Biegun, który jest również specjalnym wysłannikiem USA ds. Korei Północnej, zaznaczył, że przy okazji wizyty w Seulu nie zabiegał o spotkanie z urzędnikami Pjongjangu. Wcześniej władze Korei Płn. wykluczyły możliwość negocjacji z USA.
Reklama
„Rozmawialiśmy o pokoju na Półwyspie Koreańskim, o wysiłkach, w które wciąż jesteśmy w pełni zaangażowani i w ramach których współpracujemy bardzo blisko z Republiką Korei, i oczekujemy postępów w tym roku” - powiedział Biegun po spotkaniu z południowokoreańskim wiceministrem spraw zagranicznych Czo Sei Jungiem.
Przyjazd Bieguna przypada na okres nasilonych napięć pomiędzy dwoma państwami koreańskimi, a także narastających spekulacji, że Stany Zjednoczone mogą ograniczyć liczbę żołnierzy stacjonujących w Korei Płd. w związku z kosztami ich utrzymania.
Północnokoreańskie media państwowe podały tymczasem w środę, że przywódca reżimu Kim Dzong Un odwiedził mauzoleum, w którym spoczywają zabalsamowane zwłoki jego dziadka, założyciela komunistycznej KRLD Kim Ir Sena, z okazji 26. rocznicy jego śmierci.
Negocjacje nuklearne Waszyngtonu z Pjongjangiem znajdują się w impasie od zakończonego fiaskiem szczytu z udziałem Kim Dzong Una i prezydenta USA Donalda Trumpa w Hanoi. Obie strony nie doszły tam do porozumienia w sprawie denuklearyzacji Korei Płn. i ewentualnego złagodzenia nałożonych na nią sankcji gospodarczych.
Reklama
W Seulu Biegun zadeklarował „silne poparcie” USA dla współpracy pomiędzy Koreą Płd. a Koreą Płn. Określił tę współpracę jako „ważny składnik w tworzeniu bardziej stabilnego środowiska na Półwyspie Koreańskim”. Zapewnił również, że sojusz obronny USA z Koreą Płd. jest niewzruszony.
„Dyskutowaliśmy na temat podstaw sojuszu USA z Republiką Korei. Chcę zapewnić wszystkich, którzy mają w tej sprawie jakiekolwiek pytania: USA mają żelazne zobowiązanie na rzecz obrony Półwyspu Koreańskiego” - powiedział Biegun.
W Korei Płd. utrzymują się obawy, że przedłużające się negocjacje pomiędzy Seulem a Waszyngtonem w sprawie podziału kosztów obrony mogą doprowadzić do wycofania części amerykańskich wojsk, podobnie jak zadecydowano w przypadku amerykańskich żołnierzy w Niemczech – podał Yonhap.
Andrzej Borowiak (PAP)
anb/ akl/