Słowa wielkanocnej Sekwencji, śpiewane w święto radosne Paschalnej Ofiary, zapraszają nas do uwielbienia Jezusa Chrystusa, który odkupił swe owce, pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy.
O zmartwychwstaniu, jako o prawdziwym cudzie, daje świadectwo św. Piotr w domu Centuriona. Piotr jest naocznym świadkiem wszystkiego, co Jezus zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie, a więc Jego prawdziwej śmierci i prawdziwego zmartwychwstania (zob. Dz 10, 38-41).
Opowiada o tym także św. Jan w swojej Ewangelii. Po trwożliwym wyznaniu Marii Magdaleny, która przybyła do uczniów, aby im oznajmić, że zabrano Pana z grobu (J 20, 2), Jan wraz z Piotrem biegną do miejsca, w którym złożono Jezusa i razem stają się świadkami pustego grobu. Ten fakt stał się najważniejszym wydarzeniem w ich życiu - na nim zbudowali swoją przyszłość i swoje przepowiadanie, podkreślając zawsze z mocą wagę osobistego świadectwa: To wam oznajmiamy, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce (1 J 1, 1).
Dotyczy to także innych uczniów Jezusa. Wydarzenie zmartwychwstania odmieniło wszystko w ich życiu - doświadczyli głębokiej przemiany i od tego momentu nie bali się już niczego.
Cały Nowy Testament jest świadectwem o prawdziwości zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To, co opisuje, dopiero wtedy jest zrozumiałe i sensowne, jeśli opiera się na rzeczywistym wydarzeniu - że ten cud jest prawdziwy. Bo jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne byłoby nasze nauczanie, próżna byłaby także nasza wiara (1 Kor 15, 14).
W tym świątecznym czasie powtarzamy słowa wielkanocnej Sekwencji, wyznając, że i my wierzymy w ten cud prawdziwy. Ale wierzymy opierając się na świadectwie tych, którzy Go osobiście spotkali i którzy za prawdę o Jego zmartwychwstaniu oddali swoje życie. Nie za wymyślonymi mitami postępujemy, ale za naocznymi świadkami życia, męki, śmierci i powstania z martwych Jezusa (por. 2 P 1, 16).
Co z tej wiary dla nas wynika? Czy możemy powtórzyć za św. Piotrem, że znamy sprawę Jezusa z Nazaretu, że wiemy, o czym uczył, że miłujemy Kościół, który założył? To bardzo ważne, żeby nasza wiara wyrażała się w codziennym życiu. Św. Jakub pytał chrześcijan: jaki z tego pożytek, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? I pisał dalej, że jeśli wiara nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2, 14. 17). A więc wiara to obowiązek dawania świadectwa o Chrystusie przez chrześcijańskie życie. Wiara to bycie świadkami Miłości - jak mówi hasło obecnego roku duszpasterskiego. Nie można wiary ukrywać, ani jej się wstydzić, bo sam Jezus domagał się od swych uczniów, aby przyznawali się do Niego przed ludźmi (Mt 10, 32). Powinniśmy myśleć jak Piotr: mamy Jezusa ogłosić ludowi i dać o Nim świadectwo.
Kiedy uroczyście i radośnie śpiewamy w tym czasie o Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana, który wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana, wyznajemy naszą wiarę w Jezusa. Ale pytamy także: jak dzisiaj przeżywamy naszą wiarę i czy jesteśmy wiarygodnymi świadkami zmartwychwstania wobec innych, czy pomagamy innym wierzyć, czy otwieramy im drogę do Boga?
Po Wielkim Piątku i Wielkiej Sobocie stajemy z zadumą przed pustym grobem Chrystusa. Pusty grób nie mówi nam pustych słów, lecz głosi wspaniałą prawdę: nikt z nas nie jest już w życiu sam, bo jest z nami zmartwychwstały Chrystus. On przychodzi do nas z tym samym wezwaniem, które usłyszeli Jego uczniowie: przestańcie się lękać, nabierzcie odwagi, otrzyjcie łzy… Bądźmy z Nim zjednoczeni, a staniemy się silni mocą wiary i Jego miłości. Rzućmy się w Jego ramiona. Słuchajmy tego, czego nas uczy. Uwierzmy w Niego i zawierzmy Mu samych siebie. I bądźmy Jego świadkami.
Arcybiskup Władysław Ziółek
Metropolita Łódzki
Pomóż w rozwoju naszego portalu