Chociaż trwająca pandemia jest czynnikiem, z powodu którego ludzie zastanawiają się czy uczestniczyć w piątkowej Mszy na stadionie w Nikozji, cypryjscy katolicy są poruszeni wizytą i zaangażowani w przebieg pielgrzymki. „Panuje ciepły nastrój oczekiwania na papieża, na jego słowa i przesłanie” – dodał Josephides.
Według niego porównywanie obecnej wizyty do podróży Benedykta XVI z 2010 roku jest bezcelowe, bo każda z nich ma swoje własne cechy charakterystyczne. „Papież był wtedy w stanie odwiedzić o wiele więcej miejsc na Cyprze i odbyć więcej spotkań z różnymi społecznościami. Z powodu pandemii nie jest to możliwe” – zauważył Josephides.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Chrześcijanie oczekują, że wizyta Franciszka będzie ważnym przesłaniem dla ubogich, migrantów i uchodźców. W piątek w kościele Świętego Krzyża w Nikozji odbędzie się ekumeniczna modlitwa z migrantami, która będzie jego ostatnim wydarzeniem na Cyprze z udziałem Ojca Świętego.
Opisując sytuację wspólnoty maronickiej na Cyprze, Josephides określił ją jako „wewnętrzne przesiedlenie”. „Wciąż jesteśmy uchodźcami we własnym kraju” - zauważył. Maronici są obecni na wyspie od co najmniej VII i VIII wieku, choć większość z nich przybyła w wieku XII. W XV wieku liczyli 70 tys. osób. Ich społeczność została zdziesiątkowana przez inwazję Osmanów w 1570 roku, choć kilka tysięcy pozostało na Cyprze, głównie w czterech wioskach na północy wyspy. Współcześnie, w 1974 roku, armia turecka najechała północną część Cypru, wypędzając na południe około 150 tys. Greków cypryjskich, w tym większość społeczności maronickiej. Obecnie tylko w dwóch wioskach na północy Cypru znajdują się maroniccy katolicy, a wstęp do byłych wiosek maronickich, w których obecnie stacjonują wojska, jest mocno ograniczony.
„Nie ma wątpliwości, mamy problem - zauważył Josephides, odnosząc się do wysiedlenia maronickich katolików. - Mam nadzieję, modlę się o to abym był w błędzie. Ale statystyki są nieubłagane. Jeśli maronici nie wrócą na północ, to wspólnota nie będzie w stanie przetrwać. Mamy obecnie sporą liczbę mieszanych małżeństw pomiędzy maronitami i prawosławnymi, oczywiście nie krytykuję tego. Miłość to miłość. Wszyscy jesteśmy chrześcijanami. Podkreślam to tylko by pokazać rzeczywistą sytuację we wspólnocie. Współpracujemy z katolikami łacińskimi, jesteśmy blisko, stanowimy jeden Kościół. Mimo to, jak powiedziałem: jeśli nic się nie zmieni i nie wrócimy na północ, to demografii nie da się oszukać, znikniemy w postępie geometrycznym. Niemniej, wierzę, że członkowie naszej wspólnoty są dumną częścią greckiej wspólnoty cypryjskiej, którzy pracują w rządzie, edukacji i rolnictwie. Jako maronicki katolik, moje oczy są zwrócone na Rzym i na Liban. To jedyna różnica”- wskazał maronicki katolik.