21 czerwca 1966 r. odbywały się uroczystości milenijne w kościele
pw. św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Ponieważ dzień
wcześniej Obraz Nawiedzenia został "porwany" i umieszczony w zakrystii
katedralnej, przebiegały one przed pustym tronem umieszczonym na
frontonie świątyni.
Kard. Stefan Wyszyński wygłosił przemówienie, nawiązując
do wydarzeń z poprzedniego dnia. Mówił m.in.:
Obraz ten miał znaleźć się dziś tutaj, a jutro w bazylice
św. Jana. Dzieci najmilsze! Pragnę powiedzieć, że doświadczenia religijne
pozwoliły nam zobaczyć, ile niezwykłych łask uzyskaliśmy przez nawiedzenie
Matki Najświętszej nie tylko w tym obrazie, ale przez nawiedzenie
Matki Boga-Człowieka, która jest obecna w dziejach Kościoła polskiego.
Jeśli chodzi o nawiedzenie Obrazu, wszędzie było ono znakiem szczególnej
miłości, jedności i pokoju. Wszędzie, gdzie odbywały się uroczystości
w tym jednoczącym znaku pokoju i miłości, społeczeństwo polskie miało
postawę wybitnie godną narodu kulturalnego, wierzącego i świadomego
swych praw i obowiązków. Chociaż nie brak było prób ograniczenia
i utrudnienia tych uroczystości, przyjęliśmy je ze świadomością,
że jest to sprawa Boża i że sam Bóg stanie w obronie czci i godności
należnej Matce Najświętszej. Z tą wiarą powiadomiliśmy - co uczyniłem
osobiście - władze państwowe o uroczystościach milenijnych, podając
dokładnie ich program i kalendarz dat. [...]
Uważamy, że ze swej strony wypełniliśmy wszystko, co
było możliwe, bez naruszenia naszej godności chrześcijańskiej, narodowej
i obywatelskiej; wszystko uczyniliśmy, aby uniknąć niepotrzebnych
zadrażnień i nieopanowanych emocji.
Potem w dużym skrócie opowiedział, co wydarzyło się na
trasie pomiędzy Pasłękiem a Ostródą. W dniu 24 czerwca odbywały się
obchody milenijne archidiecezji warszawskiej. Uroczystości rozpoczęły
dzień wcześniej nieszpory w bazylice świętojańskiej. Następnego dnia
najpierw odbyła się sesja naukowa poświęcona dziejom archidiecezji
warszawskiej, a wieczorem Msza św. celebrowana przez bp. Zygmunta
Choromańskiego, w trakcie której kazanie wygłosił Ksiądz Prymas.
Oddajmy raz jeszcze głos Prymasowi Tysiąclecia i sięgnijmy
do jego zapisków z tego dnia: Biskupi zbierają się przy kościele
św. Anny. Przyjeżdżam z małym opóźnieniem, na skutek blokady ulicy
przy św. Annie. Stoi tu "bojówka ORMO" - biedne, wystraszone twarze
o szklanych oczach. Ponieważ nie usuwają się z drogi, obchodzę ich
za plecami i wchodzę do świątyni. Wszyscy biskupi siedzą już w prezbiterium,
obdarzeni różami. Wychodzimy z kościoła. "Bojówka ORMO" stoi na wprost
wejścia do kościoła św. Anny, na jezdni; nie chce się ruszyć. Wobec
czego obchodzimy ją na prawo. Niektórzy coś tam gadają: "nie przebaczymy"
. Zbliżam się do jednego, co bez przekonania powtarza machinalnie: "
Nie przebaczymy". Mówię mu: "Bracie, nie szkodzi"! Jest skonsternowany.
- Druga bojówka stoi przy dzwonnicy kościoła św. Anny, trzecia, bardzo
liczna - za kolumną Zygmunta. Najbardziej nieprzyjemna stoi przy
wejściu na ul. Świętojańską, od strony zamku. Palą papierosy, dym
puszczają nad głowami. Któryś tarmosi się z kobietą z dzieckiem.
Wziąłem kobietę przed siebie. Zwracam się do ormowców: "Bądźcie,
bracia, przyzwoici". Patrzą tępo przed siebie. Wchodzimy na ul. Świętojańską.
Ludzie mówią: "Tutaj już sami nasi". [...] Podobnie wyglądało po
Mszy św.
Wychodzimy przez dzwonnicę Anny na ulicę Świętojańską.
Ale dalej iść nie można, chociaż księża spisują się dzielnie i są
odważni wobec komunistów. ORMO zablokowało wyjście na Plac Zamkowy.
Stoimy 15 minut. Wreszcie, na wniosek ks. Zalewskiego, zmieniliśmy
kierunek - Świętojańską, ku Zapieckowi. Kobiety płaczą, że zamknięto
biskupom drogę. Uspokajam je. Powoli idziemy w kierunku Starego Rynku.
Wejście na Stary Rynek jest zablokowane przez ORMO. Stoi ich ponad
stu. Mijając ich, mówię do nich: "I dla was, bracia, mamy tylko miłość"
. Ktoś coś tam mruknął. Stali spokojnie. Znalazł się ks. Padacz,
który na czele księży poprzedza biskupów przed kościołem św. Anny. [
...] Niektórzy biskupi nie mogą nadążyć. Wobec tego zatrzymuję się.
Wychodzimy na ul. Podwale, koło szewca Kilińskiego, który już kiedyś
wieszał biskupów przed kościołem św. Anny. MO tworzy porządek. Ale
ulica od Szewca do Kapitulnej jest zablokowana przez ORMO, wozy policyjne,
wozy głośnikowe i radiowozy. Istna wojenka. Wychodzimy na ul. Miodową.
Tłum nie do przebycia. Zablokowano ruch samochodów.
Powoli dochodzimy do bramy rezydencji. Zatrzymuję się
i przepuszczam wszystkich biskupów. Dziedziniec nabity ludem. Krzyczą
niemożliwie. Z okna pierwszego piętra udzielam błogosławieństwa,
proszę, by nie dali się sprowokować i rozeszli spokojnie do domów.
Jednak na Miodowej robi się zamęt. Komendant MO polecił autokarom,
by ruszyły naprzód. Jednak kierowcy odmówili. Grupa motocyklistów
MO ruszyła na ludzi; zrzucono ich z pojazdów. Przy domu nr 19 kobiety
usiadły na ulicy i nie dopuściły następnych wozów. Niestety, komendant
MO został poturbowany.
Pomóż w rozwoju naszego portalu