KATARZYNA JASKÓLSKA: - Coraz więcej osób zanim zapali znicz na grobie w dzień Wszystkich Świętych, idzie na imprezę z okazji Halloween…
KS. TOMASZ TRĘBACZ: - Słyszy się różne opinie. Na przykład, że Halloween to święto, że to święto rodzinne, że Halloween może pomóc „wydobyć dzieci z lęku” przed duchami, przed śmiercią. Ale z drugiej strony, słyszy się też, że Halloween jest niebezpieczne.
- Dlaczego zabawa z dynią w tle miałaby być niebezpieczna? Skąd się wzięło Halloween?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Halloween to festiwal wywodzący się ze Szkocji, obchodzony w wigilię Wszystkich Świętych. Ale za wiele wspólnego ze świętymi nigdy to „świętowanie” nie miało. W świecie okultyzmu Halloween nosi też nazwę Samhain. Elementy tradycji Samhain wywodzą się z ceremonii druidów (był to taki międzyplemienny zakon starożytnych kapłanów celtyckich), którzy mieli swoją siedzibę w Brytanii. Sprawowali też funkcję sędziów, lekarzy i magów. Ale po rozwiązaniu ich organizacji przez ówczesny Rzym „spadli” do funkcji wróżbitów. Obrządki religijne druidów odbywały się w lasach dębowych, gdzie czczone były dąb i jemioła. Druidzi obserwowali gwiazdy, wierzyli w wędrówkę dusz i praktykowali magię.
W tradycji pogańskiej sięgającej ponad 2000 lat wstecz dzień 31 października był ostatnim dniem roku, który świętowano potrójnie - żegnano lato, witano zimę i obchodzono święto zmarłych. Halloween zapoczątkowali celtyccy kapłani (druidzi), którzy czcili boga śmierci, nazywanego właśnie Samhain. Ich święto trwało ok. dwóch dni, aż do 1 listopada. Wierzyli, że Samhain kontroluje dusze umarłych i może pozwolić im spoczywać w spokoju, a w nocy z 31 października na 1 listopada uwalnia te dusze. Tej konkretnej nocy Samhain miał zbierać dusze wszystkich, którzy umarli tego roku. Dusze były wysyłane w ciała zwierząt, żeby spłacić dług za swoje grzechy (pojawiają się elementy wierzeń w reinkarnację). Celtowie wierzyli, że dzięki składanym ofiarom bóstwo zostanie przebłagane, a dusze uwolnione. To tak w największym skrócie.
- Gdzie w tym wszystkim dynia?
- Szkocka legenda mówi o irlandzkim mężczyźnie Jack’u Lantern’ie. Był on złym człowiekiem, pijakiem. Przez swoje grzechy nie mógł pójść do nieba. Został ponoć także wyrzucony z piekła. Skazano go na wędrówkę po ziemi. Diabeł, wyrzucając go, dał mu kawałek żarzącego się węgla z ogniska. Jack włożył go do swojej ogromnej rzepy i dzięki światłu z tej „latarni” wyruszył na wędrówkę w poszukiwaniu miejsca swojego wiecznego zatracenia. W XIX-wiecznej Ameryce rzepę zastąpiła dynia, bo była tam bardziej popularna i dostępna. W dyni zaczęto rzeźbić głowę (twarz) owego nieszczęścnika Jack’a Lantern’a.
- Jak Halloween trafiło do Polski?
- Najpierw przybyło do Ameryki, jak już wspomniałem, wraz z irlandzkimi osadnikami w XIX wieku. Do nas dotarło stosunkowo niedawno, w latach 90. XX wieku. Na początku było przyjmowane ze zdziwieniem, ale już teraz widać, że zaszczepia się coraz mocniej. Przeważnie dlatego, że ludzie generalnie nie widzą w tym nic złego.
- Dzieci i młodzi w szkołach wystawiają dyniowe „gęby” i przebierają się za czarownice albo upiory. Nauczyciele nie ustępują im kroku. Wygląda to śmiesznie, zwłaszcza kiedy robią to dorośli, ale czy naprawdę jest w tym pogaństwo? Może to tylko zabawa?
Reklama
- Można powiedzieć, że w przebieraniu się nie ma nic złego. Ale trzeba zwrócić uwagę, że kiedy się za kogoś przebieram, zaczynam się też z tym kimś jakby utożsamiać. Zobaczmy, że kiedy dziecko przebiera się za policjanta, to czuje się ważne, kiedy za strażaka, to chce ratować innych. W podświadomości kreuje postać, za którą się przebiera. Z czym utożsamia się dziecko przebrane za ducha, wampira albo szkielet? Oczywiście nie musi się od razu nic złego wydarzyć. Ale czasem może.
W średniowieczu - zwanym erą czarów - ludzie mocno praktykowali Halloween. Nazywano go nawet „Nocą Czarów”. Chodziło o to, żeby naśladowcy diabła (sataniści) mogli się zebrać, na przekór chrześcijanom obchodzącym 1 listopada Wszystkich Świętych - i wyśmiewać ich poprzez swoje różne praktyki. Musimy wiedzieć, skąd biorą się pewne „święta”, które trafiają do społeczeństwa, także do dzieci. Niebezpieczeństwo jest takie, że jeżeli my zbagatelizujemy zło, jeśli będziemy uważali je tylko za zabawę, jeśli będziemy ocierać się o magię, wróżby, świat okultyzmu - w pewnym momencie granica może zostać zatarta. Nie chodzi tylko o to, że ktoś zapali świeczkę w dyni albo przebierze się za stracha czy wampira, ale chodzi o głębszą świadomość. I pytanie: Czy jako wierzący musimy kultywować pogaństwo? Zwróćmy uwagę na to, że i współcześnie Halloween nie jest wszędzie traktowane wyłącznie jak zabawa. Sataniści powiązali swój kult z tą datą i uważają, że to najważniejszy dzień w roku (pisał o tym chociażby autor „Biblii szatana” A. La Vey) - wtedy odprawiają czarne msze. Wzywają demoniczne moce i myślą, że mogą im coś ofiarować. Pisarka Doreen Irvine - przez wiele lat praktykująca okultyzm - po swoim nawróceniu napisała: „Tragiczne jest to, że ludzie sięgają po rzeczy z pozoru niewinne, nie zdając sobie sprawy, że ocierają się o zło. Jednym z przykładów jest właśnie Halloween”.
Czy musimy praktykować obrzędy pogańskie? Mamy tyle pięknych świąt wywodzących się i z Pisma Świętego, i z nauki, i z Tradycji Kościoła, na których możemy się oprzeć. Dopóki nie zrozumiemy, jaką genezę ma Halloween, istnieje ryzyko, że będziemy kultywować pogaństwo, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co tak naprawdę „świętujemy”.
Nie chcemy, żeby w szkole czy w kościele mówiono nam o diable - „bo to trąci średniowieczem”. Jednocześnie ze spokojem akceptujemy elementy magii i okultyzmu w grach komputerowych i satanistów kpiących z Kościoła i wiary w telewizji, bo „to przecież nic złego”; bo to XXI wiek…
- Co zatem zrobić, kiedy dziecko ma w szkole zabawę halloweenową. Nie pozwolić?
- To jest trudne pytanie. Jeśli rodzic wytłumaczy dziecku, czym jest Halloween, jeśli sam rozumie, skąd się wzięło - powinien zapytać samego sobie: Co dobrego wyniknie z tego, że poślę tam dziecko? Rodzic ostatecznie zdecyduje, jak pokieruje swoim dzieckiem. Mądry i kochający rodzic będzie wiedział, jak postąpić. Mądrość to dar Ducha Świętego.
- Amerykańscy chrześcijanie radzą sobie z tym problemem, organizując w tym samym czasie „All Saints Party”, czyli przyjęcie z okazji Wszystkich Świętych, na którym dzieci przebierają się np. za aniołki.
- Myślę, że to jest dobra alternatywa. Takie przyjęcia, pochody czy marsze odbywają się coraz częściej. Przesunięty zostaje akcent. Cieszymy się nie z „sił ciemności”, zła i demonów, nie świętujemy śmierci, ale cieszymy się tym, że jest życie wieczne, że są też dobre duchy - aniołowie, że Chrystus nas zbawił. Szukajmy tego, co prawdziwie dobre… Można się zachłysnąć „świętem” Halloween, bo jest takie „amerykańskie”, takie cool…, ale zanim zaczniemy „świętować”, zapytajmy się, co o nim wiemy, o jego korzeniach. Bo czy naprawdę musimy praktykować pogaństwo?…
* * *
Ks. Tomasz Trębacz
Pracuje w kurii biskupiej, jest autorem m.in. książki „Szatan jako źródło zła. Studium dogmatyczno-pastoralne”