Każdego roku, gdy zbliża się czas naboru nowych kandydatów
do seminariów, zadajemy sobie pytania: Ilu ich przyjdzie? Czy nie
będzie spadku powołań? Czy będzie ich więcej niż w latach poprzednich?
Stawiając sobie te i inne pytania, spójrzmy na dar powołań, jakimi
obdarowany był Kościół w Polsce w latach powojennych.
W okresie międzywojennym w Polsce nie brakowało powołań
do życia kapłańskiego i zakonnego. Liczba powołań wzrastała. Wzrost
ten zatrzymały wybuch II wojny światowej i okupacja hitlerowska.
Rozpoczął się proces niszczenia polskiej inteligencji, a szczególnie
duchowieństwa. 1 września 1939 r. liczba księży diecezjalnych w Polsce
wynosiła 10 tys. W czasie wojny ponad 18% księży diecezjalnych poniosło
śmierć - a więc niemal co piąty zginął w wyniku egzekucji, w więzieniu
lub w obozie zagłady. Co trzeci doznał represji ze strony okupanta,
a prawie połowa populacji księży została wyeliminowana z duszpasterstwa
parafialnego. Ogółem podczas II wojny światowej Kościół w Polsce
stracił 6 biskupów, 1863 kapłanów i 63 alumnów. W tym dramatycznym
okresie nie zaprzestano jednak kształcić przyszłych księży, choć
musiało się to dziać w sposób konspiracyjny.
Po zakończeniu wojny liczba przyjęć kandydatów na pierwszy
rok studiów kapłańskich rosła regularnie. W ciągu 50 lat po wojnie (
1945-94) przyjęto do diecezjalnych wyższych seminariów duchownych
na I rok studiów 39803, a w okresie od 1945 do 2000 - 46025 kandydatów.
Działo się tak zarówno w wyższych seminariach diecezjalnych, jak
i zakonnych. Rekrutacja kandydatów do seminariów w okresie PRL miała
swoistą dynamikę.
W pierwszym po wojnie pięcioletnim okresie (1945-49)
przypadało przeciętnie na rok po 563 nowych kandydatów do seminariów
diecezjalnych. Przyjmując ten okres za podstawę porównań dla lat
następnych, stwierdzić można, że w następnym pięcioleciu wystąpił
znaczy wzrost naborów do seminariów - o ponad 75%, po czym zaobserwować
można tendencję spadkową, która w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych
zaowocowała średnią liczbą przyjęć niższą o 10% od pierwszego powojennego
pięciolecia. Od drugiej połowy lat sześćdziesiątych, poza niewielkim
wahnięciem w dół w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, daje
się zauważyć systematyczny progres powołań, który osiągnął szczyt
w latach osiemdziesiątych. W pierwszej połowie tej dekady (1980-84)
przypadało corocznie średnio o 96,5%, a w następnym pięcioleciu aż
dwukrotnie (o 100,1%) więcej nowych powołań diecezjalnych niż w pierwszym
powojennym okresie. Nadejście lat dziewięćdziesiątych przynosi pewne
załamanie tej tendencji. W latach 1990-94 średnia roczna powołań
była wyższa od okresu porównywanego już tylko o 62%, a tym samym
obniżyła się prawie do poziomu odnotowanego dla lat 1975-79. Jednak
w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wskaźnik ten wzrósł o blisko
25 punktów, a średnia powołań na jeden rok ponownie wyraźnie przekroczyła
liczbę 1000.
Zarówno progres, jak i regres powołań po II wojnie światowej
w Polsce dokonywał się w klimacie nieżyczliwym wobec kapłaństwa i
Kościoła. Po układach jałtańskich w 1945 r. nastały dla Kościoła
w Polsce lata bardzo trudne. Budowa państwa socjalistycznego opartego
na założeniach ideologii marksizmu i leninizmu przewidywała zanik
czynnika religijnego w społeczeństwie. Marksizm, który w istocie
swojej zawierał negację Boga, uważał religię za czynnik odwracający
uwagę ludzi od zagadnień społecznych i ekonomicznych. Traktował religię
jako główną przyczynę alienacji człowieka, dlatego walkę z Kościołem
i ograniczenie wszelkich przejawów kultu religijnego uważał za jedno
ze swych podstawowych celów.
W polityce władzy komunistycznej realizowało się to zwłaszcza
przez utrudnianie działalności seminariów duchownych. W porozumieniu
z 14 kwietnia 1950 r. władze państwowe uznały wprawdzie niezależność
szkół katolickich, do których zaliczono także niższe i wyższe seminaria
duchowne, jednak niedługo po podpisaniu tego aktu normującego stosunki
państwa z Kościołem uczelnie kościelne stały się przedmiotem ataku
władz. Nadzór nad nimi został powierzony Urzędowi ds. Wyznań, co
automatycznie dało rządowi możliwość wizytowania seminariów, wydawania
zarządzeń powizytacyjnych, oceniania programów nauczania itp. Domagano
się nawet obecności przedstawiciela Urzędu na egzaminach w seminariach.
Usiłowano wymusić zatwierdzanie kandydatów na rektorów i wykładowców.
W 1966 r. zażądano usunięcia władz seminaryjnych z sześciu wyższych
seminariów duchownych i zapowiedziano zamknięcie następnych.
Analizując dynamikę powołań do kapłaństwa w powojennej
Polsce, obok epoki systemu totalitarnego należy wyróżnić jeszcze
dwa charakterystyczne momenty. Pierwszy - to szczególna data w dziejach
kształtowania się powołań kapłańskich w Polsce. Wybór Karola Wojtyły
na Papieżaw 1978 r. przyczynił się znacząco do większego zainteresowania
kapłaństwem wśród młodych ludzi. W porównaniu do lat sześćdziesiątych
i siedemdziesiątych liczba wstępujących do seminariów w okresie pontyfikatu
Jana Pawła II wzrosła. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że nie
była to ciągła tendencja zwyżkowa.
Otóż, w pierwszej dekadzie pontyfikatu Jana Pawła II
wystąpił w Polsce wyraźny wzrost liczby decydujących się wejść na
drogę kapłaństwa. W porównaniu do pięcioletniego okresu naborów,
poprzedzającego pontyfikat (1974-78), w czasie 5 lat następujących
po wyborze Papieża (1979-83) przyjęto w sumie do seminariów diecezjalnych
o 32,2%, więcej kandydatów, a w następnym pięcioleciu - o 38,5%.
Tak dużej liczby przyjęć do seminariów duchownych nie
odnotowano w tym okresie w żadnym innym kraju katolickim w świecie.
Polska "szkoła" powołań kapłańskich stała się ewenementem w skali
świata i w całym Kościele katolickim.
Sytuacja ulega jednak zmianie w drugiej fazie pontyfikatu
Jana Pawła II. W kolejnym pięcioleciu (1989-93) następuje spadek
powołań. Łączna liczba przyjętych w tym czasie do seminariów diecezjalnych,
w porównaniu do okresu sprzed wyboru Papieża, jest wyższa już tylko
o 11,4%. Inaczej rzecz ujmując - wskaźnik ten zmalał w stosunku do
poprzedniego i zarazem najkorzystniejszego z omawianych pięcioleci (
1984-88) o 27 punktów.
Jednak początek tej fazy pontyfikatu zbiega się z drugim
doniosłym momentem w powojennej historii kraju - 4 czerwca 1989 r.
Był to dzień przełomu dla Polski. Wybory do parlamentu przyniosły
wygraną "Solidarności", co nadało przyspieszenie wydarzeniom politycznym
w kraju. Polska wkroczyła na drogę bezprecedensowych zmian. Upadł
komunizm, zaś Kościół w Polsce znalazł się w nowej sytuacji. Mógł
wreszcie wyjść ze swojej "oblężonej twierdzy", z defensywnego sposobu
duszpasterzowania. Rozpoczęło się poszukiwanie nowego sposobu bycia
Kościoła w społeczeństwie i państwie budującym demokrację i gospodarkę
rynkową.
Kształtowanie się dynamiki powołań kapłańskich w okresie
wolności zawiera w sobie pewien paradoks. W roku 1989 odnotowano
spadek powołań kapłańskich - do seminariów diecezjalnych wstąpiło
o 13,5% mniej kandydatów niż w roku poprzednim. Następne lata nie
przyniosły większego wzrostu liczebności powołań, które kształtowały
się mniej więcej na poziomie 80% liczby przyjętych do seminariów
w roku poprzedzającym wybory. Tak działo się do 1994 r., w którym
to przyjęto 894 kandydatów, czyli o 21,1% mniej niż w roku 1988.
Zaistniała w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych
sytuacja wywołała dyskusje - czy mniejsze liczby wstępujących do
seminariów oznaczają powrót do "normalności" po nadzwyczajnym wzroście
w latach osiemdziesiątych, czy też rozpoczął się w Polsce kryzys
powołań? Wnioski nasuwały się same. Należało przypuszczać, że pokolenie
wychowane w wolnej Polsce, żyjące w systemie pluralistycznym i trochę
zdeprawowane nadużyciem wolności, przykładem krajów zachodnich nie
zechce ofiarować życia Bogu i Kościołowi.
Odpowiedzi na te i podobne pytania i przypuszczenia przyniosły
następne lata. Od 1995 r. liczba powołań zaczęła wzrastać. Już w
tymże samym roku odnotowano 1063 przyjęcia do seminariów diecezjalnych,
co stanowiło 94,1% stanu z roku poprzedzającego okres przemian społeczno-politycznych
w Polsce. W kolejnych 6 latach, jakie nastąpiły po 1995 r., w 4 zanotowano
większe niż 1000 liczby przyjęć do seminariów diecezjalnych. Zaś
w 1998 r., a więc 10 lat po porównywanym ostatnim roku starego systemu,
liczba kandydatów przekroczyła o 2,4% zarejestrowany w nim poziom
powołań.
Podsumowując, należy stwierdzić, że na dynamikę powołań
kapłańskich w okresie powojennym zapewne miały specyficzny wpływ
zarówno ideologia antykościelna w pierwszych 45 latach, jak i nowa
rzeczywistość po 1989 r. Szczególny rozdział w tej dziedzinie wyznaczył
pontyfikat Jana Pawła II. Obserwacja ostatnich lat pozwala sądzić,
że ostatecznie liczba powołań nie ulegnie - przynajmniej w najbliższym
czasie - jakimś drastycznym spadkom, lecz nadal będzie się utrzymywać
na wysokim i dość stabilnym poziomie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu