Reklama

Miłość ma barwy pamięci

Do tronu Matki zaproszenie

Niedziela przemyska 26/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kreśląc pierwsze słowa tego tekstu, mam przed oczami brata Józefa, jak to na pielgrzymce się mówi, i jego zaniepokojenie, że nie ma żadnych informacji na temat kolejnej, ważnej, bo trzydziestej, pieszej pielgrzymki z Przemyśla na Jasną Górę. Usprawiedliwiam siebie nieco tym, że jest to tekst dla tych, którzy jeszcze się wahają. Powody niezdecydowania mogą być różne. Dla mnie przez lata, których nie mogę odżałować, była to sprawa ekwipażu - jak to zrobić, by w jednym plecaku zmieścić ciuchy potrzebne na dwa tygodnie pątniczego trudu. Żałuję, bo ten banalny powód zubożył mnie o przeżycie, które trudno opisać i wyrazić. Tym bardziej, że któregoś roku Pan Bóg wyszedł mi naprzeciw w osobie jednej z sióstr bezhabitowych, która deklarowała, że ten problem jest gotowa rozwiązać mi w ciągu raptem kilkudziesięciu minut. A jednak nie dałem się namówić. Innymi powodami są problemy naszej nieodzowności w wielu, wielu sprawach zawodowych, społecznych itp. To też przerabiałem w myślach i okłamywałem się, uciekając od prawdy o swoim lenistwie. Wybierając się na urlopy, szukamy zastępców, ludzi, którzy na ten czas przejęliby nasze obowiązki, itp. Wyruszając na pielgrzymkę zostajemy bez naszych starań obdarowani zastępstwem niewyobrażalnie doskonałym i niezawodnym. Nasze sprawy przejmuje w swoje ręce Maryja - Matka Jezusa. Na ten czas to Ona wypełnia wszystko, co do tej pory należało do nas, a nawet podejmuje się prac nadobowiązkowych.
Nie wiem, jakich jeszcze użyć argumentów. Koszt pielgrzymki to 95 złotych, a w przypadku dwóch osób, ta druga osoba płaci złotych 50. Z własnej strony zapewniam, że nie może i nie zdarzy się sytuacja, że ktoś nie pójdzie na pielgrzymkę z powodu braku funduszy. Proszę tylko o tym powiedzieć i problem zniknie - zapewniam.

Jak idziemy?

W niedzielę 4 lipca, z kilku miejsc diecezji, obdarowani błogosławieństwem celebransów wyruszą w drogę:
1. Katedra. Msza św. o godz. 7.00 Po niej, w stronę Pruchnika wyruszają trzy grupy: „św. Kazimierz”, „św. Jacek”, „św. Józef”.
2. Lesko. Msza św. również o 7. Po niej, w stronę Strachociny wyrusza grupa św. Andrzeja.
Poniedziałek 5 lipca: 1. Jarosław. Msza św. w kościele Świętych Mikołaja i Stanisław o godz. 6.30. Po niej grupa św. Brata Alberta wyrusza w kierunku Białobrzegów.
2. Brzozów. Wędrowanie Mszą św. o godz. 6.30 rozpoczyna grupa św. Wojciecha.
3. Z Leżajska w stronę Sokołowa wyrusza po Mszy św. o godz. 8.30 grupa bł. Marii.
Wtorek 6 lipca. W tym dniu pojawią się na pielgrzymkowym szlaku ostatnie trzy grupy przemyskiej pielgrzymki:
1. W Przeworsku - Farze pielgrzymowanie rozpocznie Mszą św. o 6.00 grupa św. Rafała.
2. W krośnieńskiej farze Eucharystią o godz. 7 swoje pielgrzymowanie zainauguruje grupa św. Jana.
3. Łańcut po Mszy św. o 7.30 pożegna i pozdrowi na drogę ku Jasnej Górze grupę św. Urszuli.
Tak więc w tym dniu będziemy się już zbliżać ku sobie, aby w dniu 8 lipca na stadionie w Paszczynie ucieszyć się darem pełnej wspólnoty na uroczystej Eucharystii o godz. 8.30. Od lat przewodniczy jej ks. prał. Stanisław Zarych, duszpasterz trzeźwości naszej archidiecezji.
W przededniu wyruszenia, w parafiach, w których rozpocznie się pielgrzymowanie, w godzinach popołudniowych będzie można, a nawet należy, złożyć swój bagaż. Tam też pielgrzymi otrzymają materiały pielgrzymkowe i przydział do poszczególnych „piątek”, które będą pełnić w określonych dniach pielgrzymki posługi liturgiczne, porządkowe itp., a także razem będą kierowane na noclegi. Wówczas też będzie można uregulować należność finansową za pielgrzymkę.
Zatem porzućcie lęki, zawierzcie kłopoty i powierzcie się Matce. Naprawdę warto.
Zakończmy interesy i agitację, oddajmy się wspomnieniom. Miałem raptem dziewięć lat. Prawdopodobnie pogoda tego roku była dobra, skoro moja mama wybrała się na Kalwarię Pacławską razem z tatą, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę prace polowe. Było takie powiedzenie w Ostrowie - jeśli do dziesiątego sierpnia uda się zwieźć zboże z pola, to idę na Kalwarię. Młócka, buraki i inne prace nie były już tak ważne w kontekście pielgrzymowania do Kalwarii, a w zasadzie na Kalwarię.
Serce mi się krajało, kiedy patrzyłem, jak rodzice przygotowują się do drogi. Ojciec polerował nowiutki motocykl marki WSK. Na sznurku kołysał się leniwie ortalion mamy, okrycie mające uchronić wątłe kobiece ciało przed szaleństwem pędu motorowego wehikułu. Jedynie moje oczy nie mogły poradzić sobie z permanentną wilgotnością łez. Pewnie się modliłem, chociaż nie pamiętam. Pojechali. Smutku nie da się opisać. Nie pomogły zatroskania babci i dziadka. Tęsknota była bezbrzeżna. Na drugi dzień - a więc w pierwszy dzień dróżek kalwaryjskich, w okolicach obiadu pojawia się na naszym podwórku wujek Kazik (szkoda, że już świętej pamięci, podobnie jak mama) maszyną marki WFM. Radośnie informuje, że jedzie na Kalwarię. Błąd. Dziadek nie odstępuje na krok, babcia za dziadkiem ławą - musisz wziąć chłopaka, bo się tu zapłacze na amen. Kazik, człowiek młody, nie ma problemów. Czasu niewiele, rozpoczynają się przygotowania do ekspedycji i muszę powiedzieć, że potem już żadne medialne relacje o przygotowaniach kosmonautów na przylądku Canaveral, nie robiły na mnie wrażenia. Czapka uszatka, ortalion, i co najważniejsze, przywiązywanie mnie paskiem z wujkiem Kazikiem, przeplatane pytaniem - czy jeszcze możesz oddychać? Nawet gdybym nie mógł, nie przyznałbym się, bo groziło to odwołaniem wyprawy.
Przygody, na jakie trafialiśmy po drodze, łącznie z nieświadomą próbą przekroczenia granicy polsko-radzieckiej, to istna epopeja… W końcu zajechaliśmy pod mur kalwaryjski i czekamy na ostrowską kompanię wracającą z dróżek. Do dziś widzę zadziwienie i, co tu kryć, rozradowanie na twarzy mamy, która z niedowierzaniem podchodziła do mnie, nie pojmując, jak i dlaczego się tu znalazłem. Przypuszczam, że mój strój budził zadziwienie nie tylko mamy, ale cóż to znaczy wobec szczęścia bycia na Kalwarii. Od tamtej pory przez długie lata kroczyłem z pielgrzymką rok w rok do Matki Słuchającej. A i dziś, ile razy jestem, to staję przy tym murze i wspominam tamten czas, tamte lata i tamto nigdy już nie powtórzone wzruszenie, a i niewinność.
Wierzę, że i dziś takie uczucia są możliwe, trzeba tylko zachęcić młodych i dzieci do podjęcia drogi ku szczytom… jasnogórskim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wymazać pocałunek Judasza. Maria Pierina de Micheli

[ TEMATY ]

Maria Pierina de Micheli

pl.wikipedia.org

Objawienia, które będą jej towarzyszyć przez całe życie, będą raz po raz wspierane przez obecność i słowa Matki Najświętszej. Będą to jednak tylko uzupełnienia i komentarze do tego, co przekazywał jej Zbawiciel. Jednak nie tylko te dwie osoby będą przychodzić do niej z wyżyn niebieskich. Pojawią się też różni święci, ale na tyle okazjonalnie, że nie na nich zwracamy uwagę.

Kiedy myślimy o trzeciej osobie, która – obok Jezusa i Maryi – będzie ukazywać się Marii Pierinie, musimy wypowiedzieć najciemniejsze ze słów. Przyszłej błogosławionej objawiać się będzie także diabeł. Może to zdumiewające, ale częściej niż Jezus. Jednak to nie Szatan wygra walkę o jej duszę. Na chrzcie, który jeszcze w dniu jej urodzin odbył się w miejscowej parafii pod wezwaniem św. Piotra, otrzymała imię Józefina Franciszka Janina Maria. Ma cztery patronki w niebie, ale tylko ta ostatnia będzie się jej objawiać razem z Jezusem. Życie będzie prowadziła zwyczajne i proste. Pochodzi z wielodzietnej, pobożnej rodziny. Gdyby nie fakt, że dwa lata po jej narodzinach umiera na zawał jej ojciec, wszystko byłoby tu takie samo jak w sąsiedztwie. Może z tą różnicą, że dwie starsze siostry dorabiają w sklepie z tytoniem, by zebrać na wiano do klasztoru, a jeden z braci uczy się w seminarium. Właściwie wszystko jest zwyczajne. Tak jest przynajmniej – podkreślmy to „przynajmniej” – na zewnątrz. Do 1897 roku. Gdy Józefina ma zaledwie siedem lat, przestaje być taka jak inne dzieci. To wtedy wszystko się zaczyna…
CZYTAJ DALEJ

Watykan: bł. Carlo Acutis jest wiarygodnym wzorem do naśladowania dla młodych ludzi

2025-07-23 13:04

[ TEMATY ]

bł. Carlo Acutis

Agata Kowalska

Carlo Acutis

Carlo Acutis

Na kilka tygodni przed kanonizacją bł. Carlo Acutisa, Watykan opublikował teologiczny tekst , który przedstawia młodego Włocha jako wiarygodny wzór do naśladowania dla nowego pokolenia wierzących. W komentarzu opublikowanym przez portal Vatican News, jezuita ks. Arturo Elberti, teolog i konsultant Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, wspomina o głębokim związku między jego zainteresowaniem technologiami, życiem codziennym i duchowością chrześcijańską. „Nie jest doktorem Kościoła, ale wiarygodnym świadkiem” - powiedział jezuita. Poprzez jego kanonizację Kościół nie chce uhonorować teologa, ale raczej pokazać, „że młodzi ludzie dzisiaj również mogą poważnie traktować przesłanie Ewangelii i konsekwentnie nią żyć”.

Ks. Elberti spotkał Carlo raz osobiście - w 2006 r. w jezuickim Kolegium Leona XIII w Mediolanie, gdzie ówczesny 15-latek został mu przedstawiony przez księdza jako „duchowo zaangażowany chłopak o pogodnym usposobieniu”. Wkrótce potem, w październiku tego samego roku, zmarł z powodu agresywnego nowotworu.
CZYTAJ DALEJ

Dwulatek w Oknie Życia. Sprawą zajęła się prokuratura

2025-07-26 15:22

[ TEMATY ]

Okno Życia

Zofia Białas

2-letni chłopiec pozostawiony w oknie życia w Katowicach - bez żadnych dokumentów, bez aktu urodzenia. Zgodnie z przepisami dziecko trafiło pod opiekę lekarzy. Przewieziono go do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Sprawą zajęła się prokuratura.

To już kolejne dziecko w minionym tygodniu uratowane dzięki Oknom Życia. Przeczytaj także: Kielce: Noworodek pozostawiony w Oknie Życia
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję