Homo poeticus
Dzisiaj, po tylu latach pontyfikatu Jana Pawła II, nikogo nie
dziwi nazwisko Karola Wojtyły na teatralnym afiszu, wręcz przeciwnie,
budzi podziw. Papież-poeta i dramaturg stał się bowiem jedną z największych
osobowości naszej epoki, także w wymiarze kultury. Choć przyznać
musimy, że w grudniu 1980 r., kiedy na scenie Teatru Słowackiego
w Krakowie odbyła się światowa prapremiera Brata naszego Boga, wielu
uważało, że wystawianie sztuk Wojtyły dokonuje się z przyczyn wyłącznie
pozaliterackich. Gdyby autor nie pełnił najwyższej godności w Kościele
katolickim, nikt by o jego poezjach czy dramatach nie wspomniał.
Życie jednak wprowadziło korektę w te apodyktyczne oceny. Najwięksi
sceptycy musieli się zgodzić z tym, że w tych "niescenicznych" sztukach
zawarta jest dramaturgia wnętrza.
Jak to zwykle bywa, rodaków musieli o tym przekonać inni.
Np. dramat Przed sklepem jubilera uzyskał światowy rozgłos dzięki
realizacjom radiowym we Włoszech i Francji oraz adaptacji filmowej
w reżyserii Krzysztofa Zanussiego. Prapremiera teatralna tej sztuki
odbyła się w Los Angeles, przygotowana jednak przez polskiego reżysera
Andrzeja Siedleckiego i z polskim zespołem teatralnym. Przedstawienie
to powtórzono później w kraju, w podziemiach kościoła św. Anny w
Warszawie.
Podobnie też dramat napisany przez dwudziestoletniego
Karola Wojtyłę, wówczas studenta na tajnych kompletach UJ, zatytułowany
Hiob, zyskał sobie ogromną renomę w światowym teatrze, dzięki wystawieniu
go na festiwalu teatralnym w San Miniato pod Florencją (1985 r.),
w reżyserii Aleksandry Kurczab, pod kierunkiem artystycznym Krzysztofa
Zanussiego. Sztukę wystawiono na wolnym powietrzu, z użyciem wielu
efektów pirotechnicznych. Spektakl wzbudził duże zainteresowanie
głównie dlatego, że wprowadzono aktualne wątki, m.in. uprowadzenie
i zabójstwo Aldo Moro oraz męczeńską śmierć ks. Jerzego Popiełuszki.
Ból pojedynczego człowieka - o czym traktuje biblijna Księga Hioba
- został w tym dramacie poszerzony na cały naród. Medytacja nad niezawinionym
cierpieniem i niesprawiedliwością, nad uciskiem wroga - zmierza w
dramacie do wniosków filozoficznych i teologicznych. Cierpienie narzuca
dwa rozwiązania: absurd albo ukryty sens. To drugie, jako jedyne
ludzkie rozwiązanie cierpienia, przybiera w dramacie wizję transcendentną.
Boży ład w świecie dopuszcza cierpienie, przydając mu głęboki wymiar
ofiary.
Wśród innych polskich inscenizacji sztuk Karola Wojtyły
na podkreślenie zasługują przedstawienia reżyserowane przez Andrzeja
Marię Marczewskiego w teatrach Wałbrzycha, Płocka i Warszawy (Przed
sklepem jubilera i Promieniowanie ojcostwa), a także sztuka Hiob
w reżyserii Tadeusza Malaka, wystawiona w Teatrze Ludowym w Nowej
Hucie.
Wspomniałem już, że setki tysięcy chrześcijan na świecie
było zdumionych wiadomością, iż nowo wybrany papież z Polski jest
poetą, dramaturgiem, a nadto był aktorem. O tym wszystkim wiedzieli
tylko jego najbliżsi przyjaciele. Karol Wojtyła publikował bowiem
swoje utwory pod pseudonimami: Andrzej Jawień, Stanisław Andrzej
Gruda, Piotr Jasień czy A. J. Nie było zresztą tych tekstów w druku
tak wiele. Wszystkiego kilkanaście utworów, które ukazały się w latach
1950-75 w Tygodniku Powszechnym oraz Znaku. Dopiero opublikowanie
tomu Poezje i dramaty (Kraków, "Znak", 1979) ukazało nieco pełniejszy
obraz twórczości literackiej Karola Wojtyły - Jana Pawła II. Można
dodać, że Ojciec Święty w rozmowie na temat wydania tej książki,
w której układ nie ingerował, ale której dał swoje "nihil obstat",
podkreślił: "Potrzebna jest do niej przedmowa, gdzie byłoby powiedziane
jedno - że poezja to wielka pani, której trzeba się całkowicie poświęcić;
obawiam się, że nie byłem wobec niej zupełnie w porządku" (s. 9).
Podobnie w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny Jan
Paweł II wyraził się żartem o swojej poezji: "Ciekawa rzecz, że niektórzy
nawet uważają, że to coś warte. A ja podejrzewam, że nie uważaliby
tak, gdyby się nie stało tak, jak się stało".
Tak wybitnemu autorowi wolno w ten sposób skwitować własną
twórczość, nie należy jednak tych słów rozumieć w ten sposób, że
Papież nie przywiązuje wagi do swojej twórczości. Wręcz przeciwnie,
zdaje sobie sprawę, że wydanie jego utworów stało się jedynym w swoim
rodzaju wydarzeniem w historii literatury, a także ważnym faktem
natury duchowo-religijnej w Kościele.
Już pisałem wcześniej, że związki Karola Wojtyły z teatrem
i literaturą sięgają lat wczesnej młodości, kiedy to w wadowickim
gimnazjum, pod kierunkiem prof. Bobińskiego, ks. Zachera, a później
prof. Mieczysława Kotlarczyka zdobywał ostrogi jako aktor i reżyser.
Dzięki rewelacyjnej pamięci młody gimnazjalista w latach 1934-38
zagrał kilkanaście ról teatralnych, a wśród nich tak trudne, jak
Kirkora w Balladynie Słowackiego, Zygmunta Augusta w sztuce Wyspiańskiego
pod tym samym tytułem, Hajmona w Antygonie czy Jana Ewangelisty w
Apokalipsie św. Jana.
Kontynuacją tych zainteresowań stały się studia polonistyczne
na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jesienią 1938 r. Karol
Wojtyła rozpoczyna studia, a równocześnie pisze, recytuje swoje wiersze
na wieczorach poetyckich. Wybucha jednak wojna, zamiast studiów -
praca fizyczna, zamiast występów na scenie - jedynie wewnętrzne zmaganie
się ze słowem. Czyta z pasją polskich romantyków, wiąże się z Janem
Tyranowskim, który zapalił w nim miłość do mistyki, zwłaszcza do
pism św. Jana od Krzyża i św. Teresy Wielkiej. W konsekwencji młody
Wojtyła zamierza wstąpić do Zakonu Karmelitów.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu