzenie się” przed ślubem to najczęściej sprawdzenie się w sferze intymnej. Jeśli chodzi wyłącznie o wspólne łóżko, to gdzie w tym wszystkim prawdziwa bliskość, ciepło, zrozumienie? Oczywiście, jeśli para nie mieszkała razem przed ślubem, potem może się zetknąć z problemami w tych kwestiach, ale ma wcześniej zbudowaną relację – nie w łóżku, ale na prawdziwych, trwałych fundamentach. Skoro tyle na siebie czekali, to teraz się zmobilizują i popracują nad swoimi wadami. Często mamy do czynienia z sytuacją, w której dwie osoby bez ślubu mieszkają już tak długo, że się do siebie przyzwyczaiły, związały się finansowo i emocjonalnie – ale miłość już się wypaliła. Wtedy na pewno decyzja o ślubie nie zostanie podjęta, uczucia bowiem zamieniono na przyzwyczajenie. Z czego zatem wynika popularność takich związków? I tu kolejny powód – boimy się zobowiązań. Coś ma być do końca życia? Dziękuję, nie... Związek ma być szybki, łatwy i przyjemny? Tak! Wystarczy zamieszkać ze sobą przed ślubem, sprawdzić, czy fajnie jest razem czy też nie bardzo da się ze sobą mieszkać, a jak się nie da, to trudno, zawsze można to przerwać. A przecież prawdziwa miłość zakłada walkę o siebie! To mozolna, syzyfowa praca, ciągłe rezygnowanie z siebie na rzecz drugiego człowieka. Miłość zakłada zobowiązanie. Miłość zakłada dobro, którego chcemy dla siebie nawzajem. Czy testowanie człowieka to miłość? Na to pytanie chyba nie trzeba odpowiadać.

Słowa uczą, przykłady pociągają

Można mówić o tym bez końca, kłócić się, spierać, czy warto czy nie warto mieszkać ze sobą przed ślubem. Nic nie działa jednak lepiej niż świadectwo – dlatego poznajcie Karolinę i Kamila. Młodzi, dwudziestokilkuletni ludzie, członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, powiedzieli, że mimo ustalonej daty ślubu zaczekają ze wspólnym mieszkaniem. Wszystko sprowadza się – tak jak powiedziałam na początku – do tego, jaka jest twoja relacja z Jezusem. Ich wspólne życie wypełnia miłość do Boga i to Jego stawiają na pierwszym miejscu. Decyzja więc wydaje się oczywista.

Dlaczego nie mieszkamy ze sobą przed ślubem? Czasami wydaje nam się, że z głupoty, bo niekiedy mamy dość. Ilość trudności, z jakimi musimy się przez to mierzyć, jest ogromna. Zaczynając od tęsknoty, a kończąc na odległości, która jest między Zawierciem (tu mieszka Kamil – przyp. red.) a Krakowem (tu mieszka Karolina – przyp. red.). Ale to wszystko jest tylko małą przeszkodą, która jest niczym przy tym, co chcemy sobie przez to dać.

Reklama

Hipotetycznie: gdybyśmy mieszkali razem przed ślubem, co by nam zostało po nim? Ślub jest oczekiwaniem na zmianę życia, czymś wyjątkowym, jedynym. – Mam na telefonie ustawiony licznik, który odlicza dni do naszego ślubu – mówi Kamil. Każde z nas nie może się tego doczekać, a co za tym idzie – nie może się doczekać wspólnego mieszkania, wspólnych rachunków, wspólnych obowiązków, wspólnego znoszenia się, ale też kochania siebie nawzajem przez 24 godziny na dobę; codziennych wspólnych wieczorów, zasypiania obok siebie, seksu itp. To wszystko jest przed nami. A jeślibyśmy zdecydowali się zamieszkać wcześniej ze sobą, to wszystko byłoby zagrożone. Wtedy po ślubie nic nie otrzymujemy od drugiej osoby, bo wszystko już dostaliśmy.

Dobrze, a co odpowiadamy osobom, które mówią: „trzeba się wcześniej sprawdzić!”? Odpowiadamy: „tak, robimy to”. Setki godzin rozmów, które przeprowadziliśmy, hipotetycznych sytuacji przyszłościowych, które rozegraliśmy na dziesiątki sposobów, wady i zalety, do których się przyznaliśmy – to wszystko sprawia, że znamy się już dość dobrze. Nie twierdzimy, że jesteśmy na wszystko gotowi. Oczywiście, że nie! Ale... na coś jesteśmy. Równie dobrze można by to powiedzieć, żeby po kilku latach poznawania się zamieszkać bez ślubu, co wiele par robi. Nie podejmujemy wtedy jednak żadnej decyzji, ślub jest nam do niczego niepotrzebny, jest wręcz zbędny. A my chcemy podjąć konkretną decyzję: jesteśmy na zawsze ze sobą i kropka, nie ma odwrotu, przysięgaliśmy przed Panem Bogiem! Czy nie każdy tego pragnie? Mieć drugą osobę do końca życia? Na zawsze? Czy nie o tym marzymy od dziecka?

Wszystkie te argumenty wpisują się również idealnie w nauczanie Kościoła, co tylko utwierdza nas w słuszności naszej decyzji. Cieszymy się z niej i wszystkich zachęcamy, by zrobili to samo, choć czasem jest to dla nas słodko-gorzki krzyż.

Karolina Kot i Kamil Leski

Tekst pochodzi z "Niedzieli Młodych" nr 6/2021: Zobacz

Materiał zrealizowany w ramach projektu dofinansowanego ze środków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, realizowanego w ramach otwartego konkursu ofert w zakresie promocji rodziny „Po pierwsze Rodzina!” na rok 2021.

2022-01-11 12:09

Oceń: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obudzić miłość

Niedziela Ogólnopolska 1/2022, str. 28-29

[ TEMATY ]

małżeństwo

Grażyna Kołek/Niedziela

Ślubuję ci... i co dalej? Co zrobić, żeby małżeństwo wytrwało aż do śmierci? Żeby miłość rozkwitała, a nie gasła?

Święty Jan Paweł II już w swojej pierwszej encyklice Redemptor hominis napisał: „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa (nr 10). Człowiek szuka więc miłości i kiedy czuje, że już ją znalazł, bardzo często pragnie ją ślubować przed Bogiem, który jest Miłością, wypowiadając dobrze nam znane słowa: „Biorę sobie ciebie za żonę/męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci”.
CZYTAJ DALEJ

Rzecz o aniołach

Niedziela łowicka 40/2002

[ TEMATY ]

anioły

UMB-O/pl.fotolia.com

Któż z nas nie zna prostych i pełnych ufności słów modlitwy: "Aniele Boży, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój..." Dla niektórych była to może pierwsza w życiu modlitwa, szeptana jeszcze na kolanach matki. Ale czy anioły są żywo obecne tylko w świecie dziecięcej wyobraźni? Czy my, dorośli, też możemy wierzyć w anioły?

Jak ktoś kiedyś policzył, anioły są wspomniane w Piśmie Św. Starego i Nowego Testamentu 222 razy! Pismo Święte jest zatem od początku do końca przeplatane wzmiankami o aniołach. Bóg stawia anioły u wrót raju; aniołowie nawiedzają Abrahama; aniołowie wyprowadzają Lota i jego córki z pożaru Sodomy; anioł nie pozwala Abrahamowi zabić jego syna Izaaka. Czasem aniołowie są groźni: Bóg posyła anioła, który zabija pierworodne Egipcjan. Ale to anioł również wyprowadza Izraelitów z niewoli. Anioł zamyka paszcze lwów, żeby nie pożarły Daniela. Także w Nowym Testamencie jest wiele zdarzeń, w których występują aniołowie. Przecież to Archanioł Gabriel zwiastuje Maryi Pannie poczęcie Syna Bożego; aniołowie śpiewają przy Jego narodzinach i sprowadzają pasterzy do stajenki; aniołowie ostrzegają Mędrców ze Wschodu przed Herodem. Anioł objawia św. Józefowi tajemnicę wcielenia i każe uciekać Świętej Rodzinie do Egiptu. Aniołowie służą Jezusowi, przy grobie Jezusowym zapewniają o Jego zmartwychwstaniu, a przy wniebowstąpieniu zapowiadają powtórne przyjście Zbawiciela. Sam Pan Jezus wspomina o aniołach. Mówiąc na przykład o nawróceniu grzeszników, stwierdza: "Tak samo powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca" (Łk 15, 10). Opisując sąd ostateczny zaznacza, że to aniołowie zwołaja ludzi na ten sąd, a On, jako Sędzia, zjawi się tam otoczony aniołami.
CZYTAJ DALEJ

Jak rozumieć świętych obcowanie?

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Credo

Adobe Stock

Punkty Credo są niczym drogowskazy na drodze wiary, które dzięki książce „Credo. Krok po kroku” możemy dostrzec i jeszcze pełniej zrozumieć.

Ksiądz prof. Janusz Lekan, dogmatyk i duszpasterz, profesor na Wydziale Teologii KUL, autor licznych publikacji naukowych i popularyzatorskich, tym razem dotyka spraw fundamentalnych dla ludzi wierzących – w sposób jasny i przystępny analizuje Wierzę w Boga, czego owocem jest książka „Credo. Krok po kroku”. Publikacja ta staje się w Roku Świętym 2025 zaproszeniem do przejrzenia się w „zwierciadłach wiary”. Autor dotyka elementarnej dla wierzących kwestii, czyniąc to z niezwykłą wrażliwością duchową i pedagogicznym zacięciem. Autor wyjaśnia krok po kroku przebogatą treść Credo. Książka ks. prof. Lekana stanowi istotną pomoc w ukazaniu ludziom wiary sensu tego, w co wierzą, i poszczególnych prawd wiary.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję