Reklama

Nad posługą i nauczaniem Jana Pawła II

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiek XX, w którym ogłoszono śmierć Boga, zobaczył w istocie śmierć bożków - podsumował swoje wystąpienie podczas sesji " Jan Paweł II - pontyfikat przełomów" prof. George Weigel. Autor bestsellerowej biografii Jana Pawła II przedstawił trzy najważniejsze - jego zdaniem - punkty nauczania papieskiego. Pierwsza to zakwestionowanie tezy, że siłą napędową historii jest polityka i ekonomia, druga to zbudowanie katolickiej teologii ciała, a trzecia - nowy, bardziej radykalny humanizm.

W ramach Dnia Papieskiego w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski zorganizowana została konferencja podejmująca główne tematy pontyfikatu Jana Pawła II. Abp Tadeusz Gocłowski, bp Jan Chrapek, ks. prof. Waldemar Chrostowski, prof. George Weigel i o. prof. Maciej Zięba - dominikanin podejmowali refleksję nad nauczaniem Jana Pawła II.
- Pozostałością rewolucji francuskiej i marksizmu jest przekonanie, że polityka i ekonomia rządzą rzeczywistością - mówił biograf Papieża. Jan Paweł II od początku swego pontyfikatu głosi, że rzeczywistym motorem świata jest kultura. Zaś u źródła kultury jest zawsze religia. Weigel uważa, że już to wystarczy, aby uznać Jana Pawła II za symboliczną postać naszych czasów. Pielgrzymki do Polski w 1979 r. i na Kubę w 1998 r. to dwa punkty graniczne papieskiej strategii zmian. W obydwu tych krajach reżimy komunistyczne trzymały w ucisku narody historycznie chrześcijańskie. Papież odniósł się do tego szczególnego politycznego niszczenia człowieka, przywracając narodowi jego autentyczną historię i pamięć kulturową.
Weigel podkreślał, że skutkiem głoszonego przez Papieża orędzia było powstanie w Polsce "Solidarności", która całkowicie odmieniła oblicze Polski i całej Europy Środkowej.
Drugi przełom to stworzona przez Jana Pawła II teologia ludzkiej seksualności. - Seksualność człowieka jest czymś o wiele wspanialszym niż to sobie wyobrażacie! - mówił Weigel. Przyznał, że początkowa odpowiedź chrześcijaństwa na rewolucję seksualną lat sześćdziesiątych nie była imponująca. Dopiero teologia ciała, którą Jana Paweł II nakreślił w 130 rozważaniach wygłoszonych podczas audiencji generalnych w latach 1979-84, jest najbardziej twórczą odpowiedzią chrześcijaństwa XX wieku na rewolucję seksualną - twierdził Weigel. Drogą do pełnego rozwoju człowieka jest nie autoafirmacja, ale dar z samego siebie.
Trzecia przełomowa idea Jana Pawła II - to nowy, bardziej radykalny humanizm. Jeszcze 10 lat temu wydawało się, że demokracja i wolny rynek zatryumfują. Jan Paweł II zawsze podzielał przekonanie o wyższości tych ustrojów nad innymi, ale jednocześnie szybko rozszyfrował nowe zagrożenia, które pojawiły się po zimnej wojnie. Niemal od początku swego pontyfikatu głosił, że wolność oderwana od prawdy moralnej niszczy samą siebie. Taka wolność jest największym wrogiem samej siebie. Prowadzi do chaosu, a chaos - do anarchii. A ponieważ ludzie nie mogą tolerować anarchii, za rogiem czai się tyrania jako odpowiedź na ludzką potrzebę porządku. To samo dzieje się w gospodarce: jeśli kultura moralna nie dyscyplinuje mającej wybuchowy charakter ludzkiej energii, uwolnionej przez wolny rynek, to w efekcie rynek niszczy kulturę, która umożliwia jego istnienie. Zanikają wtedy takie cnoty przedsiębiorcy, jak choćby pracowitość, samokontrola, zdolność do odsuwania na później konsumpcji i do podejmowania ryzyka.
- Atrakcyjność radykalnego humanizmu Karola Wojtyły tłumaczy - zdaniem Weigla - jego odwaga. Żaden z fałszywych bożków XX wieku nie był w stanie usunąć ludzkiego strachu - mówił, wyliczając m.in. komunizm, faszyzm i rasizm. W obliczu największego strachu naszych czasów, strachu spowodowanego irracjonalnością i nihilizmem, któremu zawsze towarzyszy degradacja rozumu, Jan Paweł II potrafi mówić: " Nie lękajcie się", ponieważ czci jedynego prawdziwego Boga - stwierdził Weigel. Jego zdaniem, Objawienie Boga wcielonego w Chrystusie to równocześnie objawienie prawdziwego humanizmu.
Ks. prof. Waldemar Chrostowski, wicerektor UKSW, stwierdził, że być sobą - to zasada, która powinna przyświecać obu stronom dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Podkreślił, że właśnie tę zasadę stosuje Jan Paweł II, chociaż jest w tym osamotniony. Ks. prof. Chrostowski postulował, aby chrześcijanie, którzy angażują się w dialog z Żydami, nie ukrywali swej tożsamości. - Nikt przedtem ani teraz nie uwypukla tak bardzo swojej chrześcijańskiej tożsamości w dialogu z Żydami, jak robi to Ojciec Święty - podkreślał. Jego zdaniem, jeśli Kościół rezygnuje z tożsamości, to nie będzie dialogu, tylko jednostronne zabiegi, które prowadzą donikąd. Przypomniał, że kiedy Papież modlił się pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie, zrobił znak krzyża nad kartką z prośbą, którą wsunął w załamanie muru.
Drugi ważny przełom, który dokonał się za sprawą Jana Pawła II, to profetyczny wymiar dialogu katolicko-żydowskiego. Przedtem wiadomo było, że dialog to spotkanie, poznanie i wspólna modlitwa. Jan Paweł II dodał, że trzeba być jeszcze prorokiem w biblijnym tego słowa znaczeniu, czyli rzetelnie oceniać przeszłość i rzeczywistość, oraz kształtować przyszłość - stwierdził ks. Chrostowski. Ojciec Święty podkreśla, że w prawdziwym dialogu trzeba być zdolnym do krytyki i samokrytyki. Czy Żydzi okazali się zdolni do podjęcia oczyszczenia pamięci, zainicjowanego przez Jana Pawła II. - Z żalem stwierdzam, że nie - mówił ks. Chrostowski.
O. Maciej Zięba, prowincjał polskich dominikanów, stwierdził, że Jan Paweł II jest największym na świecie obrońcą praw człowieka. Prawa człowieka to temat, który Ojciec Święty poruszał tyle razy, że osoba, która by chciała streścić całe nauczanie, musiałaby napisać kilka książek - zastrzegł na początku o. Zięba. Przede wszystkim musiałby się tam znaleźć rozdział o tym, że godność człowieka i jego prawa to dwie rzeczywistości, których nie sposób rozdzielić. Papież bowiem nieustannie to podkreśla. Wśród wszystkich praw człowieka, których przestrzegania się domaga, najważniejsze jest prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Wszystkie inne prawa są wtórne - stwierdził o. Zięba. Jeśli nie bronimy tego z całą determinacją, obrona innych praw to hipokryzja. Dlatego z całym autorytetem głowy Kościoła Jan Paweł II zaliczył aborcję do czynów "wewnętrznie złych", których usprawiedliwić nie sposób. Kolejne prawo, którego broni Papież, to wolność religijna. Jan Paweł II upomina się o prawo do wyznawania wiary dla katolików, ale też nakazuje katolikom szanowanie przekonań innych ludzi. Kościół niczego nie narzuca, szanuje prawa religii i kultur, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia - przytoczył słowa Papieża o. Zięba. Dlatego określił Jana Pawła II przede wszystkim jako Papieża wolności.
Bp Jan Chrapek podjął temat: W jakiej mierze Jan Paweł II jest przewodnikiem dla Kościoła w Polsce?. Ksiądz Biskup niewiele elementów papieskiego nauczania dostrzegł w polskim duszpasterstwie. Przewiduje jednak, że wielki renesans papieskiego nauczania nastąpi w przyszłości i wtedy znacznie bardziej, niż to dzieje się obecnie, zainspiruje odpowiedzialnych za duchowe kształtowanie polskiego narodu. Biskup radomski w swoim wystąpieniu podkreślił, że Jan Paweł II, pełniąc posługę następcy św. Piotra, korzysta z doświadczeń Kościoła w Polsce.
Reorganizacja struktur kościelnych w Polsce, doprowadzenie do podpisania Konkordatu pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską to przykłady ukazujące instytucjonalny sposób troski o Kościół w Polsce - mówił prelegent. Zauważył też, że Papież-Polak stara się inspirować wierzących w Polsce, ale nie zawsze jest przez nich dobrze rozumiany. Wzywa do dialogu duchownych ze świeckimi i ogólnie dialogu Kościoła ze światem. Jego pielgrzymki są wspaniałym, jasnym i klarownym publicznym przepowiadaniem Ewangelii.
Jednym z bardziej nieusłyszanych papieskich wezwań do Kościoła w Polsce wciąż pozostaje kwestia współpracy ze świeckimi - podkreślał bp Chrapek. Jego zdaniem, w tej dziedzinie wciąż jest zbyt wiele wzajemnych uprzedzeń i nieufności.
Sesję podsumował abp Tadeusz Gocłowski, mówiąc: "Jan Paweł II jest przede wszystkim synem Kościoła, bo zaangażowany był od samego początku w sprawy Soboru Watykańskiego II, ponadto jest również filozofem-teologiem, którego głęboki humanizm naznaczony jest ogromnym ludzkim doświadczeniem. Podkreślił również, że w swoim nauczaniu Papież wciąż wraca do polskich korzeni, do swojego doświadczenia religijnego, wyniesionego z Kościoła w Polsce, i do wielkich Polaków, których myśl współczesnemu światu przypomina. Zdaniem abp. Gocłowskiego, żaden z wielkich Polaków nie wniósł tyle polskich elementów do kultury świata i nie powiedział światu o Polsce tak dużo, jak Jan Paweł II.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Czy jestem gotowy tracić swoje życie w tej doczesności?

2024-10-16 10:22

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Agata Kowalska

Rozważania do Ewangelii Łk 17, 26-37.

Piątek, 15 listopada. Dzień Powszedni albo wspomnienie św. Alberta Wielkiego, biskupa i doktora Kościoła
CZYTAJ DALEJ

Billie Jean King Cup - Polki wygrały z Hiszpankami 2:0 i awansowały do ćwierćfinału

2024-11-15 17:39

[ TEMATY ]

tenis

Billie Jean King Cup

PAP/Carlos Diaz

Paula Badosa z Hiszpanii w akcji podczas meczu singlowego Billie Jean King Cup przeciwko Idze Świątek w Maladze

Paula Badosa z Hiszpanii w akcji podczas meczu singlowego Billie Jean King Cup przeciwko Idze Świątek w Maladze

Iga Świątek wygrała z Paulą Badosą 6:3, 6:7 (5-7), 6:1, dzięki czemu polskie tenisistki pokonały Hiszpanki 2:0 i awansowały do ćwierćfinału turnieju finałowego Billie Jean King Cup w Maladze. Wcześniej Magda Linette zwyciężyła Sarę Sorribes-Tormo 7:6 (8-6), 2:6, 6:4.

W sobotnim ćwierćfinale Polki spotkają się z Czeszkami, które w 1. rundzie - podobnie jak trzy inne najwyżej rozstawione drużyny - miały "wolny los".(PAP)
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję