Reklama

List rektora WSD w Paradyżu z okazji Uroczystości Chrystusa Króla

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 47/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Bracia i Siostry!

Już po raz 63. Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu obchodzi swoje święto patronalne w uroczystość Chrystusa Króla. Tego dnia - zgodnie z wieloletnią tradycją - ośmielamy się prosić wszystkich wiernych diecezji zielonogórsko-gorzowskiej o szczególnie gorącą modlitwę w intencji naszych seminarzystów oraz o nowe powołania kapłańskie. Każda parafia i każda wspólnota wiernych potrzebuje gorliwego i wrażliwego pasterza. Początkiem jednak powołania są nasze rodzinne domy oraz wspólnoty parafialne, gdzie młodzi ludzie odczytują Boże wezwanie do kapłaństwa i podejmują pierwsze decyzje. Dlatego tak ważne jest dla nas modlitewne wsparcie wszystkich parafian oraz przykład kapłańskiego życia naszych duszpasterzy. Tylko troska całego Kościoła wydaje święte i dobre powołania kapłańskie, dla których miejscem formacji i przygotowania do święceń prezbiteratu jest wspólnota Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu. W poczuciu tej wspólnej troski i odpowiedzialności za wieloletnią tradycję wsłuchujemy się w Słowo Boże, które najlepiej wskazuje zadania, jakie dzisiaj stawia przed nami Kościół.
Treść dzisiejszej Ewangelii zaskakuje swoją aktualnością, przywołując obraz Jezusa na krzyżu, z którego szydzili „pobożni” kapłani i „odważni” żołnierze, wołając: „Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie. Innych wybawiał, niech teraz siebie wybawi... A lud stał i patrzył”. Nie na takiego bowiem króla czekali! Nie takiego władcy się spodziewali. Chcieli monarchy z zamożnej arystokratycznej rodziny, a dostali Króla z betlejemskiej szopy. Potrzebowali bezwzględnego dowódcy, a dostali wyrozumiałego Nauczyciela. Oczekiwali rozkazów, a otrzymali przykazanie miłości. Marzyli o bogactwie i sile, a usłyszeli o błogosławieństwie ubogich i cichych. Monarcha miał ich prowadzić na zwycięskie wojny, a doprowadził na Golgotę. Taki Władca nie mógł zaspokoić rozbudzonych aspiracji i oczekiwań. Jezus ich wszystkich rozczarował. Taki Król nie mógł zyskać uznania i aprobaty. Dlatego wybrali Barabasza!
Dzisiaj także nie brakuje „mądrych”, „pobożnych” i „odważnych” ludzi, którzy odrzucają Jezusa albo nawet drwią z Króla zawieszonego na krzyżu. Nie brakuje również ludu, który stoi i z ciekawością przypatruje się temu smutnemu spektaklowi. Nie brakuje dzisiaj chrześcijan rozczarowanych królowaniem Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii. Dlatego tak bardzo potrzeba uczniów Chrystusa Króla, którzy będą budować królestwo miłości, przebaczenia, pokoju i nadziei. Potrzeba uczniów, których nie rozczarowują Boże przykazania i życie poddane Ewangelii. Potrzeba uczniów, dla których błogosławieństwo ubogich, smutnych, miłosiernych i cierpiących prześladowanie to nie mrzonki bezsilnego Króla, lecz prawdziwa potęga i władza miłości. Przesłanie to, skierowane do wszystkich wiernych, jest szczególnie zobowiązujące dla prezbiterów i kandydatów do kapłaństwa. Kapłaństwo bowiem oznacza uczestnictwo we władzy królewskiej Chrystusa, która polega na służbie Ewangelii i Kościołowi. Jest to jedyny rodzaj władzy, której pierwszym warunkiem jest ofiarna służba Bogu i drugiemu człowiekowi. Trzeba jednak najpierw wybrać Jezusa, a nie Barabasza.
Dzisiejsza uroczystość Chrystusa Króla jest zatem dla każdego z nas szczególną okazją potwierdzenia wyboru Władcy i Pana naszego życia. Wszyscy bowiem komuś lub czemuś podporządkowujemy swoje pragnienia, siły i decyzje. Czasami królem naszego życia staje się praca, innym razem rodzina, niekiedy pieniądz, rozrywka albo nawet choroba. Mniej lub bardziej świadomie stajemy się sługami swoich spraw, poddanymi własnych radości, ambicji czy problemów. Prędzej czy później składamy swoje nadzieje, swoją przyszłość w ręce i w służbę jakiemuś Barabaszowi.
Podobnie było 2 tys. lat temu pod krzyżem Chrystusa, na którym widniał czytelny dla wszystkich napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: „To jest Król żydowski”. Jednak tylko niewielu zobaczyło w ukrzyżowanym Jezusie swego Króla. Byli tam przecież gorliwi kapłani, wykształceni dostojnicy, waleczni żołnierze. Był prosty lud i w końcu złoczyńcy po lewej i prawej stronie krzyża Chrystusa. Wszyscy widzieli tego samego Jezusa Chrystusa i czytali ten sam napis, celowo sporządzony w trzech językach: „To jest Król żydowski”. Niewielu jednak zobaczyło w Nim prawdziwego Króla, niewielu uwierzyło w potęgę Jego królestwa miłości, królestwa pokoju, wybaczenia i nadziei. Nikt nie chciał okazać się naiwnym, niezaradnym lub pozbawionym znajomości. Dlatego tak wielu wybrało Barabasza, który musiał wydawać się bardziej wiarygodny niż sam Bóg. Dlatego tylko jeden ze złoczyńców, być może z resztką nadziei w ostatniej chwili swego życia, szepnął Jezusowi: „Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. I niespodziewanie usłyszał w odpowiedzi: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.
Współczesnemu człowiekowi wcale nie jest łatwiej uwierzyć w Chrystusa niż żołnierzom, kapłanom czy ludowi sprzed 2 tys. lat. Współczesnym chrześcijanom wcale nie jest łatwiej dostrzec ten sam napis, od 2 tys. lat umieszczany na naszych krzyżach: „To jest Król żydowski”. Dzisiaj, tak jak niegdyś, wielu z nas otacza krzyż Jezusa, ale zajęci swoją pracą i swoimi sprawami tylko z trudnością widzimy w Nim prawdziwego Pana i Króla. Potrzebujemy zatem corocznej uroczystości Chrystusa Króla, by jeszcze raz wybrać Jego przykazania i Jego Ewangelię jako kompas i drogowskaz naszego życia. Potrzebujemy Chrystusa Króla, by nie oddać się na służbę innym panom albo by wyrwać się wreszcie z ich mocy. Tylko bowiem Jezus jest takim władcą, który nie zniewala swoich poddanych, lecz sam obdarza wolnością. Ma moc uczynić człowieka prawdziwie wolnym, ponieważ siłą Jego potęgi są miłość i prawda. Wybrać zatem Jezusa na swego Króla i Władcę - to jedyna ewangeliczna perspektywa dla każdego chrześcijanina, a przede wszystkim dla każdego seminarzysty i dla każdego księdza. Początkiem bowiem i fundamentem zarówno wiary, jak i kapłaństwa jest uczynienie Jezusa Panem swego życia.
Dla kleryków i wychowawców Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu jest to również wyjątkowe wyzwanie i zobowiązanie. Podejmujemy je, tak jak potrafimy najlepiej, prosząc jednak o modlitwę, troskę i wsparcie wszystkich naszych wiernych - czcigodnych księży, drogich braci i siostry! Bez Waszej wiary, bez Waszej wytrwałej modlitwy, bez Waszej ofiary trudno byłoby sprostać tym ideałom formacji do kapłaństwa, które ciągle jest przecież wyczekiwane i oczekiwane przez tak wielu wiernych w parafiach naszej diecezji.
Dzisiaj wspólnotę seminaryjną tworzy 73 alumnów na VI rocznikach. W maju tego roku 18 diakonów przyjęło w katedrze gorzowskiej święcenia prezbiteratu. W tym samym miesiącu 11 alumnów w zielonogórskiej konkatedrze otrzymało święcenia diakonatu, a we wrześniu 12 nowych kandydatów rozpoczęło formację na I roku. Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu jest więc żywym organizmem Kościoła diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, który pragnie służyć Bogu i wszystkim wiernym, uznając w Chrystusie Królu jedyny drogowskaz wiary i kapłaństwa.
Jeszcze raz w imieniu całej wspólnoty seminaryjnej dziękuję wszystkim księżom, siostrom zakonnym, „przyjaciołom Paradyża”, grupom modlitewnym i każdemu z osobna za wszelką dobroć okazaną dotychczas seminarium paradyskiemu. Jednocześnie proszę w dniu naszego święta patronalnego o modlitwę oraz wszelkiego rodzaju wsparcie, które uczynią nasz formacyjny wysiłek jeszcze bardziej użytecznym i przydatnym dla Kościoła i wszystkich wiernych. Bóg zapłać!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joachim i św. Anna - rodzice, dziadkowie i wychowawcy

Imiona rodziców Maryi i zarazem dziadków Jezusa są nam dobrze znane. Wynika to z faktu, że ich kult w Polsce jest dość rozpowszechniony. Zapewne powodem tego jest nasze, pełne sentymentu, podejście do kobiecej części rodu Jezusa. Kochamy mocno Najświętszą Maryję Pannę i swą miłość przelewamy również na Jej matkę - św. Annę. Dlatego liturgiczne wspomnienie św. Anny i św. Joachima cieszy się u nas tak dużymi względami. Współcześnie czcimy rodziców Maryi wspólnie, choć początkowo przeważał kult św. Anny. Przywędrował on do Polski już w XIV wieku, kiedy Stolica Apostolska ustaliła datę święta na 26 lipca. Zawsze wyjątkową czcią otaczano babcię Jezusa na Śląsku. Do dziś największej czci doznaje ona na Górze św. Anny k. Opola, gdzie znajduje się cudowna figura tej Świętej. Przedstawia ona św. Annę piastującą dwoje dzieci: Maryję i Jezusa, dlatego powszechnie jest nazywana Świętą Anną Samotrzecią - co można tłumaczyć „we troje razem”. O św. Joachimie i św. Annie nie wiemy jednak za dużo. Pismo Święte o nich nie wspomina. Trochę więcej światła na te postaci rzuca jeden z apokryfów - Protoewangelia Jakuba z końca II wieku. Z niego właśnie dowiadujemy się o imionach dziadków Jezusa. Wiemy też, że byli oni długo bezdzietni. Dopiero wytrwała modlitwa Joachima przez czterdzieści dni na pustyni wyjednała łaskę u Boga. Dar dany im w podeszłym wieku został przepowiedziany przez anioła, który określił mającą się narodzić córkę jako „radość ziemi”. Zapewne św. Joachim i św. Anna byli dobrymi rodzicami, czego bezdyskusyjnym przykładem jest Maryja. Właśnie Ona przyjęła w pokorze Boże wybranie, spełniając Jego wolę wobec siebie. Podkreślił to sługa Boży Jan Paweł II 21 czerwca 1983 r. właśnie na Górze św. Anny, kiedy powiedział, że: „Syn Boży stał się człowiekiem dlatego, że Maryja stała się Jego Matką”. W wielkiej mierze Maryja mogła stać się Matką Zbawiciela dzięki dobremu wychowaniu, które otrzymała w domu rodzinnym. Warto więc postawić pytanie: Czy my potrafimy wyciągnąć z tego właściwe wnioski dla nas samych? Trzeba nam pytać o styl wychowywania naszych pociech. Z niego wynika ich stosunek do sacrum, do świata Bożych planów wobec każdego z naszych dzieci. Św. Joachim i św. Anna na pewno mieli świadomość tego, że ich obowiązkiem jest dobre przygotowanie Maryi do wypełnienia zadań, które Bóg przed Nią postawił.
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz Młodzieży: historyczny rekord uczestników z Portugalii. To owoc ŚDM

Aż 11 tysięcy młodych osób przyjedzie z Portugalii na Jubileusz Młodzieży do Rzymu. To największa frekwencja w historii międzynarodowych spotkań i owoc niedawnych Światowych Dni Młodzieży Lizbona 2023.

„Mówimy o największej mobilizacji portugalskiej młodzieży, jaką kiedykolwiek widziano w kontekście międzynarodowych spotkań. To dla nas ogromna radość i panuje wielki entuzjazm wobec pracy duszpasterskiej prowadzonej w całym kraju” – podkreśla w rozmowie z agencją SiR Pedro Carvalho, odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży w Portugalii. W Rzymie na spotkaniu młodzieży obecni będą przedstawiciele wszystkich portugalskich diecezji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję