ARTUR OGRODNICKI: - Panie Prezydencie, czy sądzi Pan, że wykorzystany został politycznie udział Wojska Polskiego na froncie zachodnim w czasie II wojny światowej?
RYSZARD KACZOROWSKI: - Oczywiście. Zaważyło to na naszym wejściu później do NATO. Wśród ludzi, którzy decydowali o przyjęciu do Paktu Północno-Atlantyckiego, sprawa naszego udziału w wojnie była wystarczająco żywa i o tym pamiętano.
- Jakie były zadania Rządu na Uchodźstwie, szczególnie po powstaniu PRL?
- Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, działający najpierw
w Paryżu, a potem w Londynie, kierował wysiłkiem wojennym Polski,
był jednym z bardzo ważnych członków koalicji antyhitlerowskiej.
Kiedy uznano przewagę Związku Sowieckiego w Europie Środkowo-Wschodniej
i podporządkowano temu mocarstwu wszystkie kraje, do których dotarła
Armia Czerwona, Rząd Polski nie przyjął dyktatu jałtańskiego i w
swoim oświadczeniu premier Tomasz Arciszewski wyraźnie określił,
że w dalszym ciągu będziemy prowadzić walkę o wolność i niepodległość
Polski.
Głównym zadaniem Rządu, jak i wszystkich, którzy pozostali,
była sprawa odzyskania przez Polskę suwerenności, niepodległości
i wolności. Drugim takim zadaniem, bardzo ważnym ze względów moralnych
było, żeby sprawa Katynia nie została zapomniana albo celowo odsunięta
gdzieś na bok.
- Jakie były źródła utrzymywania działalności Rządu na emigracji?
- Nasi ministrowie i ludzie tam działający byli z konieczności ludźmi, którzy dochodzili do wieku emerytalnego i źródłem ich utrzymania były wypracowane emerytury, a jeżeli chodzi o działalność, Rząd Polski otrzymywał fundusze ze Skarbu Narodowego. Była to instytucja powołana w 1946 r. przez gen. Andersa (został on pierwszym przewodniczącym Skarbu Narodowego), powstała ze składek Polaków z całego świata.
- Co zadecydowało, że został Pan prezydentem na uchodźstwie?
- Konstytucja kwietniowa z 23 kwietnia 1935 r. przewidywała taką możliwość, że kiedy nie będzie można zwołać Zgromadzenia Narodowego dla wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, to ustępujący prezydent miał prawo powołać swego następcę na czas istnienia warunków wojennych. Korzystając z tego prawa moi poprzednicy, po konsultacjach ze stronnictwami politycznymi i najważniejszymi działającymi na emigracji, mianowali swoich następców.
- Co wchodziło w zakres Pana obowiązków jako prezydenta?
- Obowiązki i prawa prezydenta określała konstytucja. Prezydent przede wszystkim był odpowiedzialny, aby kierunek działań Rządu Polskiego i Emigracji Niepodległościowej był zgodny z głównym założeniem - odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
- Dlaczego insygnia władzy prezydenta przekazał Pan prezydentowi Lechowi Wałęsie, a nie prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu?
- Prezydent Władysław Raczkiewicz, po cofnięciu uznania przez rząd Wielkiej Brytanii, w swoim Orędziu do kraju w czerwcu 1946 r. powiedział, że urząd prezydenta przekaże najgodniejszemu z Polaków, wybranemu w wolnych, bez zewnętrznego nacisku wyborach. Wszyscy moi poprzednicy tę formułę powtarzali. Również ja, kiedy objąłem swój urząd, zapowiedziałem, że jeżeli dojdzie do wolnych wyborów, to temu, który zostanie wybrany, przekażę insygnia urzędu prezydenta.
- Jak ocenia Pan prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego?
- Prezydent Aleksander Kwaśniewski został wybrany przez Polaków w wolnych wyborach. Sądząc po tym, co ogłaszają w badaniach opinii publicznej, wykonuje swoje obowiązki w sposób właściwy i zadawalający wyborców.
- Co zmieniło się w Pana życiu jako polityka po przekazaniu insygniów władzy prezydenta?
- Przede wszystkim zostałem osobą prywatną, nie urzędową, nie mam żadnych obowiązków poza tymi, jakie ma każdy obywatel Rzeczypospolitej, i nie mam żadnych praw, które posiadał prezydent.
- Jaką rolę pełni Pan, Panie Prezydencie, wśród emigracji obecnie?
- O to trzeba zapytać emigrację.
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu