Historia radia zaczyna się w 1895, kiedy Guglielmo Marconi rozpoczął swe doświadczenia z łącznością bezprzewodową i udaje mu się przesłać sygnały na odległość ponad 3 km. W 1909 r. Marconi za osiągnięcia w dziedzinie radiotelegrafii otrzymał nagrodę Nobla.
Reklama
Pierwszym krajem, w którym rozpoczęto regularne nadawanie programu radiowego były Stany Zjednoczone – było to w 1920 r. Dwa lata później powstało brytyjskie BBC, a pierwszą audycję na ziemiach polskich nadano 1 lutego 1925 r. Natomiast papieska rozgłośnia zaczęła swą działalność dwa lata po powstaniu Państwa Watykańskiego w 1929 r.
Warto przypomnieć historię Radia Watykańskiego w dniach, kiedy obchodzimy 90. rocznicę jego powstania.
Dzień 12 lutego 1931 r. był w Rzymie słoneczny, choć zimny. Guglielmo Marconi wraz z żoną Marią Cristiną przyjechał do Ogrodów Watykańskich około godz. 15.30. Chciał dokonać jeszcze ostatniej kontroli stacji radiowej, którą budował przez ostatnie sześć miesięcy. Powoli wokół budynku zgromadził się tłum zaproszonych gości: kardynałowie, papiescy dygnitarze i arystokracja rzymska. Piusa XI przywieziono do ogrodów samochodem o godz. 16.20. Marconi oprowadził Papieża po pomieszczeniach stacji radiowej, a następnie obaj stanęli przed mikrofonem.
Archiwum Włodzimierza Rędziocha
Nave Elettra, E. Marconi
Reklama
Pierwszy zabrał głos podekscytowany i wzruszony Marconi, który podkreślił, że po dwudziestu wiekach papieskiego Magisterium, które „dało się słyszeć” w dokumentach, teraz „pierwszy raz” można je usłyszeć „jednocześnie głosem Papieża”. Pius XI, który tekst pierwszej wiadomości radiowej napisał własnoręcznie, podszedł do mikrofonu o godz. 16.49 i rozpoczął swe pierwsze orędzie radiowe od słów brzmiących jak biblijne wersety: „Słuchajcie, o Niebiosa, tego, co wam powiem; słuchaj, Ziemio, słów moich ust... Usłyszcie i posłuchajcie, odległe narody” (Udite, o Cieli, quello che sto per dire; ascolti la Terra le parole della mia bocca… Udite ed ascoltate, o popoli lontani). Na zakończenie tego historycznego orędzia, które po raz pierwszy dotarło do ludzi dzięki falom radiowym, Pius XI udzielił wszystkim równie historycznego błogosławieństwa Urbi et Orbi.
Dwa lata wcześniej Pius XI, który dla nowo powstałego Państwa Watykańskiego chciał najnowocześniejszej stacji radiowej, zaproponował jej zbudowanie samemu Marconiemu. Wynalazca radia przeprowadził wizję lokalną w Watykanie już 11 czerwca 1929 r., zaledwie cztery dni po wymianie dokumentów ratyfikacyjnych Paktów Laterańskich, na mocy których powstało Państwo Watykańskie. W rekonesansie towarzyszył mu adwokat Francesco Pacelli, prawnik i starszy brat późniejszego Papieża Piusa XII, uczestnik negocjacji między Stolicą Apostolską a państwem włoskim. Prace budowlane przeprowadzono bardzo szybka i w drugą rocznicę Paktów, które usankcjonowały niepodległość Stolicy Apostolskiej, dokonano inauguracji radia, które zagwarantowało Papieżowi jeszcze większą wolność i możliwości działania w skali światowej. Kierowanie radiostacji papież powierzył jezuitom - pierwszym jej dyrektorem był Giuseppe Gianfranceschi SJ, rektor Uniwersytetu Gregoriańskiego, przewodniczący Papieskiej Akademii Nauk.
Reklama
Kilka tygodni po inauguracji, 20 marca 1931 r. miało miejsce następne niezwykłe wydarzenie - Radio Watykańskie wyemitowało w wielu językach przesłanie Piusa XI z okazji 40. rocznicy encykliki Leona XIII „Rerum novarum”. Po polsku odczytał je ks. Tadeusz Zakrzewski, rektor Instytutu Polskiego w Rzymie - po raz pierwszy na falach papieskiej rozgłośni zabrzmiał język polski. Za pontyfikatu Piusa XI fakt ten powtórzył się jeszcze w 1937 r., gdy ks. Feliks Lasoń SJ wygłosił przed mikrofonami Radia Watykańskiego papieskie orędzie na Niedzielę Misyjną, i 17 kwietnia 1938 r., gdy Jerzy Langman relacjonował po polsku kanonizację św. Andrzeja Boboli. Natomiast za oficjalną datę rozpoczęcia działalności polskiej sekcji Radia Watykańskiego uznaje się 24 listopada 1938 r., kiedy o. Lasoń odprawił radiową Mszę św. i wyemitować pierwszą stałą audycję w języku polskim. Na początku audycje po polsku nadawano 1-2 razy w tygodniu.
Archiwum Włodzimierza Rędziocha
Nave Elettra, E. Marconi
Córka Guglielmo Marconiego, księżna Elettra Marconi, wspomina ojca
W 2006 r., z okazji 75. rocznicy założenia Radia Watykańskiego przeprowadziłem wywiad z księżną Elettrą, córką konstruktora papieskiej radiostacji. W Dniu Radia warto przypomnieć chociaż fragmenty tej rozmowy opublikowanej w numerze 38.
Włodzimierz Rędzioch: - Jak to się stało, że ojciec Księżnej wybudował radiostację dla Watykanu?
- Moja matka pochodziła z arystokratycznego rodu Bezzi Scali, który był bardzo związany z Watykanem i papieżami. Mój dziadek Franciszek był oficerem papieskiej Gwardii Szlacheckiej i poślubił markizę Annę Sacchetti, córkę głównego kwatermistrza (foriere maggiore) Watykanu.
Księżna Elettra Marconi
- Jednym słowem, matka pochodziła z „czarnej arystokracji” rzymskiej („nobiltà nera”), tzn. arystokracji mającej związki z papieżami. Czy również rodzina ojca miała związki z Watykanem?
Reklama
- Nie. Mój ojciec został ochrzczony w Kościele katolickim, ale jego matka była irlandzką protestantką. Mojego ojca zawsze fascynowało wszystko co włoskie, a katolicyzm był synonimem włoskości. Gdy poślubił moją matkę, wrócił na łono Kościoła katolickiego. To dzięki mojej matce Guglielmo Marconi poznał kard. Eugeniusza Pacellego, wielkiego przyjaciela rodziny (mój dziadek i młody prał. Pacelli byli członkami watykańskiej delegacji, która udała się do Londynu na koronację króla Jerzego V), oraz papieża Piusa XI. Tak zrodziła się przyjaźń między Piusem XI, który był także człowiekiem nauki, a moim ojcem. Pewnego dnia Papież poprosił go, by zbudował stację radiową dla Watykanu. Ojciec zaakceptował papieską propozycję z entuzjazmem i rozpoczął prace nad radiostacją, którą następnie podarował Papieżowi. Oczywiście, w tym czasie musiał mieszkać w Rzymie i był to najdłuższy pobyt naszej rodziny w Wiecznym Mieście. Chciałabym jeszcze dodać, że przed wybudowaniem radiostacji watykańskiej ojciec zainstalował u Piusa XI pierwszy na świecie przenośny radiotelefon na krótkie fale. Dzięki niemu Papież mógł się bezpiecznie porozumiewać z Watykanem, gdy przebywał na wakacjach w Castel Gandolfo (w owych czasach nie było możliwe „przechwycenie” i podsłuchiwanie tego typu rozmowy).
- Jakie znaczenie dla Guglielma Marconiego miała budowa stacji radiowej dla Ojca Świętego?
- Mój ojciec był osobą pobożną i darzył wielkim szacunkiem Piusa XI, dlatego też bardzo cieszyła go papieska propozycja. Poza tym zdawał sobie sprawę, jak wielkie znaczenie może mieć radio dla Stolicy Apostolskiej. To dzięki radiu głos Papieża mógł dotrzeć do najdalszych zakątków globu, a jego błogosławieństwo Urbi et Orbi - objąć wszystkie ludy świata. Guglielmo Marconi wybudował już wcześniej wiele stacji radiowych, lecz w budowę radia papieskiego włożył całe swoje serce. Po śmierci ojca moja matka pozostała w ścisłym kontakcie z Radiem Watykańskim; ja również jestem z Radiem związana i często oprowadzam moich zagranicznych przyjaciół po jego studiach.
- Jak wyglądało życie rodzinne Marconich?
Reklama
- W 1919 r. ojciec kupił duży jacht „Elettra” i cała nasza rodzina mieszkała na nim. Morze było wielką pasją ojca, podobało mu się życie na statku, a poza tym miał tu dobre warunki do prowadzenia badań i robienia eksperymentów. Ja, jako mała dziewczynka, również mieszkałam na jachcie od marca aż do października. Zapamiętałam mojego ojca jako optymistę, człowieka dynamicznego i pełnego entuzjazmu, który przekazywał swą energię ludziom z otoczenia. Guglielmo Marconi był wielką miłością mojej matki. Gdy zmarł, matka była jeszcze młodą i piękną kobietą, lecz nie chciała powtórnie wyjść za mąż i pozostała sama przez następnych 57 lat.
- Gdzie znajduje się teraz Wasz historyczny jacht „Elettra”?
- Po śmierci ojca wybuchła wojna. Podczas bombardowania jedna z bomb uszkodziła dziób statku. Po wojnie statek trzymano w porcie w Trieście. Wraz z matką wielokrotnie zwracałyśmy się do władz włoskich, by naprawiły statek i urządziły na nim muzeum. Niestety, nasze prośby nie zostały spełnione, a jacht pocięto na kilka części i przesłano do miejscowości związanych z działalnością mojego ojca. Dodam, że zarówno Anglicy, jak i Amerykanie zwracali się do władz włoskich o przekazanie im zabytkowgo statku, by uczynić z niego muzeum. Władze odmawiały, ponieważ twierdziły, że chodzi o „przedmiot chwały narodowej”.
- I wolały „przedmiot chwały narodowej” pociąć na części…
- To bardzo smutna sprawa i wspominam ją z wielkim bólem.
- Jaką rolę w życiu ojca Księżnej odgrywała wiara w Boga?
- Guglielmo Marconi głęboko wierzył w Boga. Od najmłodszych lat zwracał się do Najwyższego Bytu - Stwórcy świata, którego siły natury badał dla dobra ludzkości. Dziękował Bogu za wynalazek radia, które uważał za Boski dar. Pamiętam, jak często powtarzał: „Dziękuję Bogu, że z pomocą mojego wynalazku uratował tyle istnień ludzkich”. Ojciec dziękował Bogu za każde swe odkrycie - to było piękne i wzuszające.
Reklama
- Dziś mówi się często, że nauki nie da się pogodzić z wiarą…
- To nieprawda. Mój ojciec był wielkim naukowcem, a równocześnie człowiekiem głębokiej wiary.
- Jakie jest dziedzictwo Guglielma Marconiego?
- Przede wszystkim wynalazek radia. Marconi wykonał pierwszą aparaturę nadawczą i odbiorczą, a następnie ciągle ją ulepszał. Pierwszy na świecie skonstruował także przenośny radiotelefon oraz zaprojektował radar. Przypominam sobie, że ojciec prowadził doświadczenia z radarem na jachcie „Elettra”: umieścił na statku aparaturę - prototyp radaru, a następnie sterował statkiem z kabiny komendanta, która przykryta była prześcieradłem; dzięki sygnałom z aparatu udawało mu się przepłynąć między dwiema bojami (nazywał to „ślepą nawigacją”). Odnalazłam dokumenty, które mówią, że w 1935 r. rząd brytyjski zakupił od mojego przedsiębiorstwa Marconi 5 stacji radarowych, a w 1937 r. następnych 20. Gdy rozpoczęła się wojna, stolica Wielkiej Brytanii była „chroniona” przez 27 stacji radarowych, tzw. chain home, które odegrały bardzo ważną rolę w bitwie o Londyn.
- Ojciec Księżnej odegrał też pewną rolę w historii słynnego, brytyjskiego transatlantyckiego parowca „Titanic”. Proszę powiedzieć coś na ten temat...
- Na statku „Titanic” zainstalowane było radio Marconiego. To dzięki sygnałom radiowym udało się uratować 700 rozbitków, gdy po zderzeniu z górą lodową statek zatonął. Uratowani pasażerowie byli bardzo wdzięczni ojcu, dlatego pojechał do Nowego Jorku, by się z nimi spotkać. Była to dla niego największa nagroda za jego wielką pracę. Ojciec żałował, że nie udało się uratować wszystkich pasażerów. Trzeba wyjaśnić, że statek „Californian”, który znajdował się najbliżej miejsca katastrofy - pół godziny żeglugi - miał na pokładzie radio, ale obsługujący je marynarz (marynarzy tych nazywano od nazwiska ojca “marconi-man”) udał się już na spoczynek i nie odebrał sygnału SOS. Sygnał ten natomiast odebrano na rosyjskim statku „Carpazia” (trzy i pół godziny żeglugi od miejsca zatonięcia transatlantyku) i dopiero ten statek odnalazł szalupy rozbitków. Dlatego w czasie procesu, który odbył się po zatonięciu „Titanica”, ojciec walczył o to, by na pokładzie każdego dużego statku było dwóch techników obsługujących całodobowo radio.