"Stan pacjenta poprawił się na tyle, że został on wypisany ze stacjonarnej opieki szpitalnej" - napisano w oświadczeniu Charite.
"Na podstawie tego, że pacjent poczuł się lepiej oraz (na podstawie) jego obecnego stanu lekarze uważają, że całkowite wyzdrowienie jest możliwe. Jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by ocenić potencjalne długoterminowe skutki jego ciężkiego zatrucia" - wskazano.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nawalny był leczony w klinice Charite łącznie przez 32 dni, w tym 24 dni spędził na oddziale intensywnej opieki medycznej - dodano. "Decyzja o podaniu szczegółów stanu zdrowia pana Nawalnego została podjęta po konsultacji z pacjentem i jego żoną" - poinformował szpital. Klinika Charite jest uważana za jedną z najbardziej renomowanych na świecie - pisze AFP.
W poście na Instagramie zamieszczonym w sobotę Nawalny przekazał, że ma trudności z używaniem telefonu, nalewaniem wody czy wchodzeniem po schodach ze względu na problemy z rękami i nogami.
20 sierpnia Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska na Syberii do Moskwy i stracił przytomność. Samolot lądował w Omsku, gdzie opozycjonista został hospitalizowany. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do berlińskiej kliniki Charite, gdzie został poddany szczegółowym badaniom i intensywnemu leczeniu. 7 września został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej.
Reklama
Według rządu RFN istnieją dowody na próbę zamordowania opozycjonisty środkiem bojowym z grupy Nowiczok, opracowanym w Rosji. Niemiecki rząd twierdzi, że wykazały to testy przeprowadzone w Niemczech, Francji i Szwecji. Zachód zażądał od Rosji wyjaśnień w tej sprawie.
Według współpracowników Nawalnego ślady Nowiczoka znaleziono na butelce po wodzie zabranej przez nich z jego pokoju hotelowego w Tomsku. Opozycjonista domaga się od władz Rosji zwrotu ubrania, w którym przywieziono go do szpitala w Omsku. Jego zdaniem badania, którym został poddany po próbie otrucia go, wykazały obecność Nowiczoka także na jego ciele i odzieży.
Władze Rosji twierdzą, że nie ma dowodów na próbę zamordowania Nawalnego, Kreml zaprzeczył też jakiemukolwiek swemu zaangażowaniu w sprawę.
Postępowanie przygotowawcze dotyczące próby otrucia Nawalnego prowadzi policja transportowa w Tomsku. W Rosji nie wszczęto sprawy karnej, bowiem - jak argumentują władze - nie ma wystarczających do tego dowodów. Lekarze, którzy zajmowali się Nawalnym w szpitalu w Omsku, ocenili, że nie można uznać, że padł on ofiarą ataku z wykorzystaniem środków chemicznych. (PAP)
cyk/ ap/
arch.