Reklama

Komunia św. - najpiękniejszy dar od Pana Jezusa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W maju, a czasami też w czerwcu, drugoklasiści przeżywają najważniejszy moment w swoim życiu religijnym - dzień Pierwszej Komunii św. Wtedy to po raz pierwszy w pełni uczestniczą w Eucharystii, przyjmując do swoich małych serc Pana Jezusa ukrytego w białej Hostii. Świadomie (przynajmniej takie jest założenie) potwierdzają tym swój związek z Kościołem katolickim, zawarty podczas sakramentu chrztu św. - związek na całe życie. Dzisiaj, kiedy tak ogromną rolę przywiązuje się do zorganizowania zewnętrznej oprawy Pierwszej Komunii św., wielka odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy przygotowują małe serca do przyjęcia Jezusa - najpiękniejszego daru, jaki dziecko otrzymuje, a więc na księżach, katechetach, a zwłaszcza rodzicach.

Jak przygotować dziecko do sakramentu Pierwszej Komunii św.?

Intensywne przygotowania zwykle zaczynają się na kilka miesięcy przed uroczystością, choć oczywiście każda parafia ustala to indywidualnie. W jednej są to comiesięczne spotkania raz w tygodniu, począwszy od nowego roku szkolnego, a więc od września do maja, w innych przygotowania rozpoczynają się na trzy miesiące przed tym dniem, ale są częstsze, odbywają się dwa, a nawet trzy razy w tygodniu przed samą uroczystością. Zgodnie z prawem i tradycją Kościoła, dziecko musi przystąpić do tego aktu świadomie i ze zrozumieniem, a więc przyswoić niełatwe prawdy wiary, co pośrednio tłumaczy te wielomiesięczne przygotowania.
Jeżeli rozmowy w domu ograniczają się do świeckiej otoczki, a więc do listy gości, wyboru lokalu, wystawności przyjęcia, prezentów, w których drugoklasista czynnie uczestniczy, siłą rzeczy zatraca się sakralny charakter tej uroczystości. A tymczasem jej sens warunkuje to, jak uda się (katechetom i rodzicom) przygotować psychikę i umysł dziecka do przyjęcia Pana Jezusa (od tego, jak dziecko przeżyje Pierwszą Komunię św., zależy później często całe życie religijne). Dlatego też w wielu parafiach coraz częściej są organizowane osobne katechezy dla rodziców, nierzadko z udziałem specjalistów, np. psychologów (Pierwsza Komunia św. to wielkie przeżycie dla dziecka, z czego rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę). W ich trakcie przypominają sobie oni na nowo, czym jest Kościół, w jaki sposób kształtować postawy religijne, czym w ogóle jest wychowanie religijne, a zdarza się, że… i same modlitwy. Rodzice, którzy uczestniczyli w tego typu spotkaniach, niejednokrotnie mimo początkowych obiekcji, mówią potem, że łatwiej im było wytłumaczyć dziecku istotę tego sakramentu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie ulegajmy presji i modom

Jak dalece sakrament Komunii św. uległ zeświecczeniu i desakralizacji, uświadomiła mi rozmowa z matką chrzestną tegorocznej „komunistki” (użyła takiego właśnie określenia). I nie chodzi nawet o prezenty, choć „nieśmiertelne” zegarki dawno już wyszły z „mody”, minął też czas rowerów górskich, teraz te wielce wymarzone i oczekiwane to skutery, quady, względnie laptopy (to nie żart, taki prezent wymarzyła sobie chrześnica mojej rozmówczyni). O zeświecczeniu świadczy też cała otoczka tego sakramentu. W organizowaniu przyjęcia komunijnego specjalizują się wybrane lokale (bo przecież uroczystość w domu to oznaka złego smaku i gustu), w których przy osobnych stolikach siedzi wiele obcych sobie rodzin (inaczej ten interes byłby wielce nieopłacalny!). Zarabia również cały sztab pań modystek i krawcowych, skutkiem czego biedne małe dziewczynki wystrojone są jak panny młode, w wymyślnych fryzurach (przecież fryzjerka też musi zarobić), a chłopcy ubrani we fraki czy smokingi. Opowiadał mi pewien ksiądz, jak jedno z zebrań rodziców dzieci komunijnych w jego parafii upłynęło pod znakiem kłótni mam, jakiego koloru powinna być muszka chłopców: bordowego czy niebieskiego. Żadne argumenty do tych pań nie przemawiały - mówił. Całe szczęście, że świadkiem tej kłótni nie były dzieci.
Jak widać, dzisiejsze Komunie coraz częściej mają charakter małych wesel, ich przygotowanie trwa w wielu przypadkach kilka miesięcy, a działania zakrojone są na szeroką skalę, począwszy od wyboru lokalu, wielokrotnego weryfikowania listy gości, ubioru komunijnego, na najdrobniejszych detalach skończywszy. Jak droga i pracochłonna jest to impreza (nieprzypadkowo używam tu słowa „impreza”), uświadomiła mi moja przyjaciółka, mama dziewczynki, przystępującej w tym roku do sakramentu Komunii św. Jak powiedziała, na całe przedsięwzięcie potrzebuje aż 9 tys. zł! No bo wszytko kosztuje, firma cateringowa (bo zdecydowała się, co liczy się na jej plus, na przyjęcie w domu) bierze 140 zł od osoby, a liczba gości to aż 44 osoby, łatwo więc policzyć, jaką daje to sumę, do tego trzeba dodać koszt strojów: jej, męża, drugiej z córek, samej „komunistki”, i inne, przewidziane i nieprzewidziane wydatki. Słuchając jej, pomyślałam, czy nie warto byłoby wrócić do bardziej kameralnych przyjęć komunijnych (nie trzeba by było brać na ten cel pożyczki z banku, a to już ewidentna korzyść), na których obecna byłaby tylko najbliższa rodzina: rodzice, chrzestni, dziadkowie, siostra, no i oczywiście bohaterka dnia - w przypadku wspomnianej rodziny zaledwie 12 osób. Pozwoliłoby to zapewne zachować właściwy charakter tej wyjątkowej przecież uroczystości, gdzie rodzice zamiast przeżywania stresów, czy wszystkie ciocie i wujkowie są zadowoleni i jednakowo docenieni, mogliby swój czas i energię spożytkować z korzyścią dla ich dziecka, które tego dnia po raz pierwszy przyjęło do serca Pana Jezusa. Skoncentrowanie się na sakramencie daje nadzieję, że dzieci nazajutrz po uroczystości w szkole nie będą się licytowały i przechwalały, ile i co które z nich dostało. W wielu parafiach praktykuje się też dobry zwyczaj przyjścia do świątyni parafialnej jeszcze raz po południu, często na zrobienie pamiątkowego zdjęcia, ale i na modlitwę, w czym także powinni uczestniczyć rodzice, a na co niejednokrotnie przy dużej liczbie gości nie mają czasu. Dobrze byłoby również wrócić do strojów liturgicznych (zamiast falbanek, kokard, cyrkonii, fraków i muszek), pięknych w swej prostocie, tak jak piękne tego wyjątkowego dnia są nasze dzieci. Całe szczęście, że ten dobry zwyczaj wraca do naszych parafii (niezaprzeczalnym plusem jest też to, że taki strój nie dyskryminuje dzieci z biedniejszych rodzin).

Przed i po najważniejszym dniu

Ostatni miesiąc upływa pod znakiem wielu prób. Podczas nich dzieci poznają liturgię, uczą się, jak należy się zachowywać w trakcie Mszy św., systematyzują wiedzę, utrwalają pieśni i modlitwy. Ma to na celu głębsze przeżywanie Eucharystii i zminimalizowanie stresu związanego z publicznym wystąpieniem, a przy tym przygotowanie ich do tego, by nie rozpraszały ich mało istotne sprawy. Ten okres wytężonej pracy zarówno dla dzieci, rodziców, jak i księży wymaga współdziałania.
Przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii św. dziecko czeka jeszcze jedno stresujące wyzwanie - pierwszy w życiu sakrament pokuty i pojednania, stanowiący ogromne przeżycie. Zanim to się stanie, dziecko musi się oswoić z konfesjonałem, obecnością kapłana, a nade wszystko z faktem, że musi szczerze i bez skrępowania wyznać swoje przewinienia, niepokój budzą też samo rozgrzeszenie i pokuta, którą zada ksiądz. Dlatego właśnie pierwsza spowiedź jest poprzedzona wieloma próbami - najpierw na lekcji religii, później w kościele. Tu rodzice powinni wspierać swe pociechy, mieć dla nich czas, cierpliwie wysłuchać ich wątpliwości i obaw.
Przygotowania, których kulminacją jest sakrament Komunii św., kończy tzw. biały tydzień, a jego wyjątkowość podkreślona jest strojem komunijnym, w którym każdego dnia uczestniczy się w Mszy św. Strój symbolizuje czystość duchową i gotowość dziecka do przyjęcia Komunii św. Biały tydzień przyzwyczaja dzieci do prawidłowego i świadomego, a także systematycznego uczestnictwa w Eucharystii. Ideałem byłoby też, by uczestniczyły w nim całe rodziny… Wszak rodzina jest najważniejsza.

2010-12-31 00:00

Ocena: 0 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matko Tęskniąca, módl się za nami...

2024-05-14 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Jak pokazuje historia, kult Madonny Powsińskiej rodził się szybko, choć początkowo miał charakter tylko lokalny. Ale rósł wraz z rozbudową świątyni, a świadectwem cudów i łask, jakich za Jej pośred­nictwem doświadczali wierni, były wota gromadzone co najmniej od połowy XVII w.

Rozważanie 15

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: liczy się tylko miłość

2024-05-15 10:30

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

„Chrześcijańska miłość obejmuje to, co nie jest urocze, oferuje przebaczenie, błogosławi tych, którzy przeklinają. Jest to miłość tak śmiała, że zdaje się prawie niemożliwa, a jednak jest jedyną rzeczą, która po nas pozostanie. Jest to «ciasna brama», przez którą musimy przejść, aby wejść do Królestwa Bożego” - mówił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Swoją katechezę Ojciec Święty poświęcił teologalnej cnocie miłości.

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję