Reklama

Nowości samorządowe w Warszawie

Prezydent czy prezydentowa?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Warszawa da się lubić, Warszawa da się lubić. Tutaj szczęście można znaleźć, tutaj serce można zgubić - tak się śpiewało w popularnej piosence o stolicy.

Okazuje się, że nie tylko serce można zgubić. W stolicy, w prawdziwym bałaganie administracyjnym gubią się jej mieszkańcy, gubią się nawet politycy, wydawałoby się - najsprytniejsi obywatele naszego kraju. Galimatias struktur zarządzania poddawany jest obecnie przez parlamentarzystów kolejnej reformie.

Politycy, jak to oni, muszą wprowadzać jakieś innowacje, aby coraz bardziej znudzeni wyborcy nie zapomnieli o ich istnieniu. Prawdopodobnie wprowadzony zostanie zwyczaj bezpośredniego wyboru prezydenta Warszawy. Zanosi się doprawdy na bardzo atrakcyjny spektakl. Nie oznacza to, że miasto funkcjonować będzie znacznie lepiej.

Przez media przepływa cała fala nazwisk kandydatów na stanowisko prezydenta Warszawy. Są wśród nich znani i popularni byli ministrowie oraz posłowie. Na tzw. prasowej giełdzie wymieniana jest również żona obecnego prezydenta Polski. Mimo trwającego festiwalu kandydatur, nie ma jeszcze ustawy o bezpośrednim wyborze prezydenta miasta Warszawy i nie wiadomo, czy taka ustawa stanie się faktem.

Jak zwykle w takich przypadkach, najważniejsza staje się polityka. Raczej drugorzędne znaczenie ma to, jakie skutki dla obywateli - w tym przypadku mieszkańców stolicy - przyniesie zmienione prawo i wprowadzenie nowej instytucji. Absolutny priorytet polityki zawiera się w pytaniu: czy zyska na tym partia? Czy opłaci się to politykom?

Początkowo SLD uznał, że nie opłaci się wprowadzić bezpośrednich wyborów w największych miastach Polski. Czołówka Sojuszu zaangażowana jest w rządzie, obsadzili we wszystkich województwach stanowiska wojewodów, najważniejsi i najbardziej znani politycy zajęli już swoje pozycje. SLD uznał zatem, że nie ma potrzeby ryzykować. Zgłosił nowelizację ordynacji wyborczej dotyczącej jedynie gmin poniżej 20 tysięcy mieszkańców. Na jej mocy w bezpośrednich wyborach swoje stanowisko zdobyliby jedynie wójtowie i burmistrzowie. Zmiana ta nie dotyczy oczywiście Warszawy.

Jako ciekawostkę można podać, że nowelizację warszawskich ustaw samorządowych zgłosili posłowie SLD, wśród których żaden nie jest warszawiakiem. Co gorsza, poprzedni ustrój samorządowy w Warszawie wprowadzono w 1994 r., kiedy to SLD sprawował rządy. Dzisiaj bez mała ci sami ludzie potępiają rozwiązania wtedy wprowadzane i zachwalają nowe jako jedyne i najlepsze.

Swoje szanse z Warszawą ważą również inne ugrupowania. Politycy Platformy Obywatelskiej przekonani są, że w ich własnych szeregach znajduje się cała masa niezwykłych osobistości, które są jedynie godne sprawowania funkcji prezydentów miast. Od dawna forsują więc projekt prowadzący do tego, aby w każdym mieście, także w tych największych, przeprowadzić bezpośrednie wybory władzy wykonawczej.

Platforma odziedziczyła pewien sposób myślenia po Unii Wolności, mimo że nie sprawdził się on najlepiej. Unia Wolności miała niezwykle wysokie mniemanie sama o sobie, ciągle powtarzając, jak wiele posiada szlachetnych i kompetentnych jednostek w swoich szeregach. I, o zgrozo, mniemania tego nie podzielili wyborcy.

Początkowo przeciwne bezpośredniemu wyborowi wójtów i burmistrzów było Prawo i Sprawiedliwość, co ogłosił z trybuny sejmowej prominentny działacz tego ugrupowania Ludwik Dorn. W tym przypadku także może nastąpić zmiana stanowiska. Jako jeden z głównych faworytów w warszawskich wyborach wymieniany jest Lech Kaczyński. Jego brat Jarosław osiągnął w stolicy znakomity wynik w wyborach parlamentarnych, uzyskując 144 tysiące głosów. Podobno PiS ma już swoich kandydatów w innych dużych miastach, choć nazwisk nie ujawnia.

Jednak to nie od braci Kaczyńskich i od Platformy będzie zależało, czy w Warszawie będzie bezpośrednio wybrany prezydent. Wiele zależy od tego, czy w wyborach zdecyduje się wystartować żona Aleksandra Kwaśniewskiego.

Warszawskie SLD ma w kartach jedynie blotki - działaczy partyjnych z drugiego szeregu, którzy nie mają szans w rywalizacji chociażby z takim bożyszczem mass mediów jak Andrzej Olechowski. Pani Waniek czy pan Wieteska, nie dość, że skłóceni między sobą, marnie prezentują się przed kamerami. Postkomuniści mają jednak prawdziwego asa w rękawie: Jolantę Kwaśniewską. Medialna bogini naszych czasów, uwielbiana w kobiecej prasie i postkomunistycznej telewizji, czczona prawie jak księżna Diana.

I przyznać trzeba, że olbrzymia ilość Polek jest pod wrażeniem prezydentowej. Sama potencjalna kandydatka nie chce zdradzić, czy pójdzie drogą wyznaczoną przez Hilary Clinton. Jak przystało na kobietę może się jeszcze wahać i może zmieniać zdanie. Póki co - niczym głowa państwa - przyjmuje w świetle reflektorów żonę rosyjskiego prezydenta, z którą przechadza się po warszawskiej Starówce.

Czy w związku z tą domniemaną kandydaturą należy wyrywać sobie włosy z głowy? Wiecznie niezadowoleni malkontenci przekonani są, że start w wyborach Jolanty Kwaśniewskiej przerodzi się w zupełny jarmark polityczny, że będzie to znacznie bliższe eliminacjom w Big Brother niż poważnej debacie politycznej. Przeciwnicy tej kandydatury podnoszą, że pani Kwaśniewska, choć elegancka, nie ma nic ciekawego i ważnego do powiedzenia, nie mówiąc już o kwalifikacjach wymaganych przy sprawowaniu tak wymagającego urzędu prezydenta Warszawy. Miasta, gdzie mieszka 1 milion 700 tysięcy mieszkańców, a jedna dzielnica Mokotów liczy 200 tysięcy - tyle samo, ile np. Toruń.

Pani Kwaśniewska nie posiada odpowiednich kompetencji, ale warto przypomnieć, że nie takie rzeczy oglądaliśmy już w ramach naszej młodej demokracji. Zresztą pani prezydentowa ma znacznie wyższe wykształcenie niż jej mąż, nie była w komunistycznym aparacie i nie ma skłonności do uroczystego wznoszenia toastów. Może być już tylko lepiej. Jeżeli nie zostanie prezydentem Warszawy, to pewnie całego kraju...

Mówienie i pisanie o ewentualnych kandydatach jest jedynie zapowiedzią igrzysk, jakie nas być może czekają. Dużo mniej można usłyszeć o kompetencjach nowo wybranego prezydenta - co jest znacznie ważniejsze i decydujące o pozycji i rozwoju miasta. Nie stanowi tajemnicy, że już dzisiaj kompetencje radnych nakładają się na siebie. Radni, urzędnicy, członkowie zarządów, skarbnicy wszystkich szczebli niejednokrotnie przeszkadzają sobie nawzajem lub dublują swoje prace. Wprowadzenie nowej instytucji, jaką jest niezależnie wybierana władza wykonawcza, może to jedynie skomplikować.

Dodatkowo w struktury władzy samorządowej może zostać wpisany nowy konflikt polityczny. Jest on i tak obecny, lecz w wypadku, gdy prezydent będzie z zupełnie innej opcji politycznej niż większość radnych, konflikt zostanie zwielokrotniony. I obok wojny na górze obserwować będziemy wojnę na dole.

W Warszawie, co wydaje się niewiarygodne, jest obecnie 20 różnych budżetów. W jednym mieście mamy budżety: miasta, powiatu, jedenastu gmin i siedmiu dzielnic. Nie jest to ustrój jasny, przejrzysty i czytelny, i ma to zostać zmieniane. Jak na tym tle będzie wyglądała pozycja nowego prezydenta? Czy będzie miał decydujące słowo w sprawie finansów miasta, czy będzie jedynie reprezentantem i figurantem?

W warszawskiej administracji pracuje kilkanaście tysięcy urzędników. Czy będą oni administracją podległą prezydentowi? Jeszcze nie wiadomo.

Jak źle jest zarządzana Warszawa, niech świadczy chociażby fakt, że w mieście, gdzie przestępczość utrzymuje się na poziomie prawie największym w Europie, jest całkiem spora liczba policjantów i funkcjonariuszy straży miejskiej. Razem wzięci przekraczają liczbę policjantów w całej Polsce przedwojennej.

W Warszawie problemów jest znacznie więcej. Niestety, miasto nie ma szczęścia. Co kilka lat przeprowadzana jest tutaj reforma, a ta z kolei podawana jest kolejnej reformie.

Warszawa daje się lubić przede wszystkim politykom, którzy dzięki niej żyją i robią kariery. Niestety, nie widać, żeby poświęcali dla niej serce, choć to miasto warte jest prawdziwej miłości. I za to, co robią, trudno jest lubić polityków.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Listopad odwrócony: umarli niosą nam ratunek. A jak my możemy im pomóc?

2025-11-02 18:51

[ TEMATY ]

felieton

Milena Kindziuk

dr Milena Kindziuk

Red

Kto wie? Może i za nami kiedyś półprzezroczyste postacie duchów wyłonią się z zaświatów, szepcząc: „Dziękuję”. I poprowadzą dalej.

Lwów, katedra ormiańska, na jednej ze ścian widnieje malowidło Jana Rosena – "Pogrzeb św. Odilona". To nie jest zwykły obraz. To listopadowa parabola w barwach złota i cienia. Widzimy Odilona, opata z Cluny, czyli XI-wiecznego wizjonera, który wprowadził dzień modlitw za zmarłych 2 listopada.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna za dusze czyśćcowe

[ TEMATY ]

nowenna

dusze czyśćcowe

Adobe Stock

Nowennę za dusze czyśćcowe można odprawiać w dowolnym czasie w celu uproszenia nieba dla nich oraz jakiejś łaski przez ich wstawiennictwo. Można ją odprawić po śmierci bliskiej nam osoby albo w rocznicę jej śmierci. Szczególnie zaleca się odprawienie nowenny przed liturgicznym wspomnieniem Wszystkich Wiernych Zmarłych (2 listopada), wówczas rozpoczynamy ją 24 października.

AUTOR: Zgromadzenie Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych: wspomozycielki.pl; apdc.wspomozycielki.pl
CZYTAJ DALEJ

Msza św. z procesją do grobów królewskich

2025-11-02 20:49

Biuro Prasowe AK

Na zakończenie Mszy św. uroczysta procesja wyruszyła do grobów królewskich

Na zakończenie Mszy św. uroczysta procesja wyruszyła do grobów królewskich

We wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych bp Jan Zając przewodniczył Mszy św. na Wawelu, po której wyruszyła uroczysta procesja do grobów królewskich.

Modlitwą obejmowani byli wszyscy zmarli, spoczywający w katedrze. – Ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan zgromadził nas na tym świętym miejscu, w tym katedralnym Wieczerniku, aby uwielbiać Ojca bogatego w miłosierdzie za dar życia wiecznego, które ukazuje nam wszystkim wierzącym, ufającym Bogu – mówił na początku Mszy św. bp Jan Zając.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję