Żadne święto, nawet w tak zlaicyzowanej dzisiejszej zachodniej Europie, nie jest tak popularne, jak Boże Narodzenie. Tylko ono łączy w tym czasie tych, którzy świętują pamiątkę narodzin Chrystusa, Syna Bożego, w którego wierzą, z tymi, dla których jest On piękną legendą. Niewierzący obchodzą te święta, wykorzystując w sposób formalny wybrane elementy świątecznej tradycji, przede wszystkim kolację wigilijną i dzielenie się opłatkiem, którym towarzyszy z reguły wystrojona choinka.
Narodzenie Chrystusa w Betlejem, najmniejszym z miast Judy, w najuboższych warunkach, nadało tej mieścinie największe znaczenie - w skali światowej. Narodziny Chrystusa są punktem zwrotnym, od którego liczy się czas naszej ery, dzień zaś narodzenia, obchodzony przez cały świat 25 grudnia, jest datą opartą na tradycji.
Z rozwojem chrześcijaństwa temat narodzin Chrystusa stał się ogromną inspiracją dla sztuki, powstały wybitne dzieła malarskie zwłaszcza w epoce renesansu i baroku. W polskiej tradycji Boże Narodzenie jest najbardziej rodzinnym świętem, a jednym z najpiękniejszych elementów tej tradycji było zapraszanie na wieczerzę wigilijną osób samotnych i symboliczne nakrycie na świątecznym stole dla tych, co odeszli. Poetycko opisał ten zwyczaj Feliks Konarski, autor słynnych Czerwonych Maków na Monte Cassino w wierszu Dwie wigilie:
Dla kogo to nakrycie - pytam niespodzianie / i milknę. Zegar głośniej tyka na kominku... / A matka - zamyślona - na moje pytanie / odpowiada półgłosem: „To dla zmarłych, synku”...
Wyobrażenia plastyczne narodzin w Betlejem w postaci szopki bożonarodzeniowej według tradycji franciszkańskiej zawdzięczamy św. Franciszkowi, który wystawił ją po raz pierwszy w Asyżu w roku 1223. Nie wiadomo, kiedy ten zwyczaj dotarł do Polski. Zapewne też za pośrednictwem Franciszkanów i ich klasztorów, skąd przeniósł się do kościołów.
W sytuacjach nadzwyczajnych święta Bożego Narodzenia obchodzone były szczególnie uroczyście. Warto przypomnieć o takim wydarzeniu, które miało miejsce w XVI-wiecznej Polsce. W pierwszy dzień świąt roku Pańskiego 1586 wielka uroczystość odbyła się w katedrze lwowskiej. Do licznie zgromadzonych obywateli tego miasta - rajców, ławników, gości i zacnych mieszczan przemawiał arcybiskup lwowski Jan Dymitr Solikowski. Oświadczył wtedy, że Lwów, narażony ciągle na napady mahometan, wiarę apostolską niby gwiazdę zachowuje i w nagrodę sam papież Sykstus V dodaje do herbu Lwowa 3 pagórki i gwiazdę poranną ze swojego herbu papieskiego, które lew w łapie odtąd dzierżyć będzie. Uroczystość ta zakończyła się wspaniałym bożonarodzeniowym przyjęciem, na którym byli książęta Radziwiłłowie z Ołyki, a biesiadowano w kamienicy arcybiskupiej na rynku lwowskim pod nr. 9.
W I i II Rzeczypospolitej uroczystości Bożego Narodzenia obchodzono do święta Trzech Króli, kiedy to w Małopolsce Wschodniej ten wieczór łączył się z przypadającą ruską Wigilią obrządku greckokatolickiego. Śpiewno kolędy, chodzono z szopką, gwiazdą betlejemską, herodem i żydem. Kresy były wielonarodowe i ten lokalny koloryt kresowy nadany scenom betlejemskim w okresie świąt polskich i ruskich miał swój wyraz w przedstawieniach jasełkowych. Przebrani za pastuszków chłopcy śpiewali w rytmie oberka:
Żydzie, żydzie / Mesjasz się rodzi, / Więc i tobie, więc i tobie / Powitać się godzi.
Choinkę ubierano w dzień Wigilii. Był to zwykle świerk, rzadziej jodła.
Zwyczaj ten zawitał do Polski w początkach XIX wieku. Wcześniej podwieszano u sufitu ozdobione suchymi kwiatami gałęzie jemioły i jeszcze dzisiaj jemioła czasami towarzyszy w polskich domach wieczerzy wigilijnej. Nasz znakomity pisarz Melchior Wańkowicz, urodzony w 1892 r. w rodzinnym majątku Kałużne w woj. mińskim (dzisiejsza Białoruś), przekazał nam opis choinki, która stała w dworskim salonie: „Drzewko było w dary konkretne zasobne i chodzić mogłeś koło niego bracie trzy dni i objadać się gruntownie. Poza świeczkami i lepionymi w domu łańcuchami z różnokolorowego papieru, wszystko tam można było w gębę włożyć. Od góry do dołu czerwieniały papinki - małe kolorowe jabłuszka zawieszone na różnobarwnych włóczkach. Równie obficie wisiały figi, pierniki, złocone i srebrzone orzechy, i duże cukierki...
W papierkowych koszykach znajdowałeś człowieku suszone winogrona, migdały, daktyle” (Melchior Wańkowicz, Szczenięce lata. Warszawa 1935 s. 72).
Śpiewane w kościołach i domach polskie kolędy i pastorałki zaliczają się do klejnotów naszej pieśni religijnej. Dźwięczą w nich obok wzruszającej liryki rytmy polskich tańców: poloneza, mazura, krakowiaka. Jedną z piękniejszych kolęd - Lulajże, Jezuniu wkomponował do swego dramatycznego Scherza h-moll Fryderyk Chopin.
Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, w II Rzeczypospolitej, okres świąt Bożego Narodzenia odznaczał się bogatą obrzędowością. Przemiany polityczne i obyczajowe po II wojnie światowej, przesiedlenia ludności, rozerwanie lokalnych więzów i urbanizacja doprowadziły do zaniku bardzo wielu tradycyjnych elementów tego świętowania. Otwierały się bez obawy przed kolędnikami drzwi wiejskich i miejskich domów, o północy z 24/25 grudnia rozpoczynała się Pasterka, a w Wilnie z kościoła Matki Bożej Ostrobramskiej dochodziły dźwięki kolęd, które grała orkiestra 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich. Wspomniany Feliks Konarski w swojej emigracyjnej spuściźnie poetyckiej zostawił nam i taki fragment wigilijnego wiersza:
Jeszcze jedna Wigilia na szlaku tułaczym./ Za oknem właśnie wieczór / szarą mgłą zapada. / Śniegu nie ma. / W tym roku także spaść nie raczył... / Choinka stoi w kącie - / zielona i biedna. / Trzy jabłka - pięć cukierków... trudno, / nie jej wina, / Ale zawsze choinka.... / I dziś ona jedna / Jeszcze mi o czymś mówi... / coś przypomina...
A przypominanie i wspomnienia są ważne, bo łączą pokolenia i są nośnikami tradycji, tak pięknej jak bożonarodzeniowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu