Reklama

Jak i gdzie poszukiwać wzorców ojcostwa?

Ojcostwo łączy się z małżeństwem. By mogły przyjść na świat dzieci, musi być i mama, i tata. Dlatego małżonkowie w momencie, kiedy stają przed wyzwaniem, jakim jest rodzicielstwo, zastanawiają się, jak być dobrą matką, jak być dobrym ojcem. Nie ma gotowej recepty. Należy szukać, pytać, iść drogą, którą podpowiada nam serce, intuicja. Należy wciąż dążyć do doskonałości.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bohaterowie wzruszającej powieści Richarda Paula Evansa „Szukając Noel” zostali pozbawieni wzorów rodzicielstwa. Po omacku, bezradni, szukali w nowej rodzinie, którą założyli, stabilności. Po piętnastu latach stażu małżeńskiego Mark w swoim wyznaniu wypowiedział bardzo piękne słowa: „Mamy trójkę dzieci. Chłopca i dwie dziewczynki. Często zastanawiam się, czy jestem dobrym ojcem. Staram się nim być. Czasem wydaje mi się nawet, że nim jestem. Dzieci nie pojawiają się na świecie z załączoną instrukcją obsługi. Samemu trzeba nauczyć się, jak radzić sobie z każdym z nich, a gdy ci to zaczyna wreszcie wychodzić, one postanawiają wyprowadzić się z domu. Modlę się, by nie zrobić im zbyt wielkiej krzywdy, i dla ich własnego dobra mam nadzieję, że zdołają mi kiedyś wybaczyć wszystkie błędy”.
Jakub i Ewelina niedawno wstąpili w związek małżeński. Ślubowali sobie miłość i wierność małżeńską, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką niesie za sobą przysięga. Chcą mieć dzieci, całą gromadkę, ile Bóg pozwoli. Nie myślą jak typowe małżeństwo, które najpierw martwi się o finanse, a dopiero później zastanawia się, na ile dzieci może sobie pozwolić, by godnie żyć. - Pieniądze znajdą się zawsze - mówi Jakub, który już nie może się doczekać, kiedy Ewelina powie, że spodziewają się dziecka. - Najważniejsze jest szczęście, a pieniądze szczęścia nie dają. Nie chcę być takim ojcem, jakim był mój. Mama sama nas wychowywała, tato ciągle był w delegacjach i na wyjazdach. Wiem, że mamie było ciężko. Mężczyzna powinien być podporą dla kobiety. Jego rola nie ogranicza się tylko do przynoszenia pieniędzy.
W słowach skierowanych do dzieci i rodziców komunijnych ks. prał. Rafał Kozłowski zwrócił uwagę na czas, jaki powinno się poświęcać dzieciom.
- To dobrze, że chcecie zapewnić swoim dzieciom zaplecze finansowe, że chcecie, by się edukowały i inwestujecie w ich naukę. Jednak w czasie pogoni za pieniądzem, który zapewni materialną stabilizację waszemu dziecku, nie zapomnijcie poświęcić mu swojego czasu. Nie zapomnijcie o rozmowie.
Rozmowa i czas, jaki poświęcają rodzice swoim dzieciom, są bardzo istotne dla prawidłowego budowania więzi, wzajemnego szacunku. Wspólne spędzenie czasu procentuje w przyszłości. Mirosław w połowie lat 90. musiał podzielić obowiązki związane z wychowywaniem dzieci ze swoją żoną. - Sytuacja nas zmusiła i żona musiała pójść do pracy. Była to dla mnie i córek szkoła życia. Przejęliśmy część obowiązków domowych. Nauczyliśmy się gotować. Zacząłem poświęcać więcej uwagi sprawom domowym i rodzinnym. Kiedy zabrałem dziewczynki na narty, czułem się dziwnie na stoku. Wówczas mężczyźni nie wyjeżdżali sami z dziećmi. My całkiem dobrze sobie radziliśmy. W termosie mieliśmy herbatę, zrobiliśmy kanapki - chwali się. Dziś jego córki zaczęły samodzielne życie i jest z nich dumny. Skończyły studia, założyły swoje rodziny. Nie był dla nich tylko ojcem, był przyjacielem, rówieśnikiem. - Nie wiedziałem, jaki jest właściwy wzór ojcostwa. Postępowałem zgodnie ze swoim sumieniem.
Mirosław nie pchał wózka i nie zmieniał pieluch. Bał się, że zrobi swoim córkom krzywdę, bo były takie malutkie, takie kruche. Dziś mężczyzn pchających wózek na ulicy można spotkać znacznie częściej. Podobnie jest z placami zabaw, przedszkolami, wywiadówkami. Marcin jednak zapewnia, że podzieli się obowiązkami związanymi z wychowaniem ich jeszcze nienarodzonego dziecka z żoną. Magdalena urodzi w lipcu. Oboje już nie mogą się doczekać, kiedy dziecko przyjdzie na świat. - Zrobiliśmy listę zakupów. Na dniach zabiorę się za pomalowanie pokoju, przyszykuję najpotrzebniejsze rzeczy. Będę przy porodzie, później postaram się, jak najwięcej pomagać żonie. W nocy też będę wstawać do dziecka - zapewnia Marcin. - Skąd wzorce? Nie mam pojęcia. Wiele się zmieniło w ciągu ostatnich lat w świadomości społeczeństwa. Zrywamy z wizerunkiem kobiety - kury domowej. Kobiety zaczynają zarabiać więcej od mężczyzn, a małżonkowie dzielą się obowiązkami domowymi. Czuję się odpowiedzialny za nasze dzieciątko, które już wkrótce będzie z nami. Nie chcę wszystkich obowiązków spychać na żonę, a ojcem być od święta. Chcę pokazać świat naszemu dziecku, nauczyć zmieniać koło w samochodzie i zabierać na rajdy.
Jednak nie każdy ojciec prezentuje swoją postawą wzorce, które są godne naśladowania. Agnieszka Ubych pracuje w dzierżoniowskim Ośrodku Pomocy Społecznej, jest specjalistą do spraw pracy z rodziną i styka się najczęściej z ojcami, którzy stosują przemoc w rodzinie, nie podejmują pracy, nadużywają alkoholu, nie dają wsparcia rodzinie, nie nawiązują więzi emocjonalnej z członkami rodziny, nie zapewniają podstawowych warunków materialno-bytowych.
- Tacy ojcowie przekazują negatywne wzorce dzieciom, które w przyszłości mogą postępować tak samo jak oni - mówi pani Agnieszka. - Nie można jednak szufladkować wszystkich ojców. Są tacy, którzy pomimo trudnej sytuacji życiowej biorą na swoje barki obowiązki obojga rodziców. Są przypadki, w których matka zawodzi. Są też ojcowie, którzy poprawiają swoje postępowanie, zrywają z nałogami.
Liliana Chodzyńska jako pracownik socjalny ma styczność z rodzinami, lecz nie wszystkie rodziny, którymi się opiekuje, są pełne. - Bezpośredniego kontaktu z ojcami nie mam, ponieważ podczas przeprowadzania wywiadu środowiskowego nie są oni obecni w miejscu zamieszkania. Zazwyczaj pracują zawodowo lub podejmują prace dorywcze. W moim przypadku ojcowie stanowią żywicieli rodziny, czasami jedynych - mówi. Jest to bardzo smutny fakt, ale dzisiejsze ciężkie czasy zmuszają rodziny do rozłąki, ponieważ ojcowie wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu chleba, a matki pozostają w kraju z dziećmi. Rozłąka nie wpływa dobrze na relacje, które panują w rodzinie. Zostaje zachwiana równowaga i hierarchia, gdyż brakuje jednego z rodziców, co odbija się na dzieciach. Wartości materialne nie powinny przesłaniać dobra, jakim jest dom stworzony przez oboje rodziców.
Proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Jakuba Starszego w Kamieńcu Ząbkowickim, ks. Rafał Kozłowski, wzorów ojcostwa szuka w Piśmie Świętym. W Starym Testamencie ludzie nie znali Ojca, ale Boga - Jahwę, Stworzyciela. - Chrystus, kiedy objawił Trójcę Świętą, objawił nam Boga jako Ojca. Uczy apostołów modlitwy, która zaczyna się od słów „Ojcze - Abba - Tatusiu”, tak powinnyśmy się do Boga zwracać, niczym małe dziecko, z zawierzeniem, z zaufaniem. Na obrazie Ojca, jaki pokazuje nam Jezus Chrystus, powinniśmy się uczyć i wzorować, ponieważ całe Jego życie jest podporządkowane Ojcu aż do krzyża, na którym zwraca się „Ojcze” i oddaje się w Jego ręce. Wszystkie Ewangelie pokazują Boga jako Ojca Miłosiernego, który przebacza i doświadcza. Bóg Ojciec nie jest ojcem liberalnym czy libertyńskim, jak niektórzy współcześni ojcowie, którzy pozwalają na wszystko swoim dzieciom. Wszystko, co robi, robi dla naszego dobra. Doświadcza nas, obarcza różnymi krzyżami, cierpieniami, po to tylko, byśmy poznali lepiej siebie. Chce w nas wzbudzić pokorę, bo jesteśmy pyszni. Najpiękniejszą przypowieścią jest ta o synu marnotrawnym. Często mówi się, że jest to przypowieść o ojcu miłosiernym. Ukazana jest relacja pomiędzy ojcem a synem, czyli pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Człowiek, choćby od Pana Boga najdalej odszedł, zawsze ma możliwość powrotu, nigdy nie spotka się z odrzuceniem ze strony Ojca, zawsze możemy liczyć na przebaczenie, ale wówczas, gdy nawrócenie będzie szczere. Kiedy wracamy ze złej drogi do Pana Boga, możemy liczyć na Ojcowskie przebaczenie. Symboliczne znaki, jakie występują w tej Ewangelii, jak nałożenie sandałów - bez sandałów chodzili tylko niewolnicy, w sandałach chodzili ludzie wolni, zatem wracając do Pana Boga, na nowo stajemy się ludźmi wolnymi. Ojciec mówi - „Przynieście pierścień na rękę” - pierścień mogli nosić ludzie z rodów zacnych, książęcych i to też jest znak. Kiedy wracamy do Ojca, powstajemy z grzechu, otrzymujemy pierścień godności książęcej, znowu przynależymy do Pana Boga. „Ubierzcie mu szatę” - strój wyjściowy, odświętny kojarzy nam się z jakąś uroczystością, z jakimś weselem, z godnością, z czystością - na nowo powracamy do czystości ducha. Dla mnie osobiście jest to najpiękniejsza przypowieść o miłosiernym Ojcu. Ukazana jest relacja pomiędzy Ojcem i Synem i takie właśnie relacje powinny panować we współczesnych rodzinach.
Poszukując wzoru dla współczesnego ojca, warto zatem sięgnąć do wzorów ukazanych przez samego Boga w biblijnych obrazach. Warto wziąć z nich przykład. Dojrzałość współczesnego nam ojcostwa winna upodobnić się do Boga Ojca, który stawia wymagania, ale także jest miłosierny. Wówczas równowaga zostanie zachowana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Epifania - wielkie święto wiary

Uroczystość Epifanii lub Teofanii, czyli Objawienia Pańskiego, jest jednym z najstarszych świąt ku czci Chrystusa. Obchodzone jest 6 stycznia, popularnie zwane świętem Trzech Króli. Jak wskazuje już sama nazwa, uroczystość ta jest pochodzenia wschodniego. Greckie słowa: epifaneia, teofaneia - ukazanie się, objawienie - rozumiano na Wschodzie jako widzialne ukazanie się bóstwa, albo też za pomocą tych słów określano uroczyste odwiedziny cesarza w mieście lub świętowanie ważnych dni z życia władcy. Ogólnie rzecz ujmując, jest to każde objawienie się bóstwa w czasie i przestrzeni (por. Wj 3, 12; 19, 18; Dz 2, 3-4). Pierwsze wzmianki o świętowaniu Epifanii na Wschodzie spotykamy u Klemensa Aleksandryjskiego (ok. 212 r.). Na Zachodzie natomiast wzmiankę o obchodach tej uroczystości znajdujemy w Galii ok. 361 r. Epifania jest pierwszym historycznie świętem związanym z tajemnicą Wcielenia. Św. Augustyn nazywa je "bliźniaczą uroczystością Narodzenia Pańskiego (geminata sollemnitas). Początkowo obchodzono dwa święta razem: święto Bożego Narodzenia i Objawienia się ludzkości Jezusa jako Zbawiciela. Na Zachodzie zaczęto obchodzić je oddzielnie dopiero od IV w. Epifania stała się wspomnieniem i uobecnieniem trzykrotnego objawienia się Chrystusa światu - tria miracula, jakie dokonało się podczas chrztu Jezusa w Jordanie, w chwili pokłonu trzech Mędrców oraz w czasie pierwszego cudu Pana Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej. Natomiast w liturgii Kościoła Zachodniego podkreślono szczególnie w uroczystości Epifanii objawienie się Syna Bożego jako oczekiwanego Zbawiciela poganom w osobie trzech Mędrców i dlatego dzień ten jest określany jako święto Trzech Króli. Motyw ten jest główną treścią Mszy św. i tematem dominującym w Liturgii Godzin. Natomiast w Jutrzni i Nieszporach wspomina się również tria miracula. Kluczem do zrozumienia tego święta jest Ewangelia św. Mateusza (Mt 2, 1-12), w której znajdujemy wzmiankę o Magach (Mędrcach) ze Wschodu, przedstawicielach świata pogańskiego, którzy podążając za gwiazdą, przebyli drogę około tysiąca kilometrów, aby złożyć hołd Dzieciątku Jezus i ofiarować Mu dary w postaci złota, kadzidła i mirry. Ostatecznie ustalono ich liczbę na trzech, co wiąże się z liczbą wymienionych przez Ewangelię darów, które mają znaczenie symboliczne. Ojcowie Kościoła odnosili je do troistej postaci Chrystusa. Składając je, Mędrcy wyznali wiarę w Jezusa, który jest Bogiem - ofiarując kadzidło, uznali oni w Chrystusie Króla - na co wskazuje złoto, prawdziwego Człowieka - mirra. Prawdopodobnie po wpływem interpretacji fragmentu Ps 72, 10-11 i Iz 60, 3 zaczęto w Magach upatrywać Królów. W związku z uroczystością Epifanii powstały różne zwyczaje. Podczas Mszy św. odbywa się błogosławieństwo kadzidła i kredy, czasem wody - o czym mówią aktualnie polskie agendy. Zwyczaj błogosławienia wody wywodzi się z przypomnienia chrztu, a ze wspomnienia o Mędrcach z darami - zwyczaj błogosławienia kadzidła i kredy. Mieszkania napełniamy wonią kadzidła na znak, że wszystko pragniemy czynić na chwałę Boga, natomiast święconą kredą znaczymy drzwi domów i umieszczamy datę bieżącego roku na znak, że mieszkańcy przyjęli Wcielonego Syna Bożego. Ten piękny zwyczaj zachował się do dziś nie tylko w tradycji polskiej, ale też w innych krajach. Jak relacjonuje Oskar Kolberg, dawniej po powrocie z kościoła wierni kadzidłem okadzali mieszkania, a kredą gospodarz wraz z całą rodziną kreślił z powagą na drzwiach wejściowych inicjały Trzech Króli K + M + B. Interpretuje się te skróty jako inicjały legendarnych imion trzech Mędrców: Kacper, Melchior, Baltazar ( wskazanymi w IX w.). Spotyka się też inną interpretację tego skrótu, tak jak odczytywały go wieki średnie. Inicjały Trzech Mędrców w pisowni łacińskiej: C + M + B są pierwszymi literami słów Christus mansionem benedicat, co oznacza: "Niech Chrystus błogosławi mieszkanie". Znaczenie kredą drzwi nawiązuje do zdarzenia z Księgi Wyjścia (Wj 12, 21-33). Naród Wybrany przed wyjściem z niewoli znaczył drzwi i progi domów krwią baranka, wówczas Bóg "nie pozwolił niszczycielowi wejść do tych domów" (Wj 12, 23). Drzwi i próg naszego mieszkania stanowią zarówno granice naszego domostwa, jak i łącznik ze światem zewnętrznym. Znacząc drzwi świętymi inicjałami i znakami, chcemy wyrazić nasze pragnienie, by tylko dobro i błogosławieństwo przekraczało próg naszego domu. Jan Paweł II na początku swego pontyfikatu tak wyraził istotę tego święta: "Serce twe zadrży i rozszerzy się - mówi Izajasz do Jeruzalem. (...) Właśnie ten krzyk proroka jest kluczowym słowem uroczystości Trzech Króli". W uroczystości tej "Kościół dziękuje Bogu za dar wiary, która stała się i wciąż na nowo staje się udziałem tylu ludzi, ludów, narodów. Świadkami tego daru, jego nosicielami jednymi z pierwszych byli właśnie owi trzej ludzie ze Wschodu, Mędrcy, którzy przybyli do stajenki, do Betlejem. Znajduje w nich swój przejrzysty wyraz wiara jako wewnętrzne otwarcie człowieka, jako odpowiedź na światło, na Epifanię Boga. W tym otwarciu na Boga człowiek odwiecznie dąży do spełnienia siebie. Wiara jest początkiem tego spełnienia i jego warunkiem. (...) Trzeba pozwolić Mędrcom iść do Betlejem. Z nimi razem idzie każdy człowiek, który za definicję swego człowieczeństwa uznaje prawdę o otwarciu ducha ku Bogu, prawdę wyrażoną w zdaniu: altiora te quaeras! (szukaj rzeczy od ciebie wyższych)". Kościół staje się sobą, "kiedy ludzie - tak jak pasterze i Trzej Królowie ze Wschodu - dochodzą do Jezusa Chrystusa za pośrednictwem wiary. Kiedy w Chrystusie, Człowieku, i przez Chrystusa odnajdują Boga. Epifania jest więc wielkim świętem wiary" (7 stycznia 1979). Wiara jest gwiazdą wskazującą nam drogę do Chrystusa. Powinniśmy się cieszyć łaską wiary i ją umacniać oraz prosić Boga o jej pomnożenie.
CZYTAJ DALEJ

Właściwie to… nie ma święta Trzech Króli

„Największe uliczne jasełka na świecie” -  takie hasło widnieje na stronie internetowej Orszaku Trzech Króli. Barwne korowody 6 stycznia organizowane są już nie tylko w Polsce, ale też w wielu państwach Europy, np. w Ukrainie, Austrii czy we Włoszech, a także w Afryce i obu Amerykach. A wszystko po to, by… „uczcić trzech króli”  - jak potocznie się mówi, nawet w niektórych kościołach. Tymczasem…. święta Trzech Króli właściwie nie ma, mimo że jest to jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich.

Do zamieszania przyczyniła się sama nazwa święta Trzech Króli, której używa się tylko w niektórych krajach, m.in. w Polsce. Ona sugeruje, że to „mędrcy świata, monarchowie” (jak śpiewamy w znanej kolędzie) są 6 stycznia najważniejsi. Takie określenie uformowało się w średniowieczu pod wpływem szerokiego kultu relikwii "trzech króli", które cesarz niemiecki Barbarossa zabrał z Mediolanu i przywiózł do Kolonii. To tam powstała ogromna katedra, która do dziś zachowuje te relikwie. Przez wieki przybywało tam wielu pielgrzymów. Kult "Trzech Króli" zdominował święto 6 stycznia, kiedy to czytana jest co roku Ewangelia według św. Mateusza o przybyciu mędrców że Wschodu do Betlejem, gdzie odnaleźli oni Dzieciątko, upadli przed Nim na twarz, oddali Mu pokłon i złożyli dary. Ale to wcale nie oni znajdują się w centrum obchodów święta 6 stycznia, którego właściwa nazwa brzmi: Uroczystość Objawienia Pańskiego. To Pan jest w centrum tego Święta. To Jego wielbimy za to, że przez swe narodzenie objawił się światu. A pokłon mędrców ze Wschodu, czyli pogan, jedynie potwierdza że przyszedł On nie tylko do narodu wybranego, ale do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy Go szukają i przed Nim chylą głowę.
CZYTAJ DALEJ

Za nami 14. Lubuski Orszak Trzech Króli

2025-01-06 18:09

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Lubuski Orszak Trzech Króli

Karolina Krasowska

Kolejne sceny - z Herodem i z pokłonem Mędrców ze Wschodu odbyły się kolejno przy hotelu Śródmiejskim i zielonogórskim Ratuszu

Kolejne sceny - z Herodem i z pokłonem Mędrców ze Wschodu odbyły się kolejno przy hotelu Śródmiejskim i zielonogórskim Ratuszu

Zielonogórskim deptakiem przeszedł 14. Lubuski Orszak Trzech Króli. Barwne jasełka zgromadziły tłumy. Był czas na manifestację wiary i wspólne rodzinne świętowanie.

Lubuski Orszak Trzech Króli tradycyjnie rozpoczął się Mszą św. w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela. Eucharystii przewodniczył pasterz diecezji bp Tadeusz Lityński. - Dzisiejsza uroczystość przypomina zaranie misyjnej działalności Kościoła. Bóg poprzez swoje narodzenie wzywa nas, abyśmy i my wypełniali swoje powołanie, którym jest wskazanie innym drogi do betlejemskiego żłóbka. Jednym z pięknych symboli tej misji przypomnienia prawdy o Bożym Narodzeniu jest właśnie Orszak Trzech Króli, kiedy w sposób barwny, pełen entuzjazmu, nie tylko odtwarzamy wędrówkę Mędrców sprzed 2 tys. lat, ale pokazujemy światu radość płynącą z doświadczenia wiary. Czas Roku Jubileuszowego zachęca nas do widzialnego pielgrzymowania. I to jest to pierwsze „pielgrzymowanie nadziei” w tym roku, by być nadzieją dla innych – podkreślił bp Lityński. – Jak bardzo potrzeba dziś daru uśmiechu, dobrego słowa, wspólnego kolędowania, wspólnej modlitwy. W takich codziennych orszakach trzeba nam zakładać korony, które nie są znakiem władzy, panowania nad kimś, ale miłości i prawdziwej nadziei. Prawdziwy król, mędrzec to osoba, która widzi, że dobrem swojego serca może zatroszczyć się o innych, tak jak Jezus, który nie narodził się dla swojej chwały, ale dla nas. Pokazał, że królem w pełni staje się dopiero w cierpieniu na drzewie krzyża, gdy dał największy dowód swojej miłości – podkreślił pasterz diecezji.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję