Jo Formicola, profesor polityki i spraw publicznych na Uniwersytecie Seton Hall, uważa, że w samym episkopacie amerykańskim zdania są podzielone, co do priorytetów wykuwanego obecnie programu współpracy. Jedni mogą uznać, że podstawową kwestią jest edukacja, inni wskażą problem reformy imigracyjnej, a jeszcze inni, jak abp José Gomez, skłonni są akcentować sporne sprawy związane z liberalizacją aborcji, ograniczeniem wolności religijnej i ideologią gender. Według profesor, biskupi sami muszą zdecydować się, co jest głównym wezwaniem w obliczu nowej prezydentury.
Przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich USA (USCCB) arcybiskup Los Angeles José Gomez dał już wcześniej do zrozumienia, że prawdziwym wezwaniem mogą się okazać proaborcyjne posunięcia nowej administracji. Zdaniem hierarchy, poglądy Bidena, który jawnie wspiera zabijanie dzieci nienarodzonych, mogą stworzyć „trudną i złożoną sytuację” oraz „dezorientację wśród wiernych wokół tego, czego Kościół faktycznie naucza w tych kwestiach”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jak wyjaśniła Formicola, decyzja o utworzeniu grupy roboczej była przykładem specyficznej strategii amerykańskich biskupów, którą nazwała rodzajem „korporacyjnego podejścia w zarządzaniu”. Określili w ten sposób, jej zdaniem, planowanie strategiczne „na następne cztery, a może osiem lat”. W jej opinii, długoterminowa perspektywa Kościoła, w jakiej widzi pewne sprawy raczej nie pokrywa się z krótkoterminowymi celami politycznymi. Przypomniała też, że katolicki punkt widzenia wyraża nie tylko episkopat, lecz także wiele innych katolickich grup i organizacji.
Massimo Faggioli, profesor teologii i religioznawstwa na Uniwersytecie Villanova, kwestionuje celowość powstania grupy roboczej i uważa, że było to wysłanie wrogiego sygnału do prezydenta-elekta. Naukowiec stwierdził, że może to nawet sugerować, iż biskupi byli bardziej przyjacielsko nastawieni do administracji Trumpa.
Zdaniem teologa, błędem byłoby, gdyby amerykańscy biskupi uczynili aborcję centralnym punktem rozmów z administracją Bidena. „Kościół katolicki powinien nadal kwestionować stanowisko Partii Demokratycznej w sprawie aborcji, ale z pewnością byłoby katastrofą, gdyby to była jedyna kwestia” –zaznaczył i dodał, że uczynienie aborcji dominującą podważyło już „wiarygodność ruchu pro-life jako ruchu ponadpartyjnego”.
Z kolei John Carr z Georgetown University, który był przez 25 lat czołowym doradcą politycznym biskupów USA, radzi, by nie patrzeć na administrację Bidena tylko przez pryzmat polityki. Jednocześnie dostrzegł, że prawdziwym wyzwaniem duszpasterskim jest zapowiedź kardynała Wiltona Gregory'ego z Waszyngtonu i biskupa Williama Malooly'ego z Wilmington, którzy zadeklarowali, że nie odmówią Bidenowi komunii świętej.
Carr podkreślił, że biskupi „muszą być polityczni, ale nie stronniczy, pryncypialni, ale nie ideologiczni”. „Nie powinni być cheerleaderkami dla apologetów i nie powinni być przeciwnikami ani ruchem oporu” – sprecyzował.
Były ambasador USA przy Stolicy Apostolskiej w administracji Baracka Obamy Ken Hackett wskazał z kolei, że wspólną płaszczyzną porozumienia między episkopatem a administracją mogą być takie kwestie, jak: ubóstwo, imigracja, zmiany klimatyczne, płaca minimalna i kara śmierci.