Reklama

Bądźmy świadkami miłości, aby osiągnąć życie wieczne

Hasło tegorocznego Spotkania Młodych Archidiecezji Przemyskiej (9-11.04), mogło pozostać w sferze pewnej metaforyki, wydarzenia odsuniętego w czasie. Tragiczne wydarzenia dnia 10 kwietnia spowodowały, że prawda o życiu wiecznym pojawiła się w zasięgu ręki, a zwłaszcza w refleksji każdego z nas. Zakończenie tegorocznego SMAP-u nie było tak entuzjastyczne, jak co roku. Dominowała powaga i głębia paschalnej nadziei. W stronę tej paschalnej rzeczywistości kierował nasze myśli metropolita przemyski abp Józef Michalik. Słowa homilii stały się też katechezą patriotyzmu zbudowaną na refleksji, wspomnieniach o obecności śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na ziemi przemyskiej

Niedziela przemyska 17/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Młodzi Przyjaciele! Bracia i Siostry!
Dzisiaj w Kościele katolickim obchodzimy uroczystość, wielkie święto Jezusa Miłosiernego. Przesłania Jezusa wygłoszone do prostej zakonnicy są bardzo ludzkie, odnoszą się do każdego z nas. Dla każdego z nas, szczególnie w taki dzień jak dzisiaj, ma ono jakiś głębszy sens, głębszą wartość. Pan Jezus powiedział do św. Faustyny: „Dotąd świat nie zazna spokoju, dopóki nie sięgnie do źródła Bożego Miłosierdzia”. Czy nie jesteśmy dziś świadkami wstrząsającego dramatu, tego, że człowiek nie chce rozpoznać Boga w swoim sercu? Nie chce rozpoznać Tego, który wypisał w jego sercu prawo, mające go doprowadzić do zbawienia. Gdy podążymy za tym prawem, za tymi zasadami, staniemy się gigantami ludzkości. Jeśli nie pójdziemy za nim - skarłowaciejemy. Po to potrzebne jest nam to miłosierdzie Boże dzisiaj, żebyśmy wołali - mimo wszystko, mimo naszej słabości i przewrotności, Panie, zmiłuj się nad nami i nad tymi, którzy Cię lekceważą, i nad całym światem. Dlatego modlimy się - Ojcze Przedwieczny, przyjmij ofiarę Chrystusa, bo nasza ofiara jest bezsilna. Nie zazna świat spokoju, dopóki nie sięgnie do źródła Bożego miłosierdzia.
Przychodzimy dziś, w to święto, żeby posłuchać dwóch papieży - Benedykta XVI i Jana Pawła II - ich słów skierowanych do młodzieży na ten dzień. Jan Paweł II napisał list do młodych w oparciu o fragment Ewangelii św. Marka - młody chłopak pyta Nauczyciela o to, co ma robić, żeby osiągnąć życie wieczne. Jezus odpowiada mu, wskazując na przykazania. Benedykt XVI zwraca uwagę, że Jezus jest zainteresowany młodym człowiekiem, nie odtrąca go, rozmawia z nim. Prowadzenie własnej, osobistej rozmowy z Chrystusem ma dzisiaj dla młodych ludzi znaczenie kluczowe. Wewnętrzna rozmowa z Chrystusem wydobywa z nas odniesienie do nieskończoności Bożej, do Jego miłości. Do młodych ludzi, o których słuchaliśmy w dzisiejszej liturgii Słowa, Jezus mówi, że ich nie zostawi samych, mówi: weźmijcie Ducha Świętego. Daje im największy dar - kontakt z kolejną osobą Trójcy Świętej, włączając ich w zbawcze dzieło, włączając w nie nas wszystkich.
Bohater dzisiejszej perykopy ewangelijnej, Tomasz, nie wierzy, kiedy opowiadają mu, że Pan zmartwychwstał, że nie musi się smucić, nie musi płakać. Nie wierzy. Mówią mu - pokazał się nam, jadł z nami, mówił do nas, zesłał na nas swojego Ducha, posłał nas, żebyśmy szli i nauczali, żebyśmy mówili o tym, co widzieliśmy. - Nie, dopóki nie dotknę, nie uwierzę, To jest właśnie człowiek. Zobaczmy, ile razy i my niedowierzamy Panu - jeśli mnie nie wysłuchasz, to nie uwierzę. Może i w dzisiejszym dniu, kiedy pochylamy się nad tą tragedią, w niejednym sercu, zwłaszcza tych najbliższych, pojawia się pytanie - dlaczego to się wydarzyło, dlaczego tyle cierpienia, gdzie był Bóg? Pan Jezus nie lekceważy takich pytań, bo kocha człowieka, zależy mu na niewiernym Tomaszu, przychodzi do niego, upokarza się, Bóg Zbawiciel. Mówi: Tomaszu, uwierzyłeś, bo mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Pytanie o śmierć, pytanie o życie wieczne, pojawia się u ewangelicznego młodzieńca, u Tomasza, u każdego z nas - jak postępować? - trzeba uwierzyć. Wiara poszerza horyzont, pomaga znaleźć odpowiedź. Czy wszyscy, którzy zginęli pamiętali o życiu wiecznym? Trzeba się za nich modlić, wesprzeć ich. W takiej sytuacji niespodziewanej śmierci, modlitwa, wzywanie Bożego Miłosierdzia jest bardzo ważne. Trzeba otoczyć ich modlitwą. Naszych bliskich zmarłych zawsze otaczajmy modlitwą.
Może potrzebna była ta straszna tragedia, żeby świat dowiedział się inaczej niż dotychczas o Katyniu. Dotychczas próbowano ukryć tę bolesną dla naszego narodu i sąsiednich narodów prawdę. Była ona bolesna szczególnie dla Rosjan. Widzimy dziś, w tej sytuacji, ich wielkie serce, widzimy jak reagują - chcą pomóc, angażują się, wychodzą z życzliwością, z wielką delikatnością. Do tego obrazu Katynia - wielkiego bólu, ofiary, zbrodni, ofiary elity przedwojennej - dziś dochodzi złożona na tej samej ziemi krew nowej elity, nowej nadziei Rzeczypospolitej. Najznamienitsi synowie naszej ojczyzny tam zginęli. Może trzeba teraz popatrzeć na nich inaczej, może to jest okazja, żeby wydobyć prawdę. Prawda o nas, o każdym człowieku przeznaczonym do zbawienia, o obrazie Boga w nas jest wielka.
Jaka jest prawda o Prezydencie, o pierwszym obywatelu Rzeczypospolitej? My, którzy spotykaliśmy wielokrotnie Pana Prezydenta tu, na naszej ziemi, widzieliśmy, jak bezpośredni kontakt miał z ludźmi, jak bardzo był pokorny mimo pełnionej funkcji. Był to człowiek wielkiego sukcesu naukowego, profesor, znawca prawa pracy, twórca „Solidarności”. Przyjeżdżał, żeby odsłonić pomnik w Przemyślu - ile taktu, mądrości, refleksji przedstawił. Przyjeżdżał do Krasiczyna, żeby uczestniczyć w poświęceniu kaplicy zamkowej. Przed przyjazdem zadzwonił, prosząc o księdza: „Przyjadę piętnaście minut wcześniej, bo chcę się wyspowiadać, chcę przystąpić do Komunii Świętej podczas tej Eucharystii”. Taki był Prezydent. Myśmy o tym wiedzieli.
A jaki był obraz Prezydenta w prasie, w środkach przekazu, w „urabianej” opinii? Zadano wielką krzywdę temu człowiekowi, zadano kłam prawdzie o tym człowieku. Próbowano przedstawiać go jako nieudolnego, pełnego kompleksów, zalęknionego o swoje zdrowie. A teraz…?
Oby to była wielka lekcja, którą przyjmie naród, którą przyjmą środki przekazu, politycy - lekcja szacunku do słowa o drugim człowieku, zwłaszcza o człowieku o innych poglądach. Może to nasz grzech nieprawdy wobec tego człowieka został w ten sposób napiętnowany, abyśmy się nawrócili. Prezydent w niedalekiej Pawłokomie modlił się: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy”. Wielokrotnie próbowano wmówić nam, że on żywi niechęć do Rosjan. Tak nie było, to był człowiek otwarty. Ale miał też pewne cechy, które nie pasowały do dzisiejszej politycznej poprawności.
Słyszeliśmy wczoraj reakcje różnych ludzi na to, co się stało. Kim był profesor Lech Kaczyński? Był twórcą zaangażowanym, który umiał płacić trudem własnego życia za to wszystko, czym służył i robotnikom na Wybrzeżu, w budowaniu wolności, i w różnych sytuacjach. Warto posłuchać świadectw o nim, także ludzi wybitnych - prezes Polskiej Akademii Nauk mówi o Prezydencie, że to był człowiek dobry, życzliwy, ciepły, taka była jego żona, takie było jego otoczenie; mówi, że nie pasował on do naszych czasów, bo kochał Polskę, niósł jej miłość za granice kraju. Mówi, że był świadkiem wykładu profesora Kaczyńskiego w Jerozolimie, w którym mówił o tym wszystkim, co Żydzi w Polsce na przestrzeni wieków wnieśli w dobro wielowyznaniowej, wielonarodowej ojczyzny. Kto oskarżał go o antysemityzm, o jakieś fobie, niech się zreflektuje, niech się zastanowi. Prezydenci sąsiednich krajów mówią, że to był wielki patriota, że w salonach europejskich promował troskę o polską tradycję, którą kochał i szanował. To był człowiek, który przywrócił pamięci narodowej Powstanie Warszawskie, tworząc nowoczesne muzeum, które ukazuje prawdę i budzi zdumienie u wszystkich zwiedzających. Chciał pokazać tę piękną kartę historii, żeby ona nie zginęła. Dlatego właśnie jechał do Katynia, aby oddać hołd pomordowanym.
Każdy z tych ludzi, którzy zginęli, zabrał ze sobą jakąś historię, dobro, którego nie zdołał zrealizować. Byli tam ludzie spoza pierwszego planu, jak Anna Walentynowicz, która została pominięta po tych bohaterskich czasach „Solidarności”. Ona też jechała oddać hołd poległym, niewinnie wymordowanym. Bp Tadeusz Płoski, człowiek wielkiej troski o obecność Boga wśród służb mundurowych, dynamiczny, zdolny człowiek. Niedawno był tu z nami i jesteśmy mu wdzięczni za ten przykład gorliwości pasterskiej, za dynamizm jego młodego życia. Szereg kapłanów. Ludzie z naszych terenów. Człowiek, który cieszył się tu wielkim szacunkiem, senator Stanisław Zając, były marszałek, poseł Leszek Deptuła, generał Kazimierz Gilarski z niedalekiej Wiązownicy. Jest wielu innych, którzy z tym terenem byli związani, którzy odeszli do wieczności. Dziękujemy dzisiaj Bogu za ich życie, dziękujemy im samym, chcemy zapamiętać to, co w ich życiu było najwartościowsze, najpiękniejsze.
Ważne, żebyśmy przeżyli to Spotkanie Młodych, wyjątkowo ukierunkowane przez te tragiczne wydarzenia, które nas włączają w oddech zbolałej, okrytej żałobą ojczyzny; żebyśmy zrozumieli, że warto być dobrym, że warto żyć szlachetnie, że warto zachować te tradycje miłości do ojczyzny, których się uczymy od Kościoła, od naszych ojców.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Dzieci pierwszokomunijne w redakcji „Niedzieli”

2024-05-14 12:40

[ TEMATY ]

dzieci

Niedziela

redakcja

Czarnożyły

Karol Porwich / Niedziela

Redakcję Tygodnika Katolickiego „Niedziela” odwiedziły dzieci pierwszokomunijne z parafii św. Bartłomieja Apostoła w Czarnożyłach.

CZYTAJ DALEJ

Oleśnickie uwielbienie [Zaproszenie]

2024-05-15 11:37

mat. pras

Dla wielu osób długi weekend pozwala aktywnie spędzić czas. A skoro tym razem mamy wolne od pracy, bo przypada Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa, to dlaczego nie spędzić tego czasu przy dobrej chrześcijańskiej muzyce?

Boże Ciało to czas, kiedy możemy poświęcić więcej czasu rodzinie, a bardzo często odwiedzają nas w tym czasie krewni. Tym bardziej jest to zaproszenie, aby pokazać piękno wiary katolickiej.  -Z ogromnym entuzjazmem już po raz jedenasty zabrzmi uwielbienie Jezusa w Oleśnickim parku nam stawami. W uroczystość Bożego Ciała 30.05.2024r. chcemy oddać Bogu Chwałę i podziękować, że zawsze jest z nami. Chór "Iunctus" wraz ze wspólnotą Miłość Pańska i przyjaciółmi zaprasza na koncert ewangelizacyjny "Wiara czyni cuda". Pragniemy w jedności wyśpiewać Bogu, że jest dobry i pełen pokoju. - zaprasza ks. Wojciech Bujak, duchowy opiekun wydarzenia oraz wspólnoty "Miłość Pańska" i dodaje: - Podczas koncertu odbędzie się premiera płyty chóru "Iunctus", z czego ogromnie się radujemy, bo pracowaliśmy cierpliwie czekając na ten dzień. Cieszymy się, że możemy zgromadzić mieszkańców Oleśnicy na wspólnej modlitwie i śpiewie dzieląc się muzyką, która jest naszą pasją. Rozpoczynamy w czwartek 30 maja o 19:30 w amfiteatrze nad oleśnicki stawami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję