Oknem na szeroki świat dla mieszkańców Dębic było radio. Przez
wiele lat słuchano audycji radiowych na najtańszych odbiornikach
kryształkowych ze słuchawkami, na tzw. detefonach. Najlepsze radio
było zawsze u Dobrzyków, bo Jan, a potem jego syn Piotrek dokonywali
cudów, aby polepszyć słyszalność Warszawy I, oraz uzyskać możliwość
słuchania stacji zagranicznych. Ojciec Piotrka, przedwojenny samouk,
robił wszystko bardzo dokładnie i można powiedzieć, że jego drewniane
skrzynki z zamontowanymi urządzeniami radiowymi prezentowały się
bardzo okazale. Piotrek nie miał takiej dokładności, ale eksperymentował
i trzeba przyznać, że w wielu wypadkach miał lepsze rezultaty niż
ojciec. W Polskim Radiu nadawano kiedyś audycję pt. Zrób to sam.
Słuchacze mogli napisać do redakcji i otrzymać bezpłatnie różne rysunki
i opisy, między innymi schemat jednolampowego wzmacniacza do radia
na kryształek i zamiany kryształka na diodę. Piotrek był tym najbardziej
zainteresowany i poprosił pisemnie o przysłanie takiego schematu,
na który z wielką niecierpliwością czekał kilka tygodni. Jakaż była
wielka radość chłopca, gdy otrzymał tak upragniony list z radia.
W tym czasie nigdzie na wsi ani w małych miasteczkach nie było możliwości
zdobycia jakiejkolwiek literatury dotyczącej radiotechniki, dlatego
zrozumiała była radość Piotrka, który od razu wziął się do roboty.
Aby zbudować taki odbiornik według dostarczonego planu, trzeba było
najpierw zdobyć potrzebne części. To także nie było łatwe, bo w jedynym
sklepie tej branży w powiecie zawsze czegoś brakowało. Poza tym trzeba
kupić baterie do zasilania, bo wioska nie miała jeszcze prądu. Chłopiec
pracował z ogromnym zapałem, wszystko zostało zmontowane na płytce
z preszpanu i umieszczone w niewielkiej drewnianej skrzynce. Ojciec
zrzędził, że to tylko strata pieniędzy, a na pewno nic z tego nie
wyjdzie. Chłopiec nie dawał jednak za wygraną i dopiął swego. Tak
bardzo chciał, aby wszystko zadziałało, tak się starał, ale w słuchawkach
pojawił się na początku jakiś głośny szum, następnie gwizdy. Ojciec
powiedział: - Od razu wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie. - Po
chwili popłynęła dość głośna muzyka i znajomy refren piosenki "Gdy
mi ciebie zabraknie. Piotrek tryumfował, ojciec nic nie mówił, ale
widać, że też był zadowolony i trochę zazdrosny. W ten sposób w wiosce
pojawił się pierwszy odbiornik lampowy. Za kilka lat Piotrek zdobył
podręcznik dla radzieckich pionierów, w której znalazł schemat odbiornika
dwulampowego, ale na prąd z sieci. Wiele wysiłku musiał włożyć młody
konstruktor, żeby wykorzystać ten opis i według niego zbudować odbiornik
na lampy zasilane z baterii. Praca nie poszła na marne, co zachęciło
chłopca do dalszych modyfikacji i wkrótce powstał już fachowy odbiornik
według schematu popularnego na wsi czterolampowego odbiornika bateryjnego
o wdzięcznej nazwie Juhas.
Najczęściej słuchano I Programu Polskiego Radia. Ulubionymi
audycjami były Podwieczorki przy mikrofonie z sołtysem Kierdziołkiem
i Hanką Bielicką. Słuchano też popularnej audycji dla wsi Wesoły
autobus oraz wielu słuchowisk. Nie lubiano wiadomości, bo te nigdy
nie były pełne, obiektywne i prawdziwe. W miastach i wioskach położonych
w pobliżu miast założono ludziom w mieszkaniach głośniki połączone
przewodem rozwieszonym na słupach z potężnym radioodbiornikiem znajdującym
się najczęściej w urzędzie pocztowym. Głośniki te nazywano popularnie
kołchoźnikami, toczkami albo kukorużnikami. Można było przez nie
słuchać tylko pierwszego programu, czasem nadawano jakąś audycję
lokalną np. na 1 Maja. Za radio i kołchoźniki trzeba było opłacać
abonament.
W czasach socjalizmu wszystko zostało podporządkowane "jedynej
słusznej sprawie", dlatego ludzie czuli, że są manipulowani i podświadomie
szukali jakiejś odtrutki, aby nie pozwolić sobie zrobić wody z mózgu.
Taką odtrutką był zawsze Kościół i zagraniczne stacje, szczególnie
Wolna Europa za czasów Jana Jeziorańskiego i jego następcy. Stację
tę zaciekle zagłuszano, na odbiornikach kryształkowych odbiór był
prawie nieosiągalny, ale Pioniery, a potem Juhasy, dawały sobie radę
z zagłuszaniem i prawie w każdym domu słuchano Wolnej Europy, nieraz
do późnych godzin nocnych. Ludzie chętnie słuchali programów tej
rozgłośni, ponieważ akcentowała element polski, katolicki i narodowy.
Najbardziej bogatą oprawę miały programy świąt Bożego Narodzenia,
które były nasycone treścią i elementami religijnymi, nieosiągalnymi
w audycjach krajowych, dlatego też one zaspokajały potrzeby wielu
osób, szczególnie tych, co nie mogły udać się do kościoła z racji
wieku lub choroby. Z ogromnym zainteresowaniem słuchano dzienników
radiowych i wiadomości, zawsze były one odmienne od tego, co można
usłyszeć w radiu krajowym, niejednokrotnie powtarzane i komentowane
przez chłopów. Dziadek Kubuś radia nie posiadał, ale na słuchanie
zagranicznych audycji przychodził do Dobrzyków, najchętniej słuchał
niedzielnej transmisji Mszy św. z Monachium lub z Londynu. Ktoś oskarżył
Kubusia, że słucha Wolnej Europy i z tego powodu musiał chłopisko
stawiać się kilka razy na przesłuchanie na miejscowym posterunku
milicji. Kiedyś Kubuś jechał autobusem do powiatu, wszystkie siedzenia
były zajęte i nikt nie kwapił się staremu ustąpić miejsca. Po chwili
jazdy na stojąco zobaczył dziadek znajomego milicjanta w stopniu
sierżanta siedzącego wygodnie w fotelu. Znajomość ta wynikała ze
spotkań na posterunku, sierżant ten wiele razy przesłuchiwał starca
i oskarżał go o słuchanie dywersyjnych rozgłośni. Stary podszedł
do milicjanta z chrześcijańskim pozdrowieniem i powiedział: - Jeśli
mi pan ustąpi miejsca, to powiem panu, o czym mówi Wolna Europa.
Milicjant tylko czekał na takie wyznanie, wstał więc oddając Kubusiowi
swoje miejsce i bardzo zadowolony zapytał: - No to co dziadku mówi
ta Wolna? Stojący dookoła ucichli czekając, co stary odpowie, ale
ten odrzekł: Panie władzo, powiem, ale tylko panu i tylko na ucho.
Nie powiem im wszystkim, bo mnie mogą oskarżyć o jakąś dywersję.
- No to proszę powiedzieć! - odparł lekko już zdenerwowany funkcjonariusz.
Dziadek poprosił go aby nachylił się i na cały głos wrzasnął: - Wrr,
piii! Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, bo najczęściej zamiast audycji
Wolnej Europy słychać było w głośniku właśnie takie zagłuszanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu