"Nie bójcie się. Otwórzcie, otwórzcie szeroko drzwi Chrystusowi,
olbrzymie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju. Pozwólcie Chrystusowi
mówić do człowieka. On tylko ma słowa życia, tak, życia wiecznego"
. To słowa apelu jakie za Janem Pawłem II wygłosił kard. Paul Poupard
w wykładzie inaugurującym Kongres Kultury Chrześcijańskiej. Przewodniczący
Papieskiej Rady Kultury, do której należy także abp Józef Życiński
i reżyser Krzysztof Zanussi, wzywał poetów, pisarzy, filozofów i
teologów, filmowców i artystów, architektów i muzyków, pracowników
naukowych i mężów stanu do przekładania chrześcijańskiej antropologii
na język nowoczesności i wcielania jej w życie. Ma to pomóc w ewangelizacji
współczesnej kultury. Według niego bowiem człowiek jest przede wszystkim
homo religiosus, a religijna wizja świata może go obronić przed kulturowym
barbarzyństwem.
Trzeba budować cywilizację miłości, w której miłość Boga
nie jest rywalem człowieka, lecz źródłem szczęścia, rękojmią wolności
i gwarancją radości. Panujący obecnie humanizm zmienił relacje między
człowiekiem a światem. Często w imię ludzkiej wolności człowiek ulega
pokusie, aby stał się jako bogowie i urządza rzeczy ziemskie bez
Boga, co często okazuje się później przeciw człowiekowi. Nie jest
to wizja świata, w której człowiek może się w pełni realizować. Kard.
Poupard mówił: "Człowiek nie może długo zadawalać się tylko egzystencją
byle jaką, gdzie zanikają etyczne punkty orientacyjne, gdzie człowiek
posuwa się po omacku, we mgle, która zakrywa metafizyczne pewniki,
gdzie gubi się znaczenie życia i miłości, pracy i rozrywki, ekonomii
i polityki, cierpienia i śmierci. Śmierć Boga rodzi śmierć człowieka
jako osoby i wartości transcendentnej, a także przerażającą zatratę
nadziei".
Brak satysfakcji z egzystencji, poczucie, samotności
wśród ludzi i nihilizm wyzwalają w człowieku pragnienie nowych propozycji
wartości i autorytetów zdolnych budować nową cywilizację godną powołania
człowieka. Dlatego powinniśmy dać chrześcijańską odpowiedź na kryzys
kultury poszukującej nadziei - przywrócić człowiekowi wizję religijną
poprzez świadectwo życia zgodnie z Ewangelią. Ta wizja jest źródłem
równowagi i pokoju, szczęścia i pogody ducha, radości płynącej z
wiedzy o tym, że się jest kochanym i że się spełnia w pełni miłości.
Ta kulturowa przemiana jest wielkim wyzwaniem i zadaniem Kościoła
na progu Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa.
Zdaniem przewodniczącego Papieskiej Rady Kultury dramatem
intelektu na Zachodzie jest odwrócenie się od ducha. Receptą jest
tu pogodzenie intelektu z duchem, lekarstwem natomiast odnalezienie
fundamentów filozofii i teologii, antropologii i nauk ścisłych, przy
pomocy rodziny i wychowania, także w szkole i uniwersytecie odnowienie
humanistki: literatury, sztuki i środków komunikowania, przemyślenie
na nowo życia człowieka w państwie, co przyniesie uzdrowienie sytuacji
narodów, kondycji kultur, etyki i polityki.
Kontynuując wątek kultury Zachodu i jej wpływu na inne
kultury następny prelegent Kongresu Andrzej Wajda wygłosił wykład
o tożsamości kulturowej. Reżyser zadał pytanie: Czy nasz kraj, Polska,
przetrwa inwazję globalnej obcej kultury masowej napływającej z Zachodu
i czy nie wynarodowi nas z naszych odwiecznych zwyczajów i przekonań?
W tym świetle staje się też aktualne pytanie o geny polskości, które
uchroniły by nas, jeśli nie przed połknięciem, to przynajmniej przed
strawieniem nas przez Zachód. Dzisiejsza Polska jest jednonarodowa,
jednokulturowa i jednowyznaniowa. Według Wajdy jednolitość nie zawsze
sprzyja szczęśliwemu rozwojowi kultury, a zbyt silne wpływy obcych
kultur mogą nieść polskości zagrożenia. Tymczasem "atakuje nas dziś
w nadmiarze: kinematograf, muzyka pop, moda młodzieżowa, kuchnia
hamburgerów, fitness club, wzór napisów dla graffitti - importowane
z USA. Każda z tych dziedzin zresztą na różnych poziomach, od elitarnych
do beznadziejnie prymitywnych. Za tą produkcją nie stoi żadna ideologia,
tylko przemysł, gotowy służyć każdemu, byle więcej zarobić". My jednak
boimy się, że nasze dzieci, słabe i pozornie tylko zakotwiczone w
tradycji i historii, znajdą sobie szczęśliwszy świat od naszej martyrologicznej
przeszłości. Pomieszanie Dekalogu z codzienną obyczajowością niesie
obawy, czy w zderzeniu z tak intensywną reklamą bogacenia się społeczeństwo
nie porzuci wiary naszych ojców dla złotego cielca dobrobytu. Obrońcami
przed wymienionymi zagrożeniami według niego maja być: nauczyciel,
lekarz, ksiądz i czasem polski artysta.
Reżyser, który zekranizował kilka wielkich dzieł polskiej
literatury, nadał charakter polskiej kinematografii, a jednocześnie
otrzymał prestiżową nagrodę zachodniego świata filmu, jaką jest Oskar,
patrząc na zjawisko wielomilionowej frekwencji widzów na filmach
Ogniem i mieczem oraz Pan Tadeusz zadał sobie również pytanie: "co
chcą przez ten fakt powiedzieć nam nasi rodacy? Czy przyszli ze strachu
przed zalewem obcości i szukają ratunku w polskości języka, obyczaju,
obrazu i przeszłości? Czy wobec tego potopu obcości uciekają w swoje
- polskie znane zacisze? Wielka to różnica, a od prawidłowej odpowiedzi
zależy nasze dalsze życie. Czy mamy karmić społeczeństwo nadętą wielkością
naszej przeszłości, czy szukać w niej ziarna prawdy o tym, jacy jesteśmy?"
. Do końca wykładu na to pytanie odpowiedź nie padła. W czasie dyskusji
Andrzej Wajda przyznał tylko, że "nadęta przeszłość" nie jest pojęciem
precyzyjnym, ale używając go chciał przestrzec ludzi tworzących kulturę
przed takim ukazywaniem przeszłości i martyrologii narodu polskiego,
które nie odstręczałoby młodych Polaków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu