Najpierw chce nam przypomnieć, żebyśmy nie ostygli w entuzjazmie
wiary, który był tak widoczny, gdy 2 czerwca 1997 r. Jan Paweł II
pojawił się na horyzoncie jadąc z pasterzem naszej diecezji w papamobile.
Wówczas wołaliśmy: "Niech żyje Papież!", "Zostań z nami!", "Umacniaj
nas!". Dzisiaj chcesz nam powiedzieć, że powinniśmy tym samym wezwaniem,
jakie wówczas odnosiliśmy do Następcy św. Piotra, witając go jako
przedstawiciela i uosobienie Dobrej Nowiny niesionej przez Chrystusa,
całym sercem wołać: "Niech w naszych sercach żyje Jezus Chrystus!"
. Także niech umacnia nas swoim duchem, Duchem Świętym i niech zawsze
będzie obecny wśród nas.
Druga myśl, jaką chce nam przypomnieć Ojciec Święty,
to świadectwo wiary, jakie powinniśmy przyjąć od tych, o których
mówił bardzo wiele, od Pierwszych Męczenników Polski. Właściwie całe
przemówienie poświęcone było tematowi, który - jak się wydaje, po
pięciu latach możemy powiedzieć - rozpoczęliśmy realizować. Odbywa
się to właśnie przez peregrynację relikwii Pięciu Braci Męczenników,
nazywanych też Międzyrzeckimi. Odbywa się to, co Ojciec Święty jakby
po cichu chciał powiedzieć. Ich niedokończona misja realizuje się
dzisiaj właśnie w taki sposób. Chociaż wprost nam wtedy tego nie
mówił, ale tak to odczytaliśmy. (...) Dzisiaj oni kontynuują tę misję
i gdziekolwiek w parafii przybywają ich relikwie, dokonuje się prawdziwe
dzieło odnowienia duchowego. Misjonarze, którzy głoszą rekolekcje
lub misje w parafiach, doświadczają prawdziwych cudów przemiany serc.
Dziękujemy więc Ojcu Świętemu za przypomnienie nam naszych patronów
i za potwierdzenie, jak oni są ważni dla ducha naszego narodu i że
jesteśmy spadkobiercami ich odważnej i żywej wiary.
Co jeszcze chcesz nam powiedzieć, Ojcze Święty? Przypominasz
nam współczesnych świadków wiary, zwłaszcza sługę Bożego bp. Wilhelma
Plutę, naszego pasterza, przez 28 lat kierującego rodziną diecezjalną.
Chcemy utrwalić dzieło ewangelizacyjne tego Sługi Bożego przez troskę
i starania, aby był wyniesiony na ołtarze i dlatego został rozpoczęty
proces beatyfikacyjny i płaszczyźnie diecezjalnej. (...) O wypowiedzi,
jaką Ojciec Święty skierował tutaj do nas o tym świadku, trzeba powiedzieć,
że była to prawdziwie przyjacielska wypowiedź. (...) Kilka zdań,
ale bardzo wymownych, które ukazują wielkie dziedzictwo, jakie diecezja
przejęła po tym świątobliwym biskupie, o którym jako bezpośredni
współpracownik mogę powiedzieć, że jest to duchowy charyzmat tej
diecezji przez szczególną miłość do kapłanów, do rodziców, do dzieci
i przez bardzo bogaty program duszpasterski, który zawsze opracowywał
z jasną wizją we wszystkich dziedzinach duszpasterstwa. (...) Na
tym miejscu więc dziękujemy Ojcu Świętemu za wskazanie tak bliskiego
drogowskazu dla nas duszpasterzy, by prowadzić dzieło ewangelizacji
w naszych warunkach a równocześnie dla wiernych, jak naprawdę trzeba
budować na zjednoczeniu z Chrystusem Panem (...).
Ojciec Święty przypomniał nam jeszcze jedną rzecz, którą
trzeba dzisiaj koniecznie podkreślić. Chodzi o tzw. białe męczeństwo,
czyli życie zgodne z Ewangelią w warunkach, w jakich przychodzi nam
żyć na co dzień, w rodzinie, w pracy, w biurze, gdziekolwiek jesteśmy,
nie możemy zapominać, kim naprawdę jesteśmy. I przypomniał nam także,
że jest to możliwe, gdy będziemy tak jak Męczennicy Międzyrzeccy
korzystać z daru modlitwy. To znaczy tam, gdzie człowiek - tak jak
mówi dzisiaj Ewangelia święta - opiera się na Bogu jak na skale.
Wówczas jego dom jest trwały i niezależnie, jakie uderzają w niego
przeszkody, on nie runie, bo na skale jest zbudowany. Modlitwa to
jest właśnie takie mocne osadzenie się na Bogu jak na skale i wówczas
działanie całe nasze jest rzeczywiście na sposób ludzi świętych,
czyli bardzo mocne i skuteczne, bo jest naprawdę działaniem Boga
w świecie. (...).
I wreszcie trzeba jeszcze przypomnieć to, co Ojciec Święty
polecił nam na końcu. Najpierw prośba o modlitwę w jego intencji.
Prawdziwie staraliśmy się modlić. Jeździliśmy poszczególnymi dekanatami
raz w miesiącu do Rokitna, by tam modlić się o siły i zdrowie, by
mógł Ojciec Święty wprowadzić ludzkość w trzecie tysiąclecie. Jesteśmy
bardzo szczęśliwi, że ta modlitwa, jak nam się wydaje, jest wysłuchana.
Modlimy się nadal, aby mógł nadal prowadzić ludzi, chociaż fizycznie
słaby, ale duchowo coraz mocniejszy. Na nim sprawdza się słowo św.
Pawła Apostoła, że im bardziej jestem słaby, tym bardziej jestem
mocny. Moc w słabości się doskonali. I to nas zastanawia i zadziwia,
jak potężna jest moc człowieka, który po ludzku wydaje się słaby,
a faktycznie duchowo jest potęgą. (...)
Pomóż w rozwoju naszego portalu