Kulowe święto
Święto 1 Maja obchodzono w tym roku, jak zwykle, bardzo barwnie. Latały jogurty i jajka, pryskano komuchozolem, a gdzieniegdzie pojawiły się nawet dinozaury, geje oraz lesbijki. W Warszawie ogłoszono także przetarg na Leszka Balcerowicza. W kilku miejscach z kolei straszono uśmiechem Leszka Millera. Generalnie było kulowo.
Zomowskie
działania osłonowe
Leszek Miller odkrył przed narodem przyczyny bezrobocia,
które bardzo boleśnie dotyka polskie społeczeństwo. Oprócz rządzącej
ekipy do obecnej sytuacji doprowadził protest robotników, którzy
w 1976 r. wyszli na ulice Radomia (Gazeta Wyborcza, 30 kwietnia).
Leszek Miller wybaczył robotnikom, bo nie wiedzieli, co czynią. Idąc
zaś dalej tokiem myślenia szefa postkomunistów, można powiedzieć,
że gdyby zomowcy nie spałowali wtedy radomskich robotników na słynnych
ścieżkach zdrowia, dziś byłoby jeszcze gorzej. I w ten sposób aktywność
plutonów ZOMO można potraktować jako swoiste działania osłonowe,
łagodzące skutki przejścia od gospodarki centralnie sterowanej do
gospodarki rynkowej.
Może jakiś Nobel w dziedzinie ekonomii dla byłych funkcjonariuszy?
- oczywiście, jako zadośćuczynienie, że do tej pory byli tak straszliwie
niedoceniani.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zasługi bohatera ZSRR
Reklama
W Pieniężnie postkomunistyczny radny odnowił stojący tam pomnik bohatera Związku Sowieckiego, gen. Iwana Czerniachowskiego. To wyzwoliciel Warmii i Mazur - tłumaczył dziennikarzom radny. Zasłużył się dla regionu także tym, że tępił popleczników amerykańskiego i światowego imperializmu, żołnierzy Armii Krajowej. Na tym froncie zasłużył się wyjątkowo.
Geneza mafii
"W czasach PRL cinkciarze, włamywacze i złodzieje dużego kalibru mieli swoich opiekunów w SB, którzy na polecenie przełożonych utrzymywali kontakty z informatorami ze świata przestępczego. Ale nie kończyło się tylko na informacjach. Funkcjonariusze bezpieki pobierali od podopiecznych opłaty, dzięki którym przestępcy mogli uprawiać swój proceder. W nowej rzeczywistości ci ludzie nie mieli żadnych szans na pracę w policji, dlatego też przeszli na drugą stronę" (Nowe Państwo, 4-11 maja).
Nieznudzony
Andrzej Lepper uciekał przed sądem, uciekał, ale wreszcie go dopadli. Zapadł wyrok. Rok i cztery miesiące więzienia. Lepperowi uciekanie się wcale nie znudziło. Będzie apelował.
Jak to drzewiej bywało
"Pracuję w kiosku z gazetami - donosi czytelnik Trybuny (2
maja) - Przejrzałem całą prasę. Żadna 30 kwietnia - prócz TRYBUNY
- nie zamieściła nawet wzmianki o 1 Maja. Tak działa cicha cenzura,
która nakazuje Święto Pracy wymazać z kalendarza".
Gdy panowała cenzura normalna, ta z ulicy Mysiej w Warszawie,
było o niebo lepiej. Tak dobrze, że po gazety w sobotę trzeba było
stać w kolejce. To były czasy.
(pr)